Arkadiusz Stempin: Niemcy nieodwracalnie zmieniły kurs

33 lata po zjednoczeniu Niemcy niczym gigantyczny tankowiec zmieniają kurs. Tonaż jednostki przesądza o powolnym tempie zmian, ale daje gwarancję, że nie będzie powrotu na stare wody – pisze historyk i publicysta.

Publikacja: 03.10.2023 03:00

Arkadiusz Stempin: Niemcy nieodwracalnie zmieniły kurs

Foto: stock.adobe.com

Podczas ostatniej zimy z wybiciem północy gasło oświetlenie Bramy Brandenburskiej. A słynny zamek w bawarskim Neuschwanstein, największy magnes dla japońskich turystów w Europie, tonął w ciemnościach. Tak jak architektoniczne symbole innych niemieckich miast. Niewyobrażalna zmiana w stosunku do poprzedniej zimy, kiedy kraj wybrał sobie nowy rząd, po raz pierwszy w powojennej historii niesiony na barkach trzech koalicjantów. 

W sylwestrowy wieczór 2021 r. również po raz pierwszy od 16 lat Niemcy mogli się wsłuchać w kanclerskie przemówienie, którego nie wygłaszała rekordzistka pod względem liczby noworocznych mów Angela Merkel. Nowy rząd Olafa Scholza miał poprowadzić Niemcy ku cyfrowej modernizacji, zielonej energii, ochronie klimatu i w kierunku przemienienia UE w trzeciego globalnego gracza, obok USA i Chin.

Czytaj więcej

Niemcy odwracają się od Polski

Wojna w Ukrainie plany obróciła w makulaturę. Co gorsze, podcięła trzy filary, na których wspierała się siła unijnego lidera: ucięła tani rosyjski gaz, szlagierowy eksport na chiński rynek uczyniła kosztowniejszym, a atomowy parasol USA niepewnym. Bo co, jeśli do Białego Domu powróci Trump? 

Wojna wywróciła nie tylko politykę Berlina wobec Rosji, ale pacyfistycznych Zielonych zamieniła w żołnierzy. Dziś nawet członkowie ze skrzydła partyjnej lewicy rodzaje gatunków wojsk deklinują jak żołnierze po przeszkoleniu.

Skąd się wzięła popularność AfD?

Jednocześnie upiory wojny, inflacja i skok cen energii, wcześniej inna plaga – pandemii, zmusiły zasobne społeczeństwo nad Renem do głębokiego sięgnięcia do kieszeni. Niemal połowa Niemców lwią część dochodów przeznacza na opłacenie mieszkania, energii i ogrzewania. Woda na młyn dla populistów z Alternatywy dla Niemiec. Ci w sondażach zrównali się z kanclerską partią Scholza, tuż za plecami opozycyjnej chadecji. W jednym z 16 landów, sąsiadującej z Polską Brandenburgii, przewodzą nawet stawce z 32 proc. Tego w dziejach demokratycznych Niemiec jeszcze nie było. 

Sondażowy skok krzykaczy z AfD w wymiarze arytmetycznym bierze się, przede wszystkim, z przepływu elektoratu protestu z drugiej, radykalnie lewicowej formacji Die Linke z podobnym do AfD program socjalnym. Potencjał niezadowolenia przechodzi z ultralewicy na ultraprawicę także dlatego, że radykalni socjaliści wzięli się za łby, partyjne przywództwo się kłóci, powołuje sądy kapturowe nad kolegami, a była liderka Sahra Wagenknecht nosi się z zamiarem założenia własnego ugrupowania. 

Transformacja ustrojowa po zjednoczeniu Niemiec w 1990 r., a de facto przyłączenie nowych landów z byłej NRD do dawnej reńskiej republiki federalnej, ale według reguł tej ostatniej, zamieniło, owszem, za sumę 2 bln euro niedoszły „raj” Ericha Honeckera (szefa partii i państwa w latach 1971-89) w kraj mlekiem i miodem płynący. Ale  zaowocowało też wśród jego mieszkańców poczuciem upokorzenia i nieufności. Przez ponad pół wieku wychowani w dyktaturze, najpierw III Rzeszy, potem radzieckiego komunizmu (1933-89), mają dziś spore deficyty w zakresie dyscypliny państwowej i  lojalności wobec państwa. Szczególnie wyraźnie ujawniło się to podczas pandemii koronawirusa bojkotem szczepień. A razem z lękami przed liberalną gospodarką stworzyło strukturalne podglebie dla ultraprawicowych krzykaczy spod znaku AfD. 

Czytaj więcej

Arkadiusz Stempin: Dlaczego należy wyprowadzić polsko-niemieckie pojednanie z zakrętu historii

Byli enerdowcy nie zrozumieli, że wolność oznacza także odpowiedzialność za własny los. Byli niewolnicy o długoletnim stażu tęsknią za wygodami dyktatury. „Ostalgia” – tęsknota za bezpieczną socjalnie klatką Honeckera – robi karierę w semantyce i praktyce. Paradoksalnie dla mieszkańców byłej NRD zachodni dobrobyt szedł ręka w rękę z lękiem przed socjalną degradacją. 

Nacjonalistyczna retoryka i godnościowe hasła przywracają podmiotowość lekko stygmatyzowanym przez mieszkańców byłej RFN ich rodakom ze wschodu. Wprawdzie AfD przyciągnęła na początku nielicznych ultrasów, ale dziś większościowy wyborca AfD jest przedstawicielem klasy średniej, najczęściej mężczyzną, ma co najmniej maturę, o ile nie studia wyższe, i niezłe zarobki. Nie ceni golenia głowy i skórzanych kurtek, woli dobrze skrojony garnitur, wypastowane buty i elegancko ułożone włosy. Klasyczny drobnomieszczanin, który w letnie wieczory podlewa gumowym wężem przydomowy ogródek pełen gipsowych krasnali. A w 2015 roku, podczas kryzysu migracyjnego, katalizatora popularności AfD, domagał się wysłania migrantów do diabła, a jako ultima ratio – strzelania do nich. To łączy go z młodszymi wiekiem ultrasami, kibolami i neonazistami z kryminalną przeszłością, którzy pod szyldem AfD poczuli się jak u siebie w domu. 

Migracja ważniejsza niż wojna

To tylko potwierdza, że w 2023 r. rozwiązanie problemu migracji przez rząd Olafa Scholza odbierze wiatr w żagle ultraprawicowym. To migracja napędza ultraprawicy nowych zwolenników. Nad Renem zjawili się bowiem najpierw Ukraińcy, teraz szczęścia szukają tam uciekinierzy z Afryki i Bliskiego Wschodu. 

Kolejny czynnik, który koniunkturalnie podbija notowania AfD to komunikacyjny chaos koalicji rządowej, który powstał w wyniku przeforsowanej niedawno ustawy o ogrzewaniu mieszkań. Ustawa diametralnie zmieniła zasady dopłat, co wywołało ogólną frustrację. Wielu wyborców z szeregów rządzącej koalicji obraziło się i przeszło do grupy nie-wyborców. 

Dzień Jedności Niemiec
Rocznica zjednoczenia

We wtorek 3 października nad Renem obchodzi się Dzień Jedności Niemiec. To państwowe święto ustanowiono w rocznicę zjednoczenia kraju. Włączenie NRD do RFN uchwalono 29 września 1990 r., ale oficjalnie nastąpiło właśnie 3 października.

Z tego płynie kolejny wniosek: koalicja rządowa, skoro rozlała już mleko z powodu ustawy o ogrzewaniu,  musi rozwiązać palący i nadrzędny problem migracji. Wtedy AfD nie pomoże mobilizacja sympatyzującego z nią elektoratu. Odcinania kuponów od bieżącej polityki rządu nie zapewni AfD żadne inne zagadnienie – z wyjątkiem migracji. 

