Marek Budzisz, Andrew A. Michta: CPK jest kluczowe dla całej wschodniej flanki NATO

Jeśli chcemy zwiększyć skuteczność polityki odstraszania Rosji, to potrzebujemy nowego centralnego lotniska w Polsce i zbudowania wokół niego całego systemu komunikacyjnego. CPK będzie punktem ciężkości całej wschodniej flanki NATO.

Publikacja: 27.01.2024 06:00

Amerykański samolot transportowy Lockheed Martin C-130H Hercules

Amerykański samolot transportowy Lockheed Martin C-130H Hercules

Foto: AFP

Polska debata nad zasadnością kontynuowania budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) koncentruje się wokół kwestii związanych z lotnictwem cywilnym, skalą inwestycji i jej wpływem na rozwój ekonomiczny kraju. My chcielibyśmy zwrócić uwagę na jeszcze jeden, nie mniej istotny, jej aspekt, a mianowicie wojskowe znaczenie rozbudowy i modernizacji polskiego systemu komunikacyjnego, którego nowym jądrem ma stać się CPK.

Czytaj więcej

Trzęsienie ziemi w zarządzie CPK. Prezes i wiceprezes odwołani

Jesteśmy wręcz zdania, że skuteczna polityka odstraszania Federacji Rosyjskiej, czyli działanie na rzecz utrzymania pokoju, w niemałym stopniu zależy od jak najszybszych inwestycji w infrastrukturę poprawiającą wojskową mobilność na wschodniej flance sojuszu. To, czy kraje flankowe będą w stanie uniknąć rosyjskiego najazdu i okupacji części ich terytorium, zależeć będzie od tego, jak szybko NATO zdoła przerzucić swe siły w zagrożone agresją regiony, zanim wybuchnie wojna, co pozbawi w ten sposób Kreml jego „strategii zwycięstwa” i uniemożliwi politykę kroków dokonanych. A to w sposób bezpośredni zależy od stanu sieci transportowej w Polsce.

Wojny wygrywa logistyka

Już co najmniej od czasów wojny francusko-pruskiej z 1870 roku wiadomo, że ta strona konfliktu, która jest w stanie szybciej się zmobilizować i szybciej dyslokować swe siły na front, ma większą szansę na sukces. Postęp techniczny nie zmienił tych reguł, co można było zaobserwować choćby w czasie pierwszej fazy wojny w Ukrainie, kiedy Rosjanie mieli znacznie większe na kierunku kijowskim siły i dysponowali wielokrotną przewagą. Jednak, nie będąc w stanie ich zaopatrzyć, doznali upokarzającej klęski.

Te obserwacje skłaniają większość ekspertów do formułowania poglądu, że we współczesnej wojnie, długim konflikcie o dużej skali intensywności, dobrze funkcjonująca logistyka, system zaopatrzenia walczących, jest kluczem do zwycięstwa. Jak miał powiedzieć kiedyś generał John J. Pershing: „Piechota wygrywa bitwy, logistyka wygrywa wojny”.

W niemałym stopniu to od Polski zależy, czy siły sojuszu północnoatlantyckiego dotrą do państw bałtyckich, co ma wpływ nie tylko na jej pozycję w NATO, ale przede wszystkim wiarygodność sojuszniczą

I nie tylko chodzi o zaopatrzenie, bo od tego, jak szybko będziemy w stanie jako NATO dokonać „projekcji siły”, czyli przerzucić odpowiednią liczbę żołnierzy i sprzętu w rejon zagrożony destabilizacją w czasie pokoju, zależy skuteczność polityki odstraszania: takiego wpłynięcia na rachunek strategiczny rywala, aby spowodować, że zrezygnuje on ze swych planów wojennych. To chcielibyśmy podkreślić: zdolność do szybkiego przemieszczenia znaczących sił, po to, aby zademonstrować własną determinację i potencjał, jest jednym z najskuteczniejszych narzędzi odstraszania, zwłaszcza takiego państwa jak Federacja Rosyjska.

Tu leży punkt ciężkości wschodniej flanki NATO

W związku ze zmieniającą się w wyniku wojny na Ukrainie sytuacją geostrategiczną, już na szczycie NATO w Madrycie w 2022 roku sojusznicy podjęli decyzję o budowie 300 tys. sił, które w wypadku zagrożenia miałyby zdolność szybkiego wejścia do działania. Z tego 100 tys. odpowiednio uzbrojonych żołnierzy musi być gotowych do realizacji zaplanowanych operacji w terminie do 10 dni od otrzymania takiego rozkazu, a kolejne 200 tys. w czasie kolejnych 20 dni. I plany NATO na czas wojny wymagają również zdolności wysłania i rozlokowania 500 tys. dodatkowych żołnierzy w przeciągu 180 dni.

