[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/01/26/jan-zaryn-czy-poslowie-po-stlukli-wszystkie-lustra/" "target=_blank]Skomentuj[/link][/b]
Wyczyny posłów PO, członków komisji hazardowej, z panem Mirosławem Sekułą na czele, dobrze ilustrują generalną zasadę, czy raczej chorobę, która toczy polską odmianę demokracji. Jej sednem jest wprowadzenie do opinii publicznej domniemania, że jedyną wartością, o którą w polityce warto kruszyć kopię, jest skuteczność. Zostało to przećwiczone przez polityków – głównie SLD – radnych i innych ludzi władzy przy okazji lustracji osób publicznych, kiedy to zwyciężali ci spośród dawnych agentów, którzy uparcie nie przyznawali się do współpracy. Nawet popadając w śmieszność, dawali odpór wszelkim argumentom. I wygrywali.
[srodtytul]Zarażeni kłamstwami[/srodtytul]
Dziś czyni to samo Platforma Obywatelska w komisji hazardowej, udając, że nie zna prawdy, choć czytelność zdarzeń poprzedzających "przeciek" i następujących po nim nie daje zbyt szerokiego manewru dla miłośników kłamstwa. Dramat jednak polega na tym, że w ten sposób właśnie politycy uczą i wychowują społeczeństwo. Uczą pogardy dla Ojczyzny, pogardy dla jakiejkolwiek idei, która mogłaby rozpalić umysły Polaków. Ma wygrywać w przestrzeni publicznej cynizm i nieuczciwość.
To bardzo smutna prawda, która wypływa nie tyle z intencji posłów, ile z ich praktycznych poczynań. Co więcej, tych "nauczycieli" jest – miejmy nadzieję – niewielu, ale milczenie i przyzwolenie pozostałych "wkręca" wszystkich parlamentarzystów w ten sam wizerunek. Nie wiem, jak długo wytrzyma to np. Jarosław Gowin czy Andrzej Czuma. Chyba że stłukli w domach wszystkie lustra.