Reklama

Marek Migalski: Krzysztof Stanowski nie zostanie prezydentem, za to może narobić sobie kłopotów

Krzysztof Stanowski nie wygra wyborów prezydenckich. Nie będzie nawet czarnym koniem prezydenckiego wyścigu. Może jednak pomóc Karolowi Nawrockiemu, a zaszkodzić Rafałowi Trzaskowskiemu, Sławomirowi Mentzenowi, a przede wszystkim – samemu sobie.

Publikacja: 28.01.2025 04:47

Krzysztof Stanowski

Krzysztof Stanowski

Foto: PAP/Stach Leszczyński

Szef Kanału Zero nie zastąpi Andrzeja Dudy na jego stanowisku i nie będzie nawet liczył się w rozgrywce o trzecie miejsce. Dlaczego? Po pierwsze, zabije go polaryzacja, w której nie ma miejsca na żarty. Obie strony sporu politycznego uważają, że 18 maja rozegra się decydująca walka o przyszłość naszego kraju. Myślą tak nie tylko wyborcy PiS i KO, ale także innych partii. Z tego właśnie powodu znikoma ich część zechce obdarzyć swoim głosem kogoś, kto jawnie deklaruje, że startuje dla „beki”. Elektoratom wszystkich ugrupowań nie jest do śmiechu, bo mają poczucie, że uczestniczą w wojnie dobra ze złem. W takich warunkach trudno poprzeć internetowego Stańczyka.

Po drugie, Stanowski za chwilę zginie w ogniu prawdziwej kampanii, w setkach billboardów, tysiącach postów w mediach społecznościowych, milionach komentarzy. Sam opowiada, że liczy na obecność w telewizyjnej debacie, ale jeśli w ogóle do niej dojdzie, będzie ona tylko jednym z elementów kampanii, wcale nie najważniejszym. Żart może być śmieszny tylko za pierwszym razem, na początku happeningu. Trudno, by zachwycał przez prawie cztery miesiące. Za kilka tygodni Stanowski po prostu się znudzi – sobie i wyborcom.

Krzysztof Stanowski będzie realnym rywalem Sławomira Mentzena i Konfederacji

Po trzecie, duża część jego potencjalnych zwolenników to młodzi wyborcy Sławomira Mentzena. Dziś zachwycają się twórcą Kanału Zero, bo „wyjaśnia” on libków i „dojeżdża” lewaków. Ale w kampanii będzie realnym rywalem ich idola, a to już może być pewien problem. Ten elektorat może z radością i uwagą obserwować poczynania Stanowskiego, ale ostatecznie (w zdecydowanej większości) odda głos na reprezentanta Konfederacji.

Czytaj więcej

Sondaż prezydencki: Kogo wyprzedzają Grzegorz Braun i Krzysztof Stanowski?

Po czwarte, posiadanie własnego kanału komunikacji jest na pewno walorem Stanowskiego, ale właśnie dlatego, że jest człowiekiem mediów, inni dziennikarze nie będą chętni do ułatwiania mu życia. Będzie skazany na swoje media społecznościowe oraz na swój Kanał Zero. To trochę za mało jak na prezydenckie starcie i chyba szybko zainteresowany się przekona, że czym innym jest wygłupianie się przed ekranem i kpienie z lewicowych aktywistów, a czym innym pójście na zwarcie z aparatami i żelaznymi elektoratami największych partii.

Reklama
Reklama

Dlaczego Krzysztof Stanowski w drugiej turze zaszkodzi Rafałowi Trzaskowskiemu?

To tyle w odniesieniu do szans Stanowskiego. Ale czy oznacza to, że jego udział w rozpoczętej kampanii będzie bez znaczenia? Nie. W pierwszej turze zaszkodzi Mentzenowi, w drugiej Rafałowi Trzaskowskiemu.

Ta pierwsza hipoteza jest dość oczywista i już o niej wspomniałem. Profil ideowy szefa Kanału Zero jest zbliżony do lidera Konfederacji i to pewnie jemu właśnie będzie odbierał najwięcej głosów. To mogą być 2–3 pkt proc., ale to właśnie one (plus poparcie odebrane przez Grzegorza Brauna czy Marka Jakubiaka) mogą zdecydować o spadnięciu Mentzena z podium i zastąpieniu go przez… Szymona Hołownię?

Ale dlaczego w drugiej turze szkodę miałby ponieść wiceszef PO? Z powodu poszerzenia przez Stanowskiego środowiska memetycznego szkodzącego Trzaskowskiemu.