Czytaj więcej

Maciej Strzembosz: Aspiracje Polaków, czyli czego nie rozumie Donald Tusk

Równolegle utworzono trzy obszary planowania operacyjnego, z których jeden – środkowoeuropejski, odgrywa centralne znaczenie. Ze względu na położenie geograficzne i długą granicę z Rosją oraz Białorusią, Polska stała się „punktem ciężkości” (center of gravity) natowskiego systemu obrony wschodniej flanki. Podobną rolę odgrywały w NATO w czasie zimnej wojny Niemcy Zachodnie, teraz ta rola przypadła państwu nad Wisłą, które z racji położenia jest też kluczowym hubem zaopatrzenia Ukrainy, co wyraźnie widać, kiedy obserwujemy znaczenie, jakie odgrywa podrzeszowskie lotnisko Jasionka. Upraszczając, w niemałym stopniu to od Polski zależy, czy siły sojuszu północnoatlantyckiego dotrą do państw bałtyckich, co ma wpływ nie tylko na jej pozycję w NATO, ale przede wszystkim wiarygodność sojuszniczą.

Co w praktyce oznacza to logistyczne wyzwanie

Musimy mieć jednak świadomość, z jakim wyzwaniem logistycznym mamy do czynienia. Otóż w czasie ćwiczeń Anakonda 2016, które odbywały się w Polsce i w których brało udział niemal 20 tys. żołnierzy państw NATO, do naszego kraju wjechało niemal 3 tys. sztuk sprzętu wojskowego i 6,5 tys. kontenerów. W czasie ćwiczeń Saber Strike 2018 o podobnej skali – maksymalne zaangażowanie dzienne sprzętu wynosiło 1980 jednostek, a ćwiczących żołnierzy było 11,5 tys. Czas dyslokacji sił wynosił jednak wówczas niemal trzy tygodnie. Teraz w ciągu dziesięciu dni Polska będzie musiała „obsłużyć” niemal dziesięciokrotnie większy potencjał, a w czasie kolejnych 20 dni, jeśli wojna wybuchnie, 20-krotnie więcej.

O ile w czasie zimnej wojny ewentualna „linia frontu” w Niemczech Zachodnich miała długość ok. 900 km, to teraz granica między Rosją a paktem północnoatlantyckim ma ponad 2500 km

W praktyce jednak wysiłek będzie jeszcze poważniejszy, bo dochodzi do tego również zaopatrzenie w żywność, paliwa, amunicje czy części zamienne. Do Jasionki dziennie dowodzi się 20 transportów paliwa, w sytuacji wybuchu gorącego konfliktu między NATO a Rosją skala zadań będzie dziesiątki, a nawet setki razy większa. Musimy pamiętać też, że wielonarodowa batalionowa grupa bojowa, a takie są obecne w ramach tzw. wysuniętej obecności w państwach bałtyckich, ma 500 pojazdów i kontenerów, a wzmocniona brygada, licząca 3,6 tys. żołnierzy, samych pojazdów na wyposażeniu ma 1400 sztuk.

Warto też porównać obecną sytuację z tym, jak NATO przygotowywało się do ewentualnej wojny z ZSRR. Z raportu przygotowanego w ubiegłym roku przez ekspertów CSIS wynika, że główne siły lądowe paktu północnoatlantyckiego rozlokowane były wówczas w odległości od 32 km do 117 km od przewidywanego teatru działań wojennych. A teraz, tylko aby dotrzeć na Litwę, wchodzące w skład wielonarodowej brygady związki taktyczne mają do przebycia od 896 km do 1345 km! Jeśli weźmiemy pod uwagę Stany Zjednoczone, to ten dystans jest jeszcze większy. Co gorsza, o ile w czasie zimnej wojny ewentualna „linia frontu” w Niemczech Zachodnich miała długość ok. 900 km, to teraz granica między Rosją a paktem północnoatlantyckim ma ponad 2500 km, nie licząc Białorusi.

Czas zatroszczyć się o oś północ–południe

Na dodatek NATO ma znakomicie mniejsze siły lądowe, a to oznacza, że jeśli poważnie traktować odstraszanie Rosji i obronę wschodniej flanki poprzez „deterrence by denial” (odstraszanie przez uniemożliwienie dostępu – red.), co prezydent Joe Biden określa mianem „nie oddamy cala kwadratowego” naszego terytorium, Polska musi rozbudować infrastrukturę i środki do efektywnej mobilności wojskowej. Czyli mieć zdolność nie tylko dotarcia w rejony potencjalnego starcia, ale szybkiego przerzutu ograniczonych sił na liniach północ–południe, który to azymut był historycznie zaniedbany przez imperia (w tym Związek Sowiecki), które dawniej dominowały Europę Środkową i Wschodnią.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Róbmy politykę – budujmy CPK i elektrownię atomową

