Reklama

Marek A. Cichocki: Dwie drogi Ameryki i Europy

Wielkie historyczne rzeki, Ameryka i Europa, wracają dzisiaj do swego dawnego, odmiennego biegu. Ameryka wybiera demokrację. Europa wybiera liberalizm. Czy rozbrat będzie ostateczny?

Publikacja: 17.03.2025 05:26

Donald Trump

Donald Trump

Foto: Bloomberg

W pierwszej połowie XIX wieku Alexis de Tocqueville, francuski pisarz i polityk, zadziwił swych europejskich czytelników książką o demokracji w Ameryce. Stawiał on w niej kontrowersyjną tezę, że amerykańska demokracja i demokratyczne społeczeństwo pokazują kierunek, w jakim nieuchronnie rozwijać się będzie także Europa.

Ameryka wybiera demokrację. Europa wybiera liberalizm

W tamtym czasie Europa nie była demokratyczna, ale mieszczańska, liberalna i oligarchiczna. Społeczeństwo demokratyczne istniało głównie na sztandarach rewolucjonistów lub bojowników o wyzwolenie narodów – Polaków, Włochów czy Greków. Jednak z perspektywy czasu, szczególnie po końcu zimnej wojny w XX wieku, można było uznać, że przepowiednia Tocqueville’a rzeczywiście spełniła się i w ramach transatlantyckiej wspólnoty powstała jedna przestrzeń demokracji i wolności. Nie na długo jednak.

Czytaj więcej

Marek A. Cichocki: Po szczycie UE ws. Ukrainy jesteśmy na prostej drodze do katastrofy

Te dwie wielkie historyczne rzeki, Ameryka i Europa, wracają dzisiaj do swego dawnego, odmiennego biegu. Ameryka wybiera demokrację. Europa wybiera liberalizm. Nie jest to demokracja czy liberalizm wyjęte z podręczników. Demokratyczna rewolta Trumpa w Ameryce jest może chaotyczna, nieodpowiedzialna, momentami głupia, ale wyraża autentyczną wolę większości obywateli bez względu na ich społeczny status czy majątek. Europejski liberalizm jest inny: elitarystyczny, ekspercki, paternalistyczny i przekonany o absolutnej wyższości swej postępowej misji – zastygł w formie Unii Europejskiej, pozostawiając większość ludzi za drzwiami jak niesforne małe dzieci, które trzeba nagradzać i karać.

Które to już w historii ostateczne zerwanie Ameryki i Europy?

Obecny rozbrat Europy i Ameryki ma oczywisty kontekst wojny kulturowej, która pochłania Zachód od jakiegoś czasu. Wpływa on jednak także na politykę międzynarodową. Brutalność i destrukcyjność Trumpa wobec międzynarodowych sojuszników i adwersarzy nie jest tylko wynikiem jego specyficznej osobowości, ale także wyrazem prymatu egoistycznych interesów demokratycznego hegemona, jakim jest Ameryka. Nie ma tu więc miejsca dla hipokryzji i dwuznaczności charakteryzujących liberalną politykę, w której także chodzi o prymat, władzę i pieniądze, ale zawsze realizowane w ramach uniwersalnych i idealistycznych reguł.

Reklama
Reklama

Niektórzy przekonują, że tym razem rozbrat Europy i Ameryki będzie ostateczny. Byłoby to faktycznie spełnienie snów władców Rosji i Chin. Lepiej jednak być ostrożnym. Które to już w historii ostateczne zerwanie Ameryki i Europy? Tak, są różne, ale nadal nie mogą żyć bez siebie.

Autor

Marek A. Cichocki

Profesor Collegium Civitas

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Komu podziękować za transformację
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Gdyby Rosjanie finansowaliby dziś Leszka Millera, użyliby bitcoina
Opinie polityczno - społeczne
Stanisław Żaryn: Strategia bezpieczeństwa USA? Histeria niewskazana, niepokój uzasadniony
Analiza
Rusłan Szoszyn: Łukaszenko uwolnił opozycjonistów. Co to oznacza dla Białorusi
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Świat jako felieton Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama