Jerzy Surdykowski: Dlaczego człowiek mały nie wie, że jest mały?

Prawdziwy dramat rozpoczyna się wtedy, gdy taki człowieczek zostaje prezydentem jakiegoś nieszczęsnego państwa.

Publikacja: 06.02.2024 03:00

Jerzy Surdykowski: Dlaczego człowiek mały nie wie, że jest mały?

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Są ludzie wielcy i są mali. Najwięcej jest małych, lecz wśród nich sporo takich, którym wydaje się, że są wielkimi. Pospolita przypadłość, wobec której trzeba wykazać trochę wyrozumiałości, a nawet – łagodzącego obyczaje – poczucia humoru.

Doświadczenie obcowania z człowiekiem małym

Owszem, zdarzają się ludzie wielcy, którym wydaje się, że są najwyżej średniakami, ale to przypadek rzadki jak diament na pustyni. Tak jak sprawiedliwy, który pokornie ma się za grzesznika. Ja sam w długim życiu spotkałem zaledwie trzech takich i już uważam się za szczęściarza aż nadmiernie obdarowanego przez los. Natomiast doświadczenie obcowania z człowiekiem małym uważającym się za wielkiego jest tak powszechne jak grypa albo zanieczyszczone powietrze.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Andrzej Duda ma wątpliwości w sprawie Krymu. Czy podważa zasady polskiej polityki zagranicznej?

Człowiek wielki posiada władze intelektualne, które umożliwiają rzeczywistą ocenę własnej wartości w skali 1–10 i zwykle nie umieszcza jej powyżej pięciu. Ale skąd ma mieć takie władze człowiek mały? Gdyby je posiadał, byłby wielki i problem przestałby istnieć. Więc skoro jest mały, to posiada przymioty intelektualne i moralne na poziomie dwa lub trzy, ale we własnej ocenie szybuje co najmniej do ośmiu.

Najgorsze, że taka osoba jest zwykle podejrzliwa, nieufna i uważa, że otoczenie sprzysięgło się przeciw niej

W tym właśnie problem. Uważa się za wyjątkowo przystojnego (przystojną), wymaga uniżonych adoracji, by na ciebie w ogóle spojrzeć. Nieszczęściem jest przymus pracy z kimś takim, zwłaszcza jako szefem. Jeszcze gorszym zawarcie z nim (nią) małżeństwa. Uważa się za najmądrzejszego (najmądrzejszą), a działa jak dureń.

Kohabitacja jest pełna pułapek

Są różne sposoby współżycia z taką osobą, wszystkie niesatysfakcjonujące, ale niezbędne, gdy niemożliwy jest rozwód albo wymówienie. Trzeba chwalić nad miarę, cierpliwie wysłuchiwać jej banalnych oracji, pozwolić wypinać brzuch i przybierać groźne miny, nie będąc pewnym, czy doszło do zaspokojenia, czy jeszcze trzeba starań. Ale przecież nie wolno komuś takiemu okazać pogardy, wszak też jest osobą; kogoś kocha i sam jest kochany. Też stawia trwożne pytania o sens i usiłuje wiarą w Boga albo niewiarą w cokolwiek uśmierzyć lęk przed pustką Wszechświata.

Najgorsze, że taka osoba jest zwykle podejrzliwa, nieufna i uważa, że otoczenie sprzysięgło się przeciw niej; dlatego kohabitacja – obojętnie, czy małżeńska, zawodowa, czy nawet państwowa – jest pełna nieprzewidywalnych pułapek, a zawsze nad miarę utrudzająca. Prawdziwy dramat rozpoczyna się jednak wtedy, gdy taki człowieczek zostaje prezydentem jakiegoś nieszczęsnego państwa.

Są ludzie wielcy i są mali. Najwięcej jest małych, lecz wśród nich sporo takich, którym wydaje się, że są wielkimi. Pospolita przypadłość, wobec której trzeba wykazać trochę wyrozumiałości, a nawet – łagodzącego obyczaje – poczucia humoru.

Doświadczenie obcowania z człowiekiem małym

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Magdalena Louis: W otchłań afery wizowej nie powinno się wrzucać całego szkolnictwa wyższego
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Niemiecka bezczelność nie zna granic
Opinie polityczno - społeczne
Mirosław Żukowski: Nie spodziewajmy się, że igrzyska olimpijskie cokolwiek zmienią
Opinie polityczno - społeczne
Michał Urbańczyk: Kamala Harris wie, jak postępować z takim typem człowieka jak Trump
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie polityczno - społeczne
Michał Wojciechowski: Drogi do sprawnego państwa