Ekstaza w dymie kadzideł

Trzeba się, drodzy bracia i siostry w Jaruzelskim, trzymać logiki. Jeśli już mamy ubóstwiać generała za stan wojenny, to konsekwentnie musimy go potępiać za likwidację tego błogosławionego stanu

Aktualizacja: 14.12.2008 20:47 Publikacja: 14.12.2008 20:10

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/rybinski/2008/12/14/ekstaza-w-dymie-kadzidel/" "target=_blank]blog.rp.pl/rybinski[/link]

Ubóstwienie generała Wojciecha Jaruzelskiego, które tak piękny wyraz znalazło w hagiograficznych tekstach "Gazety Wyborczej" opublikowanych w rocznicę stanu wojennego, nie powinno skłaniać do szyderstwa. Raczej do refleksji.

Naśladowanie Seneki, który zaliczenie cesarza Klaudiusza do grona bogów olimpijskich skwitował pamfletem o "Udynieniu Klaudiusza", czyli uczynieniu go Dynią, byłoby niestosowne nie tylko ze względu na wylansowanie przez wielkiego filozofa stoickiego na wzór wszelkich cnót Lucjusza Domicjusza zwanego Neronem. Także z szacunku dla przekonań moralnych prawie połowy Polaków.

[srodtytul]Jak młody bóg[/srodtytul]

Warto się więc raczej zastanowić, ile rzeczywistych atrybutów boskości posiadał w grudniu 1981 roku Jaruzelski. Generał miał w swoich rękach losy jednostkowe i zbiorowe wszystkich Polaków i był naprawdę jak bóg. Ale jak bóg młody i zachłyśnięty własną boskością, który nie doszedł jeszcze mądrości ostatecznej, że najwyższym stopniem wszechmocności jest zaniechanie. Pochlebstwa kapłanów, dymy kadzideł i ofiary prowadzone do ołtarza Jedynej Prawdy – taki był stan wojenny, który miał cechy religijnej ekstazy i misjonarstwa niosącego objawienie między dzikich pogan oddających cześć bożkom i bałwanom.

Bóg Jaruzelski, który nie stworzył nas, ale już stworzonych chciał przerobić na obraz i podobieństwo swoje, był przy tym bogiem hierarchicznym. Miał bogów cudzych nad sobą i sam wydalał z siebie bogów poślednich, drżąc równocześnie przed sforą kandydatów na boski stolec. Miał boską moc, mógł otwierać i zamykać Morze Czerwone granic, rzucać kaszę mannę na Pustynię Błędowską albo wprowadzić siedem lat chudych, mógł strącać grzeszników i wynosić poczciwych według sobie tylko wiadomych kryteriów. Ale bogiem był przede wszystkim dlatego, że miał wyznawców. A wyznawców miał tylko dlatego, że był bogiem i był wszechmocny.

[srodtytul]Czego umysł pojąć nie zdoła[/srodtytul]

Dziś, tyle lat później, w pogańskiej już Polsce Jaruzelski nadal jest bogiem, ponieważ nadal ma wystarczającą liczbę wiernych wyznawców, starych i nowych, aby zapobiec burzeniu własnych świątyń i rozwłóczeniu po rynsztokach boskich wizerunków. Kto raz dostąpił boskości, pozostaje bogiem na zawsze, nawet jeśli jest bogiem wyszydzanym i pogardzanym. Czymże zresztą może tłumaczyć bóg dokonujące się pod jego okiem zbrodnie, czym cierpienia i poniżenia stworzeń boskich, jeśli nie wyższą koniecznością realizacji planów i zamierzeń tak otchłannych, że zwykli śmiertelnicy ani ich objąć umysłem, ani tym bardziej pojąć nie są w stanie. I tak właśnie wygląda stan wojenny w relacjach autobiograficznych Jaruzelskiego i w pismach jego hagiografów, stanowiąc nowy dowód jego, Jaruzelskiego, boskości.

