Postkomunizm zaczął konać

Obecne działania PiS, choć skłaniają do obywatelskiego i politycznego przebudzenia, nie zachęcają do poparcia PO, która – co pokazuje kazus Trybunału Konstytucyjnego – także psuła państwo i nie ma czystego sumienia – pisze historyk i publicysta.

Aktualizacja: 20.12.2015 22:24 Publikacja: 20.12.2015 21:00

Postkomunizm zaczął konać

Foto: Archiwum prywatne

Gdy po wyborach z 25 października 2015 r. zastanawiałem się, czy wydarzenie to będzie nosić znamiona przełomu w historii III RP, prezydent Andrzej Duda nie zdecydował się jeszcze na bezprecedensowe ułaskawianie skazanego nieprawomocnym wyrokiem sądu Mariusza Kamińskiego. Większość sejmowa nie postanowiła też „mocą uchwały" zawyrokować o nieważności wyboru pięciu członków Trybunału Konstytucyjnego i powołać własnych sędziów. Nie przygotowywała także nowej ustawy-pułapki na tenże Trybunał. Trudno powiedzieć, co przyniosą najbliższe miesiące, ale już dziś można zaryzykować tezę, że po latach historycy będą dzielić III RP na okres do 2015 roku i od niego...

Nie zapominajmy jednak, że nowa rzeczywistość to nie tylko „rewolucja PiS". Nieoczekiwany sukces odniosła też nowa partia lewicowa. Wraz z nieprzekroczeniem przez kolejny projekt SLD progu wyborczego oraz przeskoczeniem przez partię Razem mitycznych 3 proc. rozpoczął się proces budowy normalnej lewicy w Polsce. Postkomunizm zaczął wreszcie konać. To faktycznie historyczna chwila, której doniosłość nie do końca sobie jeszcze uświadamiamy.

Zaletą Razem jest jej nieobecność w parlamencie. Po pierwsze, odium żenującego sporu na linii PiS–PO na nią nie spadnie, po drugie, w tle walki o Trybunał Konstytucyjny odtworzyła się stara linia podziału, która wiąże polską politykę od 2005 r. Wszystkie partie będą w niej siłą rzeczy uczestniczyć, Razem może być od tych sporów wolna. Nowa lewica ma jednak o wiele więcej atutów.

Świeżość, ludzie... i pieniądze

Obecne działania PiS, choć skłaniają do obywatelskiego i politycznego przebudzenia, nie zachęcają do poparcia PO, która – co pokazuje kazus TK – także psuła państwo i nie ma czystego sumienia. Wszystko wskazuje na to, że wiele osób już w październikowych wyborach zagłosowałoby na Razem, ale uznało, że „romantyczny" sposób uprawiania polityki się nie powiedzie. Dlatego, obawiając się o tzw. zmarnowany głos, oddali go na Zjednoczoną Lewicę (to wciąż lewica), PiS (mimo wszystko program socjalny) albo PO (kwestie światopoglądowe).

Ponad 3,6 proc. wyborców uznało jednak hasło „inna polityka jest możliwa" za atrakcyjną alternatywę. Brak histerii i merytoryczne podejście to główny oręż Razem. Słynny „efekt Zandberga" pociągnął też za sobą pojawienie się innych osobowości tej partii w mediach. Ostatnim oczywistym bonusem są pieniądze, które pozwolą partii na spokojne, przemyślane działania, wzmocnią struktury lokalne i mogą okazać się wystarczające, by z sukcesem wystartować w wyborach samorządowych – co będzie kluczowym etapem w „długim marszu" do przyszłego parlamentu.

Podstawowym czynnikiem warunkującym szansę partii Razem na sukces jest też odłożona w czasie śmierć SLD i nieuchronna dekompozycja w obozie postkomunistów. Stara gwardia eseldowska na pewno nie zrezygnuje bez walki. Ludzie pokroju Dariusza Jońskiego czy Krzysztofa Gawkowskiego za wszelką cenę będą chcieli się ratować, rzucając na pożarcie najbardziej obciążonych klęską starych działaczy. Tym bardziej, że jest się o co bić, gdyż największym beneficjentem niemałej przecież dotacji dla ZL jest formacja Leszka Millera.

Kolejnym atutem Razem jest ewidentny schyłek elektoratu SLD. Wyborcy wymierają i należałoby raczej poszukać nowych. Tymczasem ci niekoniecznie będą chcieli stawiać na zgraną postkomunistyczną kartę.

W podobnym ślepym zaułku jest partia Janusza Palikota (czy ona w ogóle jeszcze istnieje?). W zaskakująco szybkim tempie formacja ta kompletnie się wypaliła. Połączenie antyklerykalizmu i walki o sprawy światopoglądowe wraz z liberalizmem gospodarczym skutecznie przejął Ryszard Petru. Miller i Palikot odchodzą więc w polityczny niebyt.

