[b]skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2008/11/17/lukasz-warzecha-minister-sikorski-plynie-z-glownym-nurtem/]blog.rp.pl[/link][/b]
Polska zgodziła się na wznowienie rozmów Unii Europejskiej z Rosją o specjalnym partnerstwie. Czy też, ściśle rzecz biorąc, podłączyła się do większości państw UE, które za wznowieniem rozmów się opowiedziały. Dlaczego? Dominowało tłumaczenie sztampowe i pozbawione treści: "z Rosją trzeba rozmawiać". Jednocześnie jednak ci sami politycy – np. brytyjski minister spraw zagranicznych David Miliband – przyznawali, że Moskwa nie wypełnia postanowień planu pokojowego dotyczącego rozwiązania konfliktu z Gruzją. W tej sytuacji na placu boju pozostała samotna Litwa ze swoim protestem.
[srodtytul]Ślepy minister[/srodtytul]
Trzeba tu dodać, że sytuacja była niejasna. Początkowo liderzy UE deklarowali, że rozmowy zostały zawieszone, a w takim razie dla ich odwieszenia konieczna byłaby zgoda wszystkich państw. Następnie pojawiły się oświadczenia, że nie nastąpiło zawieszenie, a jedynie przełożenie terminu rozmów. Tę wersję forsowały kraje, którym najbardziej zależało na ugłaskaniu Rosji i rychłym wznowieniu rozmów – czyli przede wszystkim Francja i Niemcy. I już w tym punkcie stanowcze działanie polskiej dyplomacji polegające na zjednoczeniu kilku państw sceptycznie patrzących na francusko-niemieckie prorosyjskie postępowanie mogłoby przynieść skutek. Wygląda jednak na to, że minister Sikorski nawet tego nie próbował.
Szef MSZ przedstawił uzasadnienie stanowiska rządu. Było ono łatwe do przewidzenia, jeśli się zna i obserwuje działania i wypowiedzi ministra spraw zagranicznych. Pierwsza jego część brzmi: skoro i tak nie było szans na wstrzymanie rozmów, to nie było sensu opowiadać się po stronie przegranych. Trzeba płynąć z głównym nurtem. Druga część jest następująca: Polska nie może sobie pozwolić na ugruntowywanie wizerunku państwa obsesyjnie antyrosyjskiego. Trzeba ustępować po to, żeby zachować argumenty i możliwości na okoliczności naprawdę poważne.