Mniejsze znaczenie posiada postulat szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie. A niechby nawet na warunkach Putina. Byleby powrócił tani gaz z Rosji. Ale „nowe Niemcy”, przynajmniej w dwóch trzecich, także ze względu na putinowską smycz na obroży AfD, dostrzegają w niej zagrożenie dla demokracji. Kulturowy rasizm, absolutyzowanie narodu, pogardzanie „skorumpowanymi elitami”, a wszystko podlane znanymi z pandemii koronowirusa teoriami spiskowymi, demokrację nad Renem mają zapędzić w kozi róg. 

Rosyjska agresja wzmocniła militarną pozycję Berlina

Prawicowi populiści dyskontują dla siebie lęki Niemców przed zjazdem po równi pochyłej gospodarki kraju. Ta przez dwie dekady funkcjonowała jak dobrze naoliwiona maszyna. Teraz ją zżerają wysokie koszty energii. Zagrażają nie tyle niemieckim firmom, ile Niemcom jako miejscu produkcji. Szlagierowy do tej pory eksport i prywatna konsumpcja spadają, a niemiecki przemysł przegrywa z międzynarodową konkurencją w cyfrowej technologii i sztucznej inteligencji. 

Te deficyty nie mogą jednak przesłonić faktu, że kraj nadal należy do najbogatszych państw świata. I nie utracił trzech istotnych atutów. Wzorowo pracują jego instytucje państwowe, zakotwiczone w systemie prawa. Struktura gospodarcza opiera się na wielkiej liczbie średnich i małych przedsiębiorstw, które nie ścigają krótkookresowych zysków, tylko myślą długofalowo i uwzględniają dobro pracobiorców. To z kolei czyni je elastycznymi i odpornymi na kryzys. Ich asertywność wzmacnia jeszcze zasada solidarności, która niczym centralny nerw przeszywa gospodarkę rynkową nad Renem. 

Czytaj więcej

Arkadiusz Stempin: Romantycy a ideologia krwi

Dotychczasowe mocarstwo gospodarcze i cywilne (niemilitarne) po staremu nie aspiruje do roli światowego gracza. Raczej kryje się za unijną flagą. Podczas kanclerstwa Angeli Merkel fiskalną i gospodarczą supremację Niemiec w UE pozostali jej członkowie akceptowali z zaciśniętymi zębami, o ile ta ograniczała się do tych dwóch obszarów. Berlin nie prężył muskułów i także krył się za tzw. specjalną drogą (Sonderweg). Amputując swoje militarne zdolności i rezygnując z podejmowania marsowych kroków, chełpił się jako rzeczone mocarstwo cywilne. 

Wojna Rosji przeciwko Ukrainie wzmocniła paradoksalnie pozycję Niemiec. Z wielu stron płynęły do jej stolicy żądania, by przejęła przywództwo w Europie. Nowy rząd Scholza zajął pozycję asekuracyjną, nie bębnił w wojenne tam-tamy. Mimo to jako potężny producent broni i sprzętu wojskowego, w tym czołgów Leopard, swoją siłę polityczną i ekonomiczną wzmocnił militarną. Wszelkie mikropróby przeciwdziałania temu w łonie UE rozbiły się jak bańka mydlana. 

Jednocześnie, skoro sojusz natowski swoją działalność z misji stabilizacyjnych (poza swoim terytorium) rozszerzył na klasyczną obronę państw członków, to w konsekwencji anihilował sens i byt niemieckiej „Sonderweg”. Niemcy w 2023 r. okazują się największym po USA dostarczycielem broni na Ukrainę. W międzyczasie przesądzona jest już wysyłka pocisków manewrujących dalekiego zasięgu Taurus. Pozwolą one Ukraińcom atakować rosyjskie cele położone setki kilometrów na tyłach.

