Jerzy Haszczyński: Nie ma za co przepraszać

Obawiam się, że Gluza reprezentuje naiwne podejście do polityki historycznej i dialogu z sąsiadami – skupione na polskich winach, prawdziwych lub rzekomych błędach przodków – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".

Aktualizacja: 13.11.2014 01:53 Publikacja: 13.11.2014 01:00

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Dziwne i niemądre jest to, co Zbigniew Gluza powiedział „Newsweekowi Historia". A to, co napisał obok, jest na dodatek przykre i nie fair. Zacznijmy od zagrywek nie fair. Gluza pisze, iż Haszczyński „donosi, że właśnie powiedziałem »Newsweekowi Historii«, że prezydent Komorowski powinien przeprosić", a to nie było żadne właśnie, bo on udzielił wywiadu półtora roku temu.

Otóż ja po prostu napisałem o tym, co powiedział w wywiadzie dla tej gazety, nie odnosząc się do tego, kiedy wywiad przeprowadzono.

Problemy Zbigniewa Gluzy z redakcją tego miesięcznika nie były i nie są mi znane. Nie ma zresztą żadnego znaczenia, kiedy Zbigniew Gluza głosił kontrowersyjne tezy – w marcu 2013 roku czy rok później. Nie jest też istotne, czy miał w planach powiedzieć to, co powiedział, czy też wymusił to na nim dziennikarz („podniósł tę kwestię"). Teraz się tłumaczy, że odpowiedział nieprecyzyjnie. Ale mówił o przeprosinach, co zresztą można przeczytać w zacytowanym przezeń fragmencie wywiadu, i tylko do tego mogłem się odnieść. Problemy z brakiem precyzji Zbigniewa Gluzy również nie są moimi problemami.

Druga zagrywka nie fair to obarczenie mnie odpowiedzialnością za to, iż jakiś nienawistnik czy niegrzeczny lituanofob uznał, że słusznie oceniłem pomysły Gluzy. „Fakt, Haszczyński jest świetny dla nienawistników" – ironizuje Gluza.

Gdybym napisał, że dwa razy dwa jest cztery, to różni nienawistnicy, ekstremiści używający słów wulgarnych w tej akurat sprawie też zapewne uznaliby, że mam rację. W niektórych kwestiach zgadzają się ludzie nawet bardzo odlegli od siebie. Zresztą, co może Gluzie sprawi przykrość (przepraszam go z góry), dostałem sporo gratulacji za tekst na temat jego propozycji od ludzi rozsądnych, nieprzepełnionych nienawiścią, zatroskanych o stosunki polsko-litewskie.

Przykre jest to, w jaki sposób Gluza traktuje mnie za to, co napisałem o jego tekście. Dyskusję ze mną uważa za jałową. Bo on ma związki z Nagrodą Giedroycia, działa „na rzecz racji stanu" i do polemiki ze mną zniżać się nie będzie. Sugerował, że moja redakcja, która przyznaje tę nagrodę, powinna się ode mnie odciąć – bo przecież wyznaczyła mu inne, lepsze miejsce niż to, w którym ja go chcę pozostawić (w niszy). Metoda odcinania się od członka swojej rodziny czy redakcji przypomina czasy komunistyczne, którymi zajmuje się wydawane przez Gluzę pismo „Karta".

Własne winy

A co do istoty, czyli pomysłu przepraszania za politykę prowadzoną przez Polskę po odzyskaniu niepodległości oraz polityki historycznej, którą nasz kraj powinien prowadzić dzisiaj, to mam ugruntowany pogląd.

Polska po kilkunastu dekadach zaborów musiała sobie wywalczyć granice poprzez powstania czy bunty. Dotyczyło to nie tylko Wileńszczyzny, ale i Wielkopolski czy części Śląska. I nie ma za co przepraszać, zwłaszcza że Litwa postępowała dokładnie tak samo (udało jej się z Krajem Kłajpedzkim).

Napisałem, że „namawianie prezydenta do przeprosin za »błędy« przedwojennej Polski jest zupełnie oderwane od tego, jaką politykę historyczną prowadzą nasi sąsiedzi, z którymi ocena przeszłości nas dzieli. Niemcy i Rosja nie są dziś w nastroju do przepraszania (Litwa czy Ukraina również nie). I stanowczo przedstawiają swoją wizję przeszłości. (...) Polska powinna prowadzić stanowczą politykę historyczną, bo konkurencja na tym rynku jest bardzo silna. Bicie się we własne piersi jeszcze pogorszy pozycję Polski na – ujmijmy to w ten sposób – międzynarodowym rynku historycznym".

Gluzie takie „twarde polocentryczne" podejście się nie podoba.

Obawiam się, że Gluza reprezentuje naiwne podejście do polityki historycznej i dialogu z sąsiadami, bardzo polskie, nawiasem mówiąc, nawet w pewien sposób polocentryczne, skupione na polskich winach, prawdziwych lub rzekomych błędach przodków.

Przeprosiny czołowych polityków jednego państwa pod adresem drugiego to coś absolutnie wyjątkowego. Nie szasta się nimi na lewo i prawo, dotyczą wielkich zbrodni, które przeszkadzają w pojednaniu. Powinny to być wielkie gesty pamiętane przez pokolenia, takie jak uklęknięcie kanclerza Willy'ego Brandta przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie czy przeprosiny prezydenta Francji Francois Hollande'a za rzezie w Algierii. Jak się do niemieckich zbrodni wobec Żydów ma przejęcie przez Polskę Wilna? – niech każdy sobie sam odpowie.

Gesty wobec Litwinów

Na koniec jeszcze o stosunkach polsko-litewskich. Zbigniew Gluza zachowuje się tak, jakby nie zauważył, co się działo w ciągu ostatnich dwóch dekad. Nie zwrócił uwagi na gesty czynione pod adresem Litwinów przez tak różnych polityków jak Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński, przeoczył dziesiątki spotkań i wizyt. Sam napisałem setki komentarzy, reportaży, informacji o Litwie. W swoich tekstach, w wywiadach dałem szansę wypowiedzi  dziesiątkom ważnych Litwinów, nie tylko polityków.

Przez wiele lat byłem pełen optymizmu, czekałem, aż nacjonalistyczne antypolskie nastawienie przestanie dominować w litewskiej polityce. Niestety, do dziś dominuje. I to jest problem, z którym sobie muszą poradzić przede wszystkim Litwini.

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne