Dyktatura ciemniaków", wstrętny i niesławny okres w historii Polski Ludowej, odeszła na zawsze w przeszłość wraz z upadkiem realnego socjalizmu. Ale dziś w wolnej Polsce najwyraźniej mamy do czynienia z "dyktaturą półinteligentów". Doszło bowiem do paradoksalnej sytuacji, której nie wymyśliłby żaden scenarzysta filmowy lub telewizyjny ani futurolog.
[srodtytul]Rozrywka zamiast kultury [/srodtytul]
Oto delegacja znanych postaci świata filmu i telewizji – producenci, scenarzyści, reżyserzy z Agnieszką Holland, Krzysztofem Krauzem, Maciejem Strzemboszem na czele, ludzie radia, kultury i sztuki, artyści muzycy, kompozytorzy i publicyści – udali się do bardzo nielubianego przez to środowisko prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby prosić go o ratunek dla telewizji publicznej. Uznali, że TVP grozi likwidacja, podporządkowanie polityczne i finansowe w rezultacie skandalicznej ustawy medialnej, którą przeforsowała w Sejmie rządząca partia PO – do niedawna uważana za sojusznika twórców. Prezydent prośbę twórców spełnił i zawetował szkodliwą ustawę. Premier Donald Tusk w okresie przedwyborczym i zaraz po wyborach, gdy Platforma Obywatelska utworzyła rząd, rozsyłał uśmiechy, ubierał się modnie w dopasowane garniturki – sprawiał wrażenie inteligenta, któremu w naturalny sposób są bliskie sprawy kultury i sztuki, wolnych mediów (no i piłki nożnej, oczywiście). Pewnie dlatego odrzuciliśmy w wyborach okropnych "Kaczorów", ksenofobicznych i kłótliwych, bogoojczyźnianych prowincjuszy, inteligentów z Żoliborza. Nie przyszło nam do głowy, że od tych niezgrabnych i irytujących inteligentów gorszy może być uśmiechnięty półinteligent. I groźniejszy.
"Platforma Obywatelska traci resztki poparcia inteligencji" – napisał niedawno Maciej Strzembosz, producent telewizyjny i prezes Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych. I informował, że przeciwko nowej ustawie medialnej PO protestuje OBWE, Europejska Unia Nadawców (EBU) oraz znana organizacja obrońców praw człowieka – Article 19. Cóż się stało takiego, że nagle poparcie środowisk i elit kulturalnych dla Platformy się skończyło, i rozproszeni dotąd twórcy zjednoczyli się w swojej niezgodzie i proteście przeciw próbie politycznego podporządkowania publicznej telewizji i radia aktualnie rządzącej partii?
Otóż uświadomili sobie dwie rzeczy: politycy chcą zawładnąć wolną informacją i zlikwidować kulturę wysoką (zawsze dotąd obecną w TVP i Polskim Radiu), a poza tym chcą, likwidując abonament, spowodować, by zastąpiła ją prymitywna i bezrefleksyjna rozrywka.