Czytaj więcej

Marcin Matczak: Teraz wszyscy muszą skakać tak, jak Konfederacja gra

Czym jest mem? Jak pisaliśmy wraz z prof. Markiem Kaczmarzykiem w książce „Homo Politicus Sapiens. Biologiczne aspekty politycznej gry”, mem to jednostka informacji kulturowej przekazywana pozagenetycznie (czyli poza zestawem dziedziczonym w procesie rozrodu), której posiadanie ma wpływ na wartość przystosowawczą jednostki. Oznacza to, że posiadacz memu będzie się zachowywał inaczej niż ktoś, kto go nie przyswoił. Jako przykłady memów podaliśmy melodie, obiegowe zwroty, dowcipy, opisy praw fizyki czy symbole religijne.

Co jednak ma to wspólnego z kampanią Trzaskowskiego i wpływem Stanowskiego? Otóż ten ostatni jest bardzo utalentowanym dziennikarzem, sprawnie poruszającym się w świecie mediów elektronicznych i ma dużą umiejętność ujmowania skomplikowanych rzeczy w zgrabne, dowcipne i przyciągające uwagę proste bon moty. Na pewno skorzysta z tych umiejętności w czasie kampanii i można się domyślać, że zdecydowana większość z nich będzie skierowana przeciwko kandydatowi KO. Oczywiście dostanie się pewnie też Karolowi Nawrockiemu, Hołowni czy Magdalenie Biejat oraz Adrianowi Zandbergowi, ale z analizy dotychczasowych wystąpień medialnych Stanowskiego można wnioskować, że ma szczególne upodobanie do atakowania hołubionego przez media głównego nurtu włodarza stolicy.

Reklama
Reklama

Krzysztofa Stanowskiego może czekać kilka niemiłych niespodzianek ze strony państwa. Czym innym jest bowiem „dojeżdżanie” libków i lewaków w swoich mediach społecznościowych, a czym innym wejście w drogę „dużym misiom”

Oznacza to, że wszystkie wyprodukowane przez niego memy będą w obiegu społecznym przez cały czas kampanii i mogą z całą mocą uderzyć w Trzaskowskiego w czasie, gdy szefa Kanału Zero już w walce o prezydenturę nie będzie. Po prostu poszerzy on pole walki, wzbogaci antyplatformerską sferę memetyczną, stworzy memy kłopotliwe dla kandydata KO. Antyestablishmentowy charakter Stanowskiego jest groźniejszy dla Trzaskowskiego niż dla Nawrockiego. I nie chodzi tylko o to, na kogo zagłosuje te 2 lub 3 procent wyborców, którzy w pierwszej turze poprą kontrowersyjnego dziennikarza, lecz właśnie o to, co w sferze kognitywnej zostanie po jego kampanii.

Biznes Krzysztofa Stanowskiego może czekać kilka niemiłych niespodzianek ze strony państwa

Sam Krzysztof Stanowski chyba rozumie prawdziwość hipotezy o marnych szansach wyborczych i dlatego zabezpiecza się stwierdzeniami, że on w sumie nie chce być prezydentem, że jego start ma na celu obnażenie pustki kandydatów oraz całej kampanii itp. To uzasadniona asekuracja. Ale chyba nie wie jeszcze do końca o prawdziwości drugiej hipotezy – że jego aktywność w kampanii ostatecznie zagrozi wiceszefowi PO.

Jeśli mam rację, że tak właśnie może się stać, to szefa Kanału Zero może czekać kilka niemiłych niespodzianek ze strony państwa. Czym innym jest bowiem „dojeżdżanie” libków i lewaków w swoich mediach społecznościowych, a czym innym wejście w drogę „dużym misiom”.

Jeśli na koniec miałbym pokusić się o trzecią hipotezę, politologiczno-biznesową, to brzmiałaby ona następująco: nie dość, że Stanowski nie zawojuje świata polityki, to jeszcze może sobie (wbrew oczekiwaniom i nadziejom) napytać kłopotów z prowadzeniem biznesu. Ale kto odważnemu beztroskiemu i bogatemu zabroni zabaw z zapałkami na stacji benzynowej?

Autor

Marek Migalski

Politolog, profesor Uniwersytetu Śląskiego

Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Czy Grzegorz Braun nauczy Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialności?
Materiał Promocyjny
Kameralna. Niska zabudowa, wysoki standard myślenia o przestrzeni
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Ostatnia wojna Europy
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nowa hierarchia politycznych celów USA
felietony
Zuzanna Dąbrowska: Norki wygrały z psami
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
analizy
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe i ofensywa propagandowa Władimira Putina
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama