Dwa płuca Europy

Polska pragnie współpracy, wpływów, szacunku w Europie Zachodniej, o co przede wszystkim musi zabiegać na Wschodzie. Dopiero zrównoważenie pozycji Polski w obu częściach Europy zapewni naszemu krajowi i całej Europie trwałą pomyślność – pisze działacz polonijny

Publikacja: 28.04.2009 01:17

Tadeusz Gieysztor

Tadeusz Gieysztor

Foto: Rzeczpospolita

Red

W rozpoczętej już jakiś czas temu i zataczającej coraz szersze kręgi debaty na temat roli inteligencji w życiu publicznym istotna jest, jak sądzę, wiedza, co o roli tej myśli inteligencja polonijna. Spojrzenie na polskie sprawy jednocześnie od wewnątrz – bo część Polonii jest bardzo związana z bieżącym życiem publicznym kraju – i od zewnątrz, może zaowocować wnioskami nie zawsze oczywistymi z perspektywy krajowej. Warto się zatem zastanowić, w jaki sposób inteligencja mogłaby wywierać wpływ na koncepcję polskiej polityki zagranicznej?

Współczesna globalizacja wraz ze wszystkimi innymi przemianami modyfikującymi oblicze danego nam dziś świata nie podważyły słuszności starej sentencji: chcesz pokoju, przygotowuj się do wojny. Polska pragnie współpracy, wpływów, szacunku w Europie Zachodniej, o co przede wszystkim musi zabiegać na Wschodzie. Dopiero zrównoważenie pozycji Polski w obu częściach Europy zapewnić może naszemu krajowi – i całej Europie – trwałą pomyślność.

Bez świadomej i konsekwentnej polityki stosunek innych do Polski pozostanie takim, jakim jest, czyli lekceważenie i irytacja na Zachodzie, na Wschodzie zaś mimo ran historycznie ukształtowane szacunek i życzliwość. Przesłaniem inteligencji musi być zmiana sytuacji na Zachodzie i utrwalenie tego szacunku i tej życzliwości na Wschodzie.

Jest to kwestia naszej decyzji – jakimi chcemy być? – i woli jej wytrwałej realizacji. Realizacji długofalowej, ale której pierwsze efekty przyjdą zdumiewająco szybko. A każdy taki efekt to natychmiastowy zysk dla Europy oddychającej dwoma płucami: wschodnim i zachodnim.

[srodtytul]Świat się zmienia[/srodtytul]

Obraz świata nie zawsze będzie taki, jak obecnie. Gdyby ktoś w roku np. setnym powiedział Rzymianom, że zniszczą ich barbarzyńcy, i nic nie zostanie z imperium (dopiero po wiekach jego dorobek – ale nie imperium przecież – został odtworzony), zostałby okrzyknięty, według dzisiejszego stylu wyrażania się niektórych, oszołomem. Egipcjanie też spali spokojnie, dufni swego faraona-słońce. A nagły i nieprzewidziany kres ZSRR? A nam samym – czy nie wydaje się aż nazbyt wielu, że mają patent na niewpadanie pod samochód albo pomyślność swoich małżeństw?

Polityka zagraniczna będzie oczywiście inna – co do metod i szczegółów – wobec Rosji, wobec Turcji i wobec całej reszty. Mimo tragicznych epizodów z przeszłości, będzie się jednak ona mogła oprzeć o istnienie psychicznej skłonności do postrzegania Polski przez wszystkie kraje jako państwa ważnego i poważanego. Pamiętajmy jednak o delikatnej sprawie, że czym innym jest polityka wobec państw zza Buga, czym innym wobec Polaków.

Polonusi z Zachodu prawie wszyscy sami opuścili Polskę, Polacy ze Wschodu nigdy z niej nie wyjeżdżali. To są tacy sami Polacy, jak ci żyjący między Odrą a Bugiem. A jeżeli cierpienie uszlachetnia, to szlachetniejsi...

[srodtytul]Najjaśniejsza Rzeczpospolita[/srodtytul]

Pozostając zatem w ramach konwenansów obowiązujących suwerenne państwa, Polska powinna rozważyć stworzenie systemu pomocy finansowej dla najbiedniejszych Polaków na Wschodzie, zwłaszcza tych najstarszych. Ważne, byśmy tak prowadzili naszą dyplomację, aby w ten sposób czynione dobro zostało dobrze przyjęte nie tylko przez Polaków, ale także przez otaczających ich sąsiadów. Przekonać, że pomyślność Polaków przekłada się na poprawę warunków życia wszystkich obywateli. Wskazać, że bieda, zwłaszcza starszego pokolenia naszych rodaków, uwłacza ludzkiej godności (bieda, którą oni sami znoszą z wielką godnością).

Nie zapominajmy także, że pomyślność każdego kraju, także materialna, zależy od jakości stanowionego prawa. Nasze najgorliwsze nawet wysiłki w polityce zagranicznej nie przyniosą skutku ani na Wschodzie, ani na Zachodzie, jeżeli my, siedzący pośrodku, nie będziemy stanowili dobrych dla nas praw i zaniechamy kształcenia naszej młodzieży. Dotyczy to każdego państwa, więc i nas. Bo każde państwo jest dla siebie „państwem środka”, i od urządzenia tego środka zależy jego promieniowanie. Francuzi o promieniowaniu swego kraju mówią często i poważnie. Pamiętajmy więc, że od wieków mieliśmy i mamy nie inną, jak tylko Najjaśniejszą Rzeczpospolitą. Pierwszą, drugą i trzecią.

[i]Autor jest pianistą Opery Paryskiej, prezesem stowarzyszenia Szkoła Polska w Paryżu, członkiem Biura Federacji Polonii Francuskiej[/i]

W rozpoczętej już jakiś czas temu i zataczającej coraz szersze kręgi debaty na temat roli inteligencji w życiu publicznym istotna jest, jak sądzę, wiedza, co o roli tej myśli inteligencja polonijna. Spojrzenie na polskie sprawy jednocześnie od wewnątrz – bo część Polonii jest bardzo związana z bieżącym życiem publicznym kraju – i od zewnątrz, może zaowocować wnioskami nie zawsze oczywistymi z perspektywy krajowej. Warto się zatem zastanowić, w jaki sposób inteligencja mogłaby wywierać wpływ na koncepcję polskiej polityki zagranicznej?

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne