Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej" opublikował tekst, którym odpowiedział na serię naszych artykułów dotyczących relokacji uchodźców. Wprawdzie zarzucił nam, że zawierały one szereg „nieprawdziwych informacji", to jednak jest to pierwszy od wielu miesięcy – jeśli w ogóle nie pierwszy – w pełni merytoryczny głos przedstawiciela rządu Beaty Szydło, pozbawiony emocji i wątków populistycznych. I choć w wielu punktach z ministrem Błaszczakiem się rozmijamy, to jednak dostrzegamy szansę powrotu do normalnej, rzeczowej i wyważonej debaty, w której każda ze stron ma prawo do spokojnego przedstawienia swoich argumentów.
Minister zarzuca nam, że błędnie podaliśmy informację dotyczącą liczby osób, które w ramach relokacji miałyby przyjechać do Polski, i podkreśla, że zgodnie z decyzjami Rady (UE), które podjęto latem 2015 roku, nasze łączne zobowiązania relokacyjne wynoszą 10 361 osób. My – podpierając się tymi samymi decyzjami z września – podaliśmy, że 6182. Formalnie rację ma minister Błaszczak – choć nie do końca.
Liczby nie kłamią
Skąd bierze się pomiędzy nami różnica zdań? Zacznijmy od początku. 20 lipca 2015 r. na posiedzeniu Rady (UE) ds. Wymiaru Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych zgodziliśmy się przyjąć na zasadzie dobrowolności 1100 osób. Dokument dotyczący wykonania tej decyzji Rada (UE) przyjęła 14 września 2015 r. (2015/1523), choć bez stosownego załącznika dotyczącego podziału uchodźców pomiędzy poszczególnych członków Wspólnoty. Taki załącznik z podaną kwotą pojawia się dopiero w drugiej decyzji Rady z 22 września. Łącznie to 6182 osoby. Dlaczego szef resortu spraw wewnętrznych podaje wyższą kwotę?
Druga decyzja Rady – co podkreśla w swoim tekście minister – pozostawiła kwotę 54 tys. miejsc w rezerwie. Stworzono ją, bo zakładano, że w podobnej sytuacji masowego napływu uchodźców mogą znaleźć się także inne państwa UE, którym pilnie trzeba będzie pomóc. Założono, że jeśli sytuacja taka nie nastąpi do 26 września 2016 r., kwota ta powiększy liczbę osób, które trzeba będzie relokować z Włoch i Grecji. Z 54 tys. osób Polsce – według naszych wyliczeń – przypadłoby 4158 osób, zdaniem ministra Błaszczaka – 4179. Reasumując, nasze łączne zobowiązania faktycznie wynoszą od 10 340 do 10 361 osób (różnimy się z ministrem o 21 osób). Trzeba jednak podkreślić, że to liczba maksymalna.
Minister zarzuca nam, że wskazywanie, „że obciążenia Polski są znacznie niższe, niż zostało to przyjęte, jest nieprawdziwe". Nigdzie nie napisaliśmy, że nasze obciążenia są niższe niż te przyjęte przez rząd PO-PSL. Podpierając się sprawozdaniami KE na temat relokacji i przesiedleń, wskazaliśmy, że liczba „osób, które mogłyby przyjechać do Polski, byłaby mniejsza", niż zapisano w decyzjach.