[srodtytul]Zło zniesienia stanu wojennego[/srodtytul]

W rocznicę stanu wojennego przed willą Jaruzelskiego w Warszawie tradycyjnie zgromadzili się wyznawcy boskości generała, aby złożyć mu hołd za pogromienie Filistynów, oraz niepoprawni ateusze polityczni, niedowiarkowie, aby za podszeptem szatańskim okazać bóstwu wzgardę i nieposłuszeństwo. Opublikowane jednocześnie badania opinii publicznej pokazały, że dla 48 proc. Polaków wprowadzenie stanu wojennego było potrzebne, konieczne i słuszne. Tylko 38 proc. jest zdania przeciwnego. Te proporcje potwierdzają tezę o boskości Jaruzelskiego, jeśli przyjmiemy, że formuła vox populi, vox Dei jest nie tylko odwracalna, ale i działa, dzięki zabiegom misjonarskim i pedagogice społecznej, także wstecz. Takie rozeznanie powinno mieć jednak swoje praktyczne konsekwencje. Dlatego ja sam pójdę demonstrować pod willę Jaruzelskiego i przeciwko niemu 22 lipca. W rocznicę zniesienia stanu wojennego. Wzywam także do udziału w takiej demonstracji wszystkich wyznawców Jaruzelskiego, wszystkich miłośników stanu wojennego i ideową młodzież związaną z ruchem lewicy Racja.

Trzeba się, drodzy bracia i siostry w Jaruzelskim, trzymać logiki. Jeśli wprowadzenie stanu wojennego było dobrem albo – jak poetycko uważa sam generał – lepszym złem, to jego zniesienie było błędem, złem gorszym, większym. Jeśli już mamy ubóstwiać generała za stan wojenny, to konsekwentnie musimy go potępiać za likwidację tego błogosławionego stanu.

[srodtytul]Tusk na kominie, Palikot w Biłgoraju [/srodtytul]

I jest za co. Gdyby 22 lipca 1983 roku generał nie zniósł stanu wojennego, gdyby trwał on do dziś, w Polsce panowałyby porządek, sprawiedliwość społeczna i jedność moralno-polityczna. Czarownie by się nam działo. Dobrobyt byłby dzielony po równo dzięki systemowi kartkowemu. Przestępczość by nie doskwierała, bo po 22 nikt by się nie włóczył po ulicach. Życie intelektualne mielibyśmy uporządkowane, bo żaden Wildstein nie publikowałby w "Rzeczpospolitej", a żaden Pospieszalski nie występował w telewizji. Nie byłoby gorszących awantur politycznych, bo Niesiołowski siedziałby we Wronkach, Palikot byłby radnym w Biłgoraju, Tusk malowałby kominy, a Michnik pisał listy do Kiszczaka i grypsy do Wolnej Europy.

Powodów do kontestacji decyzji o zniesieniu stanu wojennego jest nieskończenie wiele i tylko jeden powód, aby jej zaniechać. Za to ważny, bo eschatologiczny. Tak jak go wyłożył pan Zagłoba Rochowi Kowalskiemu – co możesz na plecy wziąć, to bierz, ale nie dochodź rozumem wyroków boskich, bo zaraz będziesz słabował.

[i]Autor jest publicystą i felietonistą dziennika "Fakt"[/i]

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/rybinski/2008/12/14/ekstaza-w-dymie-kadzidel/" "target=_blank]blog.rp.pl/rybinski[/link]

Ubóstwienie generała Wojciecha Jaruzelskiego, które tak piękny wyraz znalazło w hagiograficznych tekstach "Gazety Wyborczej" opublikowanych w rocznicę stanu wojennego, nie powinno skłaniać do szyderstwa. Raczej do refleksji.

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Demokracja w czasie wojny. Jak rumuński sąd podważa wiarygodność Zachodu
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?