Jędrzej Bielecki: Będą prawdziwi ambasadorowie. Pyrrusowe zwycięstwo prezydenta Andrzeja Dudy

Ważniejsze od formalnego tytułu ambasadora jest to, aby szef danej placówki dyplomatycznej miał zaufanie premiera swojego kraju. Dla naszych partnerów zagranicznych to jasne.

Publikacja: 04.06.2024 22:12

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: PAP/Paweł Supernak

Gdybyśmy żyli w innych czasach, zapewne słyszelibyśmy już o wielu dymisjach. Najważniejsze ambasady były obsadzane za rządów PiS przez nominatów politycznych: osoby, które mocno zaangażowały się we frontalny atak na Donalda Tuska, z uznaniem go za sojusznika Władimira Putina włącznie. Może więc dziwić, że po październikowych wyborach żadna z nich nie uznała, iż nie może służyć pod nowym rządem i premierem.

W jakich stolicach zostaną wymienieni ambasadorowie?

Jeśli mimo wszystko szefów przynajmniej niektórych placówek dyplomatycznych rozdzierały wyrzuty sumienia, wkrótce będą to mieli za sobą. Tydzień temu „Rzeczpospolita” ujawniła, że Radosław Sikorski podjął decyzję o odwołaniu czterech ambasadorów: przy NATO, w Rzymie, Limie i Rydze. Pisaliśmy też, że tego lata w ich ślady pójdzie kilkanaście kolejnych ambasadorów w kluczowych krajach. „Gazeta Wyborcza” podaje teraz nazwiska niektórych dyplomatów, którzy mają wkrótce objąć placówki w Rzymie (Ryszard Schnepf), Berlinie (Jan Tombiński) czy Kijowie (Piotr Łukasiewicz). Rząd chciałby również zastąpić w Waszyngtonie Marka Magierowskiego przez Bogdana Klicha oraz wreszcie mianować przedstawiciela naszego kraju w Izraelu. 

To wciąż tylko początek fali wymiany, która wkrótce obejmie około 50 ambasadorów. Pomijając kwestie honorowe, chodzi tu przede wszystkim o skuteczność działania państwa. Nie jest ona bowiem możliwa, jeśli premier nie ma zaufanych współpracowników w kluczowych stolicach świata. To warunek konieczny, aby koordynować dyplomatyczno-polityczną obronę przed Rosją, budować koalicje pozwalające na obronę interesów naszego kraju w Unii Europejskiej i szykować się na ewentualną zmianę w Białym Domu po wyborach w listopadzie.

Czytaj więcej

Spór o ambasadorów. Polscy dyplomaci wracają do kraju. Jest wśród nich Szatkowski

Donald Tusk był skłonny do kompromisu z prezydentem Andrzejem Dudą. Kilka miesięcy temu

Ale ten ruch oznacza też de facto modyfikację ustroju konstytucyjnego państwa. Do tej pory nie było przecież jasne, do jakiego stopnia polityka zagraniczna jest domeną prezydenta, który mianuje i odwołuje ambasadorów, a do jakiego stopnia premiera, który współpracuje z tymi ambasadorami na co dzień. Teraz ciężar kompetencji przesunął się zdecydowanie na korzyść tego drugiego. 

Owszem, z powodu oporu Pałacu Prezydenckiego nowi przedstawiciele naszego kraju będą mieli tytuły chargé d’affaires, co formalnie oznacza obniżenie rangi stosunków dyplomatycznych z danym krajem. To jednak pyrrusowe zwycięstwo Andrzeja Dudy. Kompromis, na jaki był jeszcze kilka miesięcy temu gotowy Donald Tusk, zakładał utrzymanie kandydatów prezydenta w tak ważnych placówkach, jak Waszyngton czy Pekin. Dziś wygląda na to, że to już przeszłość.

Dla krajów sojuszniczych jest przy tym jasne, że zastąpienie dotychczasowych ambasadorów dyplomatami niższej rangi wynika z wewnętrznej gry politycznej, a nie zmiany relacji z danym krajem. Więcej: zaufany premiera będzie zapewne traktowany choćby w stolicach krajów UE z większą powagą niż człowiek z tytułem ambasadora, ale bez dojścia do obecnych władz.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?