Przyszłoroczny budżet Kancelarii Sejmu ma wynieść blisko 850 mln złotych. Zanim do władzy doszedł PiS, budżet kancelarii nie przekraczał 500 mln zł. A teraz z roku na rok puchnie i puchnie. Duże wydatki swego czasu krytykowała Koalicja Obywatelska i jej obecni koalicjanci. Teraz suchej nitki na projekcie kancelarii nie zostawia PiS... Cóż, nie od dziś wiadomo, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Trzeba się zbroić, bo w Sejmie będą dziennikarze
Część planowanych wydatków Sejmu – np. wyposażenie straży marszałkowskiej w środki przymusu bezpośredniego czy zakup aut (w tym autobusu) za ponad dwa miliony zł – może budzić zdumienie. Wyposażenie straży w nowoczesny sprzęt uzasadniane jest m.in. „ponownym otwarciem Sejmu dla dziennikarzy i obywateli”. Uzasadnienie dość kontrowersyjne, ale niech tam.
Za to z wydatkami, które trzeba będzie ponieść w związku z prezydencją Polski w Radzie Unii Europejskiej, nie ma co dyskutować. Podobnie jak z koniecznością podwyżek dla pracowników Sejmu. Nie mówimy tu o posłach, ale pracownikach klubów poselskich, licznych biur, administracji, itd. Kancelaria zakłada, że ich płace wzrosną o 4,1 proc., ale pracownicy Kancelarii Sejmu wskazują, że obecny premier swego czasu obiecał podwyżki dla budżetówki na poziomie 20 proc. I choć podwyżki w Sejmie w 2023 r. były, to jednak według obsługi izby niższej daleko im do poziomu obiecanego przez Donalda Tuska.
Czytaj więcej
Zmiana władzy nie zakończyła serii podwyżek budżetu Kancelarii Sejmu, a utrzymanie niższej izby parlamentu zbliża się już do miliarda złotych rocznie.
Odpływ „wartościowych pracowników” z Sejmu
W marcu na łamach „Rzeczpospolitej” pisaliśmy, że sejmowi związkowcy w pismach kierowanych do szefostwa kancelarii podkreślali, że zauważalny jest odpływ „wartościowych pracowników”. Zauważali, że o ile trend ten „w krótkoterminowej perspektywie może wydawać się mało istotny, o tyle długoterminowo może negatywnie wpłynąć na sprawne funkcjonowanie Sejmu”. Nie od wczoraj narzekamy w Polsce na jakość stanowionego prawa. W głównej mierze stoją za tym politycy, ale sporo zależy też od pracowników Sejmu. Ze słabo opłacanego pożytek żaden.