Wicekanclerz z ramienia Zielonych Robert Habeck i jego ludzie wykonują tytaniczną pracę, a państwo niemieckie wydaje nieprawdopodobne pieniądze, by w krótkim czasie wyplątać się z zależności energetycznej od Rosji. W trybie awaryjnym to właśnie państwo (a nie gloryfikowany do tej pory „rynek”) buduje lub wspiera budowę stacjonarnych terminali LNG i sprowadza pływające gazoporty. Zmieniane jest prawo, a Habeck jeździ po całym świecie podpisując kontrakty na dostawy gazu. Niemcy realizują to, co mają wolę przeprowadzić i gdzie zdefiniowali potrzebę naniesienia korekty dotychczasowej polityki.
W najbliższym czasie dowiemy się, w jakich innych aspektach ich polityki postanowili wprowadzić realnie zmiany. Taki test przechodzi obecnie zamiar przeznaczenia 100 mld euro na fundusz obronny i podwyższenie wydatków na wojsko do 2% PKB. W parlamencie trwają uzgodnienia dotyczące nie tylko sposobów finasowania czy też wpisania funduszu do Ustawy zasadniczej, ale także definicji pojęć „obrony” i „bezpieczeństwa”, czyli de facto tego, na co realnie będą wydawane te środki. Kolejnymi sprawdzianami dla anonsowanej zmiany w polityce Berlina będzie zerwanie RFN z zależnością gospodarczą od Chin (w 2021 r. wymiana handlowa osiągnęła wartość 245 mld euro i jest największa spośród wszystkich partnerów gospodarczych Niemiec, a w przypadku importu niektórych pierwiastków ziem rzadkich uzależnienie sięga 100 %). W średniej perspektywie dowiemy się także, czy zmiany dotyczyć będą deklaratywnego wzmacniania europejskiego filaru NATO w ramach inicjatywy europejskiej autonomii strategicznej w sprawach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, a także odejścia od jednomyślności w głosowaniach ich dotyczących.
Jednak kluczowym papierkiem lakmusowych rewizji niemieckiej polityki będzie ich pomysł na wsparcie powojennej Ukrainy, w tym dla jej członkostwa w UE. Sądząc po deklaracjach politycznych mówiących o poparciu, ale bez „drogi na skróty”, Niemcy nie wyobrażają sobie Ukrainy w najbliższym czasie w Unii Europejskiej (a tym bardziej w NATO). Co zatem chciałyby Niemcy zaproponować Ukrainie w ramach deklarowanej z nią współpracy. Gdzie widzą jej miejsce w architekturze europejskiego bezpieczeństwa i dobrobytu? Próbował się tego bezskutecznie dowiedzieć lider opozycji i szef CDU Friedrich Merz, kierując pod adresem kanclerza Scholza między innymi wymienione pytania w debacie w Bundestagu 19 maja przed szczytem Rady UE.
„Socjalizm tak, wypaczenia nie”
Aby jednak doszło do realnej rewizji dotychczasowej niemieckiej polityki, priorytetowe powinno być samorozlicznie się Niemców ze strategicznej ignorancji ich postępowania wobec Rosji. Takie rozliczenie włączające pociągnięcie do odpowiedzialności winnych za błędy polityczne będzie bardzo trudne ponieważ w ich popełnianiu aktywna była prawie cała klasa polityczna a nie tylko SPD, którą obarcza się nimi w największym stopniu. Niemcy musieliby przyznać i uznać, że mylili się fundamentalnie co do kilku kluczowych aspektów swoich polityk; obronnej i bezpieczeństwa, energetycznej, wobec Rosji oraz w ogóle w polityce wschodnioeuropejskiej. To tak trudne, że można założyć, że prawdziwej rozprawy z niemiecką polityką wschodnią, czyli Russlandpolitikbewältigung, czegoś na miarę rozliczenia z historią Niemiec dwudziestego wieku, nie będzie.
Po pierwszym szoku, obudzeniu się w „innych świecie”, jak powiedziała minister Annalena Baerbock i chwilowym pokajaniu się za błędy, Niemcy już próbują przejść do ofensywy w odzyskaniu pola interpretacyjnego. W niemieckim dyskursie pojawia się już narracja, która zacznie z czasem dominować, iż polityka zagraniczna i gospodarcza opierająca się na imporcie tanich surowców z Rosji była w gruncie rzeczy poprawna i miała kluczowe znaczenie dla zdobycia dominującej pozycji gospodarczej Niemiec. Jedynym jej błędem i wypaczeniem, nota bene naprawianym obecnie, była zbytnia ufność wobec Putina i niezabezpieczenie innych źródeł i tras dostaw. W takiej interpretacji decyzja o budowie obu nitek gazociągu Nord Stream okaże się słuszna, jedyne czego zabrakło, to jednoczesna budowa gazoportów do sprowadzania LNG. Ergo, po uspokojeniu sytuacji gazociąg będzie mógł być nadal używany, tym bardziej , że niezależne energetycznie Niemcy będą odporne na rosyjskie szantaże. Podobnie zarzut o nieprzygotowanie państwa na agresywną politykę dyktatur takich jak Rosja i Chiny będzie zbijany argumentem o aktywnym udziale Niemiec w wieloletnich już przygotowaniach do uzyskania przez Unię Europejską „autonomii strategicznej” w celu uczynienia z niej gracza zdolnego do globalnej rywalizacji. Dyskusja będzie przekierowywana z uzależnienia od Rosji i Chin na newralgiczny argument o potrzebie zmian traktatów i np. wprowadzeniu głosowania większościowego w sprawach polityki bezpieczeństwa i zagranicznej. Na koniec rychło pojawią się wywody, że zarzuty USA a zwłaszcza państw wschodniej flanki wobec Niemiec oraz ich polityka wobec Rosji nie były tak przemyślane i rozsądne, jak się to (chwilowo) przedstawia. I będzie można wrócić na bezpieczne, bo znane, stare tory.