Jędrzej Bielecki: Europa nie obroni się przed Rosją bez USA

Europa ma jakieś pięć lat, aby móc samodzielnie obronić się przed Rosją. W tym czasie musiałaby się nauczyć myśleć kategoriami jednego narodu.

Publikacja: 13.02.2024 21:00

Donald Trump nie chce iść na odsiecz Europie

Donald Trump nie chce iść na odsiecz Europie

Foto: AFP

– Mamy osiem razy większą gospodarkę, sześć razy większą ludność. Czemu nie mielibyśmy dać rady Kremlowi? – pytał na spotkaniu z kanclerzem Olafem Scholzem Donald Tusk.

To faktycznie ogromny atut, ale na długą metę. Czasu pozostało zaś niewiele. Coraz więcej służb wywiadowczych krajów NATO uważa, że Moskwa odbuduje siły zbrojne po katastrofalnych stratach w Ukrainie w ciągu kilku lat. A wtedy Władimir Putin może przetestować sojusz atlantycki, jeśli w Białym Domu będzie prezydent, który jak Donald Trump nie chce przyjść z odsieczą Europie.

Europejczycy muszą zwiększyć wydatki na obronność. Dlaczego?

Europejscy sojusznicy NATO wydają dziś na obronę około 270 mld dol. rocznie (około 1,7 proc. ich PKB). To trzykrotnie więcej niż Rosja. Eksperci szacują jednak, że te wydatki trzeba będzie podwoić, jeśli nasz kontynent miałby bronić się samodzielnie. A to dlatego, że dziś Europejczycy mają ogromne braki w wielu systemach, które są niezbędne na polu walki, jak wywiad satelitarny, strategiczny transport lotniczy czy obrona przeciwlotnicza. Będą tu musieli nadrobić dekady, w których polegali na USA.

Czytaj więcej

Republikanie krytykują Trumpa za słowa o zachęcaniu Rosji do "robienia co chce"

Podobnie jest z liczebnością wojsk: od 1989 roku skurczyła się ona o dwie trzecie. W nowym układzie geopolitycznym należałoby przynajmniej dwukrotnie zwiększyć ilość służących w wojsku, co oznaczałoby zasadnicze uatrakcyjnienie zawodu żołnierzy.

Ale nawet na krótką metę wyzwania finansowe dla Europy byłyby ogromne. Chodzi w pierwszej kolejności o uzupełnienie luki w pomocy dla Ukrainy, jaką pozostawiłaby izolacjonistyczna Ameryka. W ciągu minionych dwóch lat przekazała ona Kijowowi ponad 72 mld dol., z czego połowę w broni. Niemcy w tym czasie dały 21 mld dol., Francja – 2 mld dol.

O ile jest oczywiste, że Amerykanin z Nowego Jorku umrze za tego z Los Angeles, to już dylemat, czy Hiszpan zrobi to dla Polaka, jest o wiele trudniejszy.

Ale największe wyzwanie ma charakter polityczny. Ameryka to jeden naród, Europa nie. Tymczasem dla budowy sprawnej armii zdolnej oprzeć się Rosji konieczne byłoby zniesienie zasady jednomyślności, jaka dziś obowiązuje w NATO, na rzecz znacznie bardziej sprawnego systemu podejmowania decyzji. Inaczej nawet mały kraj, jak Węgry Viktora Orbána, zablokuje działania wrogie wobec Kremla.

Wspólna unijna obrona niemożliwa bez atomu

Na razie Unia nie może sobie poradzić ze znacznie łatwiejszym wyzwaniem, jakim jest integracja systemów zakupu broni. To branża wykluczona z mechanizmów jednolitego rynku, gdzie każdy rząd podejmuje decyzje na własnych zasadach. Ze względów historycznych nie wiadomo nawet, czy i do jakiego stopnia taki kraj jak Polska zaakceptowałby na swoim terytorium duże oddziały niemieckich wojsk.

Czytaj więcej

Anna Słojewska: Donald Trump i Rosja zmuszają UE do inwestycji w zbrojenia

To jednak kwestia o wiele szersza. W szczególności nie da się zbudować wiarygodnej obrony europejskiej bez broni jądrowej. Dziś w Unii dysponuje nią tylko Francja. Czy byłaby gotowa objąć gwarancjami atomowymi resztę Wspólnoty? Na to pytanie pada w Paryżu jedynie odpowiedź, że decyzja należy do prezydenta. Zapewne w żywotnym interesie Francji jest obrona Niemiec, ale czy już Polski? Rodzi się w ten sposób też kwestia Wielkiej Brytanii, drugiej potęgi jądrowej wolnej Europy. Gdyby europejska obrona miała się tworzyć wokół Unii, jakie relacje należało zawiązać między Londynem i Brukselą?

O ile jest oczywiste, że Amerykanin z Nowego Jorku umrze za tego z Los Angeles, to już dylemat, czy Hiszpan zrobi to dla Polaka, jest o wiele trudniejszy. To w końcu z tego powodu Polska w ub.r. wydała na obronę 3,9 proc. PKB, podczas gdy Hiszpania tylko 1,26 proc. I dopóki nie zrodzi się poczucie solidarności wszystkich Europejczyków, naszemu kontynentowi bardzo trudno będzie się samemu obronić.

– Mamy osiem razy większą gospodarkę, sześć razy większą ludność. Czemu nie mielibyśmy dać rady Kremlowi? – pytał na spotkaniu z kanclerzem Olafem Scholzem Donald Tusk.

To faktycznie ogromny atut, ale na długą metę. Czasu pozostało zaś niewiele. Coraz więcej służb wywiadowczych krajów NATO uważa, że Moskwa odbuduje siły zbrojne po katastrofalnych stratach w Ukrainie w ciągu kilku lat. A wtedy Władimir Putin może przetestować sojusz atlantycki, jeśli w Białym Domu będzie prezydent, który jak Donald Trump nie chce przyjść z odsieczą Europie.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jarosław Kuisz: Polacy, czyli perfekcyjni narodowi egoiści. Co nas obchodzi Izrael, Palestyna i Ukraina?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Kultura walutą niepodległości, czyli lament pożegnalny dla ministra Sienkiewicza
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: W sprawie migracji liberałowie i chadecy w UE mówią głosem populistów
analizy
Tysiące Białorusinów uciekły do Polski. To prawdziwa klęska wizerunkowa
Opinie polityczno - społeczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Matura 2024. Skasujmy obowiązkową maturę z języka polskiego. Bo to fikcja