Powyższy tytuł nawiązuje do przekonania wyrażanego przez działaczy komunistycznych z pierwszej połowy XX wieku, że proletariat nie ma ojczyzny. Miało to oznaczać, że jego klasowa świadomość i interesy stały ponad przywiązaniem do ich ojczyzny, ponad gotowością do obrony interesów narodowych. Jak wiemy, komuniści się srodze zawiedli. Także w polskim przypadku. Przedstawiciele wszystkich warstw społecznych, również robotnicy, bronili polskiej niepodległości przed bolszewicką ofensywą w 1920 roku. Polscy robotnicy wzięli walny udział w doprowadzeniu do upadku komunizmu i odzyskaniu przez nasz kraj pełnej niepodległości w 1989 roku.
Polacy i interesy
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ przywódcy partii opozycyjnych w naszym kraju myślą w tej sprawie dość podobnie jak przywołani wyżej komuniści. Uważają, że reprezentowane przez nich, przynajmniej w ich wyobrażeniu, grupy społeczne przedkładają swoje partykularne interesy ponad interesy Polski i Polaków jako jednej narodowej wspólnoty. Dlatego mają taką trudność w porozumieniu się, aby wspólnie zwyciężyć w jesiennych wyborach parlamentarnych z obozem politycznym, który stanowi zagrożenie dla polskiej wolności.
Wódz obozu władzy ma rację, gdy mówi, że to są wybory tak samo ważne jak te w 1989 roku. Myli się jednak zasadniczo (choć nie sądzę, by wierzył w to, co mówi), gdy straszy Polaków, że zwycięstwo opozycji będzie oznaczać upadek polskiej niepodległości. To jest zresztą język typowy dla autokratów wszelkiej maści uważających się za zbawców ojczyzny. Nazwiska pominę, aby nikt nie poczuł się dotknięty. Nic nie zagraża polskiej niepodległości. To przecież między innymi partie dzisiejszej opozycji budowały niepodległość Polski po 1989 roku. Stawką tych wyborów jest wolność Polaków, jest ich prawo do samostanowienia.
Jan Józef Szczepański trafnie zauważał w swojej „Maleńkiej encyklopedii totalizmu”, że kraj niepodległy może być zarazem krajem, w którym panuje dyktatura, w którym są naruszane godność oraz prawa i wolności człowieka. Obecny obóz władzy stopniowo odwraca Polskę od demokracji i skutecznie ogranicza prawa człowieka i swobody obywatelskie. Po to przecież w pierwszych tygodniach władzy tego obozu doszło do trwałego uszkodzenia Trybunału Konstytucyjnego, który w państwie demokratycznym stoi na straży nie tylko konstytucji, ale właśnie praw i wolności obywatelskich. Gigantyczny skandal z Pegasusem jest tylko jednym z ostatnich przykładów ciężkiego naruszenia standardów demokracji (prawa do uczciwych i równych wyborów). Pomijam inne szkody wyrządzane Polsce i Polakom.
Jestem przekonany, że bez uszczerbku dla interesów partykularnych poszczególnych grup społecznych, w interesie znaczącej większości Polaków jest powrót naszego kraju do demokracji i przywrócenie obywatelom pełni praw gwarantowanych przez konstytucję i umowy międzynarodowe, których Polska jest stroną. Pisząc „poszczególne grupy społeczne”, mam na myśli osoby heteroseksualne i LGBT, wierzących i niewierzących, pracowników fizycznych i umysłowych (według starej kategoryzacji), mieszkańców miast i wsi, uważających, że Jan Paweł II ponosi odpowiedzialność za zbrodnie przeciwko ludzkości, i tych niepodzielających tej opinii.