Rzeczpospolita: Nie takiego wyniku wyborów w Wielkiej Brytanii oczekiwała premier Theresa May. Chciała wyraźnej większości, która wzmocniłaby ją w negocjacjach w sprawie brexitu, a teraz nie wiemy nawet, czy to w ogóle ona zasiądzie do stołu negocjacyjnego. Jak bardzo to może utrudnić rozmowy?
Michel Barnier: Jestem negocjatorem UE, nie będę więc komentował sytuacji politycznej w Wielkiej Brytanii. Ale owszem, martwię się o tyle, że chciałbym jak najszybciej zacząć negocjacje. I udanie je zakończyć. Do tego potrzebuję po drugiej stronie partnera brytyjskiego, który jest stabilny, odpowiedzialny i obdarzony mandatem. My jesteśmy gotowi. W przyszłym tygodniu miną trzy miesiące od momentu, gdy premier May wysłała list w sprawie uruchomienia artykułu 50 o wyjściu z UE. Do tej pory nie negocjowaliśmy, nie dokonaliśmy żadnego postępu. Musimy w końcu zacząć. To może być jutro, może być w przyszłym tygodniu, może być 19 czerwca, jak wcześniej proponowałem. Ale musi to nastąpić szybko, bo czas płynie.