Sądy wymagają zmian i reform. Fakt ten nie budzi wątpliwości u nikogo, kto miał lub ma do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. Jednakże, czy tak naprawdę to sądy są winne skomplikowanym i często niejasnym przepisom?
Zanim jednak do tego dojdziemy, warto zadać sobie kilka pytań. Czy problemem głowy państwa jest uwikłanie w konflikt, którego jedynym beneficjentem może być partia rządząca? Wyobraźmy sobie taką oto specjalną Komisję Kodyfikacyjną. W jej skład wchodzi dziesięciu wybitnych polskich profesorów praw oraz trzech sędziów Sądu Najwyższego. Skład komisji jest szeroko konsultowany, a bezdyskusyjny na niego wpływ ma oczywiście Kancelaria Prezydenta. Przykładowo prezydent mógłby wystąpić z prośbą do rad odpowiednich wydziałów największych polskich uczelni o wskazanie owych dziesięciu kandydatów do komisji. Niemożliwe? A jednak, kiedy w 1932 r. wchodził w życie kodeks karny Makarewicza, jego wprowadzenie było możliwe dzięki powołaniu wiele lat wcześniej właśnie takiego ciała.
Nowatorskie podejście
Komisja Kodyfikacyjna powołana została w 1919 r. Naczelnik państwa Józef Piłsudski powołał do niej 44 osoby, które następnie zostały zatwierdzone przez Sejm Ustawodawczy. W okresie prac Komisji przewinęło się przez jej skład 69 prawników. Głównym zadaniem, jakie przed nimi postawiono, było stworzenie jednolitego prawa karnego obowiązującego na terytorium nowego odrodzonego państwa. Zadanie to było niezwykle pilne. W podzielonej pomiędzy trzech zaborców Polsce do 1918 r. obowiązywały bowiem różne kodeksy prawa karnego.
Pracom komisji przewodzili Juliusz Makarewicz, wieloletni profesor prawa karnego Uniwersytetu Lwowskiego, senator RP, i Wacław Makowski – prawnik, marszałek i wicemarszałek Sejmu, wicemarszałek Senatu. Były to niezwykłe postacie w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Ludzie o nieskazitelnej opinii, wybitni naukowcy. Nawet w obliczu wojny i prześladowań pozostawali Polakami. Tak oto Juliusza Makarewicza wspominał po latach jeden z jego studentów. „Opowiedział mi po drodze, że po rewizji zabrano mu polską maszynę do pisania. Po powrocie z obozu zażądał jej zwrotu i dopiero po wielokrotnych interwencjach zwrócono mu ją, ale z rosyjskimi czcionkami. Wobec tego oddał ją do przerobienia na czcionki polskie, a teraz idzie do komendy NKWD z rachunkiem i żądaniem zwrotu pieniędzy. Trudno w to uwierzyć, ale naprawdę tak było. Tacy byli kiedyś profesorowie".
W 1932 r. w drodze rozporządzenia prezydent Ignacy Mościcki zdecydował o wejściu w życie kodeksu. Wraz z nowym zbiorem praw zostało ogłoszone odrębne prawo o wykroczeniach. Komisja kodyfikacyjna zrealizowała swe zadanie. Kodeks karny był nowoczesny, napisany jasnym i precyzyjnym prawniczym językiem. W myśl jego postanowień czyn był uznany za przestępstwo, jeśli wyczerpywał przesłanki zawarte w kodeksie. Podstawą odpowiedzialności karnej była wina.