Władza zużywa

Także wyborcze zwycięstwo PiS może się okazać korzystnym czynnikiem dla lewicy. Ostatnie tygodnie pokazały styl nowej władzy – próba przejęcia TK oraz nonszalancja wobec zasad demokracji liberalnej rodzą uzasadniony niepokój. Ale z punktu widzenia logiki politycznej ostre przykręcenie śruby przez partię Jarosława Kaczyńskiego szybko może obrócić się przeciwko tej formacji.

Posłużę się przykładem z zamierzchłych czasów pierwszych rządów PiS, gdy minister edukacji Roman Giertych wydał wojnę Gombrowiczowi i innym – z jego punktu widzenia – niewłaściwym autorom lektur szkolnych. Jaki był skutek? Ogromna mobilizacja i konsolidacja elektoratu, który się temu stanowczo sprzeciwił. Czy przypadkiem wicepremier i minister kultury prof. Piotr Gliński, próbując zatrzymać spektakl „Śmierć i dziewczyna", nie wpada w tę samą pułapkę?

W tej układance jest i drugie dno – koszty rządzenia, które będzie musiał ponieść PiS. Każda władza się zużywa. Dwa, trzy lata Beaty Szydło na stanowisku premiera i tak intensywnych sporów jak obecne spowodują, że jej władza może się wypalić. Partia Kaczyńskiego pootwiera tyle kosztownych frontów, że niechybnie zacznie popełniać błędy. Nie wiadomo przecież, przed jakimi realnymi – a nie wykreowanymi – wyzwaniami jeszcze stanie.

W tej sytuacji Razem może tylko zyskiwać. Z punktu widzenia strategii także ewentualny socjalny program nowego rządu nie powinien martwić lewicy. Za to bowiem atakować rząd będą Nowoczesna oraz PO. Partia Razem nie straci nic, pozostając dla swych wyborców wystarczająco wiarygodna.

Przed nową lewicą otwierają się więc korzystne perspektywy. Ugrupowanie ma czas, by okrzepnąć, będzie dysponować środkami na funkcjonowanie, ma ideowych i coraz lepiej prezentujących swe poglądy ludzi oraz gnijącą od środka SLD. A naprzeciw stoi radykalizujący się PiS.

Siła tradycji

Na koniec – jeszcze jeden atut. Myślę o bonusie w postaci możliwości odwołania się do tradycji przedwojennego PPS, żołnierzy AK o lewicowych poglądach, sądzonego w procesie szesnastu, a potem zamęczonego w stalinowskim więzieniu Kazimierza Pużaka, wreszcie do etosu opozycji antykomunistycznej: KOR i pierwszej „Solidarności".

Razem może to wykorzystać w sposób wiarygodny i czytelny. W czasach, gdy konserwatywna – nie mówiąc już o nacjonalistycznej – prawica garściami czerpie z tradycji niepodległościowej, uprawiając swoiście pojmowaną politykę historyczną, ta broń młodej socjaldemokracji może być naprawdę skuteczna. Jeśli prawicowi publicyści odwołują się do twórców II RP, powstania warszawskiego czy pierwszej „Solidarności", w odpowiedzi Razem może przypominać: to też jest nasza tradycja i nasz etos, zaczynając od Józefa Piłsudskiego, Ignacego Daszyńskiego, przez Krzysztofa Kamila Baczyńskiego oraz Kazimierza Pużaka na Jacku Kuroniu czy nawet – by zagrać prawicy na nosie – Andrzeju Gwieździe kończąc.

Tej tradycji nigdy nie mógłby przywołać były członek Biura Politycznego KC PZPR Leszek Miller. Parafrazując tytuły z „Gwiezdnych wojen", mimo że „Imperium kontratakuje", przed lewicą leży realna „Nowa nadzieja". Ale nowa lewica musi uważać i bacznie obserwować rzeczywistość. Niewzięcie udziału w manifestacji z 12 grudnia było jej pierwszym poważnym błędem.

Mogę zrozumieć niechęć młodych lewicowców do uczestniczenia w takim przedsięwzięciu wraz z PO i neoliberalnym Ryszardem Petru. Rozumiem też, że taka polaryzacja, jaka wytworzyła się 12 i 13 grudnia, buduje fałszywą manichejską dychotomię: beneficjenci III RP vs. rzecznicy dobrej zmiany – syci kontra wykluczeni. I co z tego, że to nieprawda? Pamiętajmy, nieobecni nie mają racji, a przedstawiciel partii Razem, wsparłszy najpierw obronę TK, winien wykrzyczeć wszystkie swe zastrzeżenia i sformułować zdanie odrębne. Drugi raz nie wolno popełnić takiego błędu. Ryzyko marginalizacji jest zbyt duże.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?