Zachód musi wreszcie pozbawić Rosjan ich „teorii zwycięstwa”, przekonania, że walcząc z NATO będą oni w stanie wykorzystać fakt swoich krótkich linii zaopatrzenia i rozciągniętych, mniej wydolnych i narażonych na ataki, po stronie sojuszu. To z tych powodów generał Ben Hodges, były dowódca sił NATO w Europie – jak również jeden ze współautorów tego artykułu – od lat apelują o intensywne działania na rzecz poprawy mobilności wojskowej, od której zależeć będzie zarówno skuteczność polityki odstraszania, jak i ewentualne zwycięstwo w wojnie. Braki w infrastrukturze potrzebnej dla wojskowej mobilności na osi północ–południe stały się jeszcze bardziej palącym problemem po wejściu Finlandii do NATO, bo to poszerzyło granice między sojuszem a Rosją o ponad 1300 km.

CPK jest kluczowe z punktu widzenia odstraszania Rosji

Są jeszcze dwie kwestie, na które chcielibyśmy zwrócić uwagę. Wydaje się, że NATO jest w stanie zbudować szybko wielopoziomową obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową takiego hubu transportowego, jakim stać się powinno CPK. Osłona rozproszonego systemu lotnisk i centrów przeładunkowych jest zadaniem bardziej – jak się wydaje – skomplikowanym. Jeśli byłoby inaczej, to już teraz należałoby powiedzieć mieszkańcom Warszawy, że będą oni narażeni na intensywne ataki z powietrza, jeśli wojna wybuchnie.

Drugim czynnikiem jest czas. Właściwie nie ma dnia, aby wysocy rangą dowódcy z państw NATO nie alarmowali, że wojna jest blisko. Ostatnio generał Patrick Sanders, dowódca brytyjskich sił lądowych, mówił, że „znajdujemy się w realiach roku 1937” i wezwał do wzmożenia przygotowań. W podobnym tonie wypowiadali się dowódcy sił zbrojnych Norwegii, Holandii, premier Estonii czy Szwecji. Nie mamy wiele czasu, nie możemy czekać, co oznacza, że państwa NATO, szczególnie graniczące z Federacją Rosyjską, nie mają komfortu bezczynności.

Jeśli chcemy zwiększyć skuteczność polityki odstraszania Rosji, to oprócz rozbudowy potencjału wojskowego, musimy zwiększyć mobilność naszych sił zbrojnych i zdolność ich zaopatrzenia w sytuacji, jeśli odstraszanie zawiedzie. Polska w tej geografii strategicznej odgrywać będzie – z racji położenia i potencjału – kluczową rolę, a z punktu widzenia logistyki wojskowej nowe centralne lotnisko i zbudowany wokół CPK system komunikacyjny będą punktem ciężkości polityki wzmacniania wojskowego wschodniej flanki i zdolności do odstraszenia Rosji, a wypadku, jeśli odstraszanie by zawiodło, kluczowym elementem efektywnego systemu obrony.

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor

Marek Budzisz

Badacz (senior fellow) w polskim think tanku Strategy & Future

Autor

Andrew A. Michta

Dyrektor Inicjatywy Strategicznej Scowcroft w amerykańskim think tanku Atlantic Council. Wyrażone tu poglądy są jego własnymi

Polska debata nad zasadnością kontynuowania budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) koncentruje się wokół kwestii związanych z lotnictwem cywilnym, skalą inwestycji i jej wpływem na rozwój ekonomiczny kraju. My chcielibyśmy zwrócić uwagę na jeszcze jeden, nie mniej istotny, jej aspekt, a mianowicie wojskowe znaczenie rozbudowy i modernizacji polskiego systemu komunikacyjnego, którego nowym jądrem ma stać się CPK.

Jesteśmy wręcz zdania, że skuteczna polityka odstraszania Federacji Rosyjskiej, czyli działanie na rzecz utrzymania pokoju, w niemałym stopniu zależy od jak najszybszych inwestycji w infrastrukturę poprawiającą wojskową mobilność na wschodniej flance sojuszu. To, czy kraje flankowe będą w stanie uniknąć rosyjskiego najazdu i okupacji części ich terytorium, zależeć będzie od tego, jak szybko NATO zdoła przerzucić swe siły w zagrożone agresją regiony, zanim wybuchnie wojna, co pozbawi w ten sposób Kreml jego „strategii zwycięstwa” i uniemożliwi politykę kroków dokonanych. A to w sposób bezpośredni zależy od stanu sieci transportowej w Polsce.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
analizy
PiS, przyjaźniąc się z przyjacielem Putina, może przegrać wybory europejskie
analizy
Aleksander Łukaszenko i jego oblężona twierdza. Dyktator izoluje i zastrasza
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Po 20 latach w UE musimy nauczyć się budować koalicje
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Krótka ławka Lewicy
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB