[wyimek]Na udowodnienie teorii mówiącej, że prezydentura jest niewiele warta, można znaleźć wiele argumentów. Ale do tego, by powalczyć o Pałac Prezydencki, wystarczył instynkt walki[/wyimek]
Kolejne pytanie: czy za decyzją Tuska nie kryje się obawa przed sporem personalnym, który mógłby rozsadzić jedność partii? Nikt nie zagwarantuje przecież, że gdyby Tusk oddalił się od partii, przenosząc się do Pałacu Prezydenckiego, platformerskie buldogi nie skoczyłyby sobie do gardeł. W tym sensie Tusk jest przykuty do fotela premiera i stanowiska szefa PO. Ewa Milewicz rysuje w "Gazecie Wyborczej" taką oto dychotomię: wspaniały wizjonerski Tusk i Platforma, którą trzeba "przetrzepać" ze złych ludzi i niedobrych skłonności. Bo dla Platformy cały czas dużym problemem pozostaje afera hazardowa. Uparte zapewnienia, że słynna konferencja premiera nie miała na celu odwrócenia uwagi od przesłuchania Mirosława Drzewieckiego przed komisją śledczą, tylko wzmacniają podejrzenia. Owszem, na początku afera skłoniła Tuska do odważnego wyrzucenia sześciu ministrów. Ale potem okazało się, że lider PO nie może dalej przeciągać struny w demonstrowaniu bezkompromisowości.
Wysiłek, jaki obecnie platformersi wkładają w to, aby aferę hazardową wyciszać, pokazuje zaś, że wciąż się obawiają, by na jaw nie zaczęły wychodzić jakieś nowe szczegóły. Zresztą to od wygaszenia afery chce Tusk rozpocząć przygotowania do nowej kampanii. Przesłuchanie premiera zakończy przegląd najważniejszych świadków. A wtedy jedyne, co zostanie w pamięci, to słowa Mariusza Kamińskiego przeciwko słowom Tuska, Chlebowskiego czy Drzewieckiego. O tym, jak może wyglądać plan zakończenia kłopotliwej historii, świadczą słowa Mirosława Sekuły, który podkreśla, że wersje obu stron są tak ze sobą sprzeczne, iż któraś musi kłamać. Platforma wierzy, że większość Polaków uzna, iż kłamie Kamiński. A po wygaszeniu afery hazardowej nowa kampania z nowym kandydatem PO na prezydenta przykryje wszystkie inne słabości partii.
Na Facebooku już można znaleźć nowy profil kampanii społecznej o nazwie "Zróbmy wszystko, aby PiS nie wrócił do władzy", którego uczestnikami są posłowie Sławomir Nowak i Agnieszka Pomaska. Ton nadaje zresztą sam premier, który w czwartkowym wywiadzie dla TVN zadeklarował, że konsekwentnie realizuje plan, który spowoduje, iż PiS nie wróci do władzy. W sobotnim wywiadzie dla "GW" poszedł jeszcze dalej: "W ich oczach widzę obsesję powrotu do władzy" – oznajmił, sugerując, że jest jedynym, który może do tego nie dopuścić.
[srodtytul]Zabrakło instynktu walki [/srodtytul]