Asertywność w relacjach z Chinami

Geopolitycznie, nuklearne zagrożenie rosyjskie na tle wojny w Ukrainie, wzmocniło niemieckie więzi z USA. Ale w kontekście rywalizacji amerykańsko-chińskiej uwypukliło zależność od niej podstawowej siły niemieckiej – ekonomicznej. Im bardziej rywalizacja USA-Chiny będzie dryfowała w stronę konfrontacji, tym będzie się kurczyć pole manewru Berlina i jego gospodarcza autonomia. 

Napięcie między USA a Chinami zawęża pole współpracę firm znad Renu z partnerami z krajów zaprzyjaźnionymi z Państwem Środka oraz z nim samym. Niemcy tymczasem są silnie uzależnieni od eksportu do Chin. Dla wiodących firm jak Mercedes czy Volkswagen tamtejszy rynek pozostaje największym. 

Przyjęta wobec Chin strategia oznacza rezygnację z samodzielności narodowej, całkowicie wzmacniając unijną i całkowicie się w nią wpisując. Celuje w zmniejszenie zależności, wzmacnia europejski rynek jako miejsce produkcji dóbr, podobnie jak unię bankową, zielone technologie i inwestycje w badania naukowe i rozwój. Zakłada forsowanie partnerstwa z nie-chińskimi partnerami, dostawcami rzadkich surowców w przemyśle farmaceutycznym. Uwrażliwia sektor edukacji i nauki, by w wymianie partnerskiej zwracać uwagę na przestrzeganie praw człowieka, a jednocześnie wzmacniać kompetencje w zakresie znajomości Chin, w tym kompetencje językowe. 

W wymianie gospodarczej strategia promuje asertywność i zmniejszanie ryzyka przez same firmy niemieckie. Obowiązuje zasada ochrony krytycznej infrastruktury w przypadku inwestycji chińskich nad Renem. Natomiast przy eksporcie niemieckich towarów do Chin prokuratorskiej kontroli podlegają dobra Dual-Use, by eksport nie przyczyniał się do naruszania praw człowieka, wspierania represji wobec miejscowej ludności, rozszerzania broni masowego rażenia czy wzmacniania  siły militarnej Pekinu. Kluczowym punktem dialogu pozostaje ochrona klimatu. 

Model dla Globalnego Południa?

Jednocześnie w Berlinie istnieje świadomość, że w nowopowstałym porządku światowym, gdzie USA nie są już jego żandarmem, a Chiny nie aspirują do tej roli, wzrosła rola Globalnego Południa. Szefowa dyplomacji Annalena Baerbock od dwóch lat objeżdża południową półkulę, by tamtejsze kraje pozyskać jako partnerów dla Europy.

Wojna w Ukrainie emblematycznie obnażyła utratę wpływu USA do spółki z UE w świecie. Zachód nie wyperswadował krajom Globalnego Południa, że obrona Ukrainy leży w jego interesie. „Problemy Zachodu nie są problemami świata”, spuentował krótko tę erozję wpływów szef dyplomacji Indii Subrahmanyam Jaishankar. Próba przekonania krajów Ameryki Łacińskiej, by dostarczyły broń Ukrainie, także spaliła na panewce. 

W czerwcu 2022 r. 141 krajów na zgromadzeniu plenarnym ONZ poparło rezolucję przedłożoną przez Ukrainę i kraje G7. Tylko cztery wsparły Rosję, ale aż 32 wstrzymało się od głosu. Wśród nich mocarstwowe Indie czy regionalni liderzy jak Iran, Pakistan i RPA. Co istotniejsze, przypadało na nie 47 proc. ludności globu. Jeszcze znaczniejsza liczba krajów odmówiła przyłączenia się zachodnich sankcji nałożonych na Rosję. Wśród nich niemal bez wyjątku figurują państwa Ameryki Płd., Afryki i Bliskiego Wschodu.

Kraje Południa wytykają palcami Zachodowi jego kolonialną przeszłość, kiedy nagminnie gwałcił integralność terytorialną uzależnionych od siebie krajów. Obecnie paternalizm i moralizm okazują się  dla Zachodu kulą u nogi w rywalizacji z Chinami o wpływy na Południu. Pekin oferuje kredyty i inwestycje, bez formułowania katalogu warunków, oraz otwiera swój rynek na surowce. Mówiąc w skrócie, od Chin kraje Południa otrzymują port lotniczy, od Zachodu umowę. 

Czytaj więcej

Arkadiusz Stempin: Niedokończony i niedoceniony pontyfikat Benedykta XVI

Na tym tle hinduski politolog z Londynu Pankaj Mishra zarysował zaskakującą perspektywę Niemiec jako jedynego zachodniego państwa, które jako najbardziej wiarygodne państwo Zachodu, w przeciwieństwie do USA, może posłużyć krajom Południa jako model warty naśladowania. Co oderwałoby od Chin lwią część ich zaplecza z południa globu. Niemcy, brzmi argumentacja Mishry, rozliczyli się ze swojej kryminalnej nazistowskiej przeszłości i zamienili kraj we wzorcową demokrację. Zdystansowali się od krucjaty George’a Busha juniora w Iraku i od zalegalizowanych tortur w amerykańskim Gułagu Guantanamo. Ich moralny kapitał w oczach Południa wzrósł po przyjęciu uchodźczych mas z Syrii. 

Politykom i intelektualistom z Niemiec łatwiej będzie rozpoznać, że powiązane ze sobą katastrofy klimatyczne, i niekończące się wojny, jak i kryzysy gospodarcze, wymagają nowych dyplomatycznych politycznych i intelektualnych impulsów. A żadne z zachodnich państw nie jest lepiej wyposażone do radykalnej rewizji angloamerykańskich ideologii jak właśnie Niemcy. 

Na chwilę obecną perspektywa ta pobrzmiewa nierealnie. Nic nie wskazuje na to, by Niemcy miały ochotę stać się wobec Południa globu rzecznikiem Zachodu. Choć są do tej roli najlepiej przygotowane. I najbardziej wiarygodnie mogą przedłożyć siatkę nowego porządku światowego, wolnego od amerykańskiego narcyzmu, a postrzegającego świat, takim jakim jest. Ale Niemcy w 2023 r. na stałe odeszły od taniego gazu z Rosji, programu jej ucywilizowania i są lojalnym partnerem USA i Polski. W dniu obchodzonego 3 października Dnia Jedności Niemiec należy im życzyć powodzenia tej wielkiej operacji

Autor jest historykiem i politologiem, profesorem katedry Konrada Adenauera w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie oraz Uniwersytetu Alberta Ludwika we Freiburgu

Podczas ostatniej zimy z wybiciem północy gasło oświetlenie Bramy Brandenburskiej. A słynny zamek w bawarskim Neuschwanstein, największy magnes dla japońskich turystów w Europie, tonął w ciemnościach. Tak jak architektoniczne symbole innych niemieckich miast. Niewyobrażalna zmiana w stosunku do poprzedniej zimy, kiedy kraj wybrał sobie nowy rząd, po raz pierwszy w powojennej historii niesiony na barkach trzech koalicjantów. 

W sylwestrowy wieczór 2021 r. również po raz pierwszy od 16 lat Niemcy mogli się wsłuchać w kanclerskie przemówienie, którego nie wygłaszała rekordzistka pod względem liczby noworocznych mów Angela Merkel. Nowy rząd Olafa Scholza miał poprowadzić Niemcy ku cyfrowej modernizacji, zielonej energii, ochronie klimatu i w kierunku przemienienia UE w trzeciego globalnego gracza, obok USA i Chin.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił