Czy odrobimy lekcję kryzysu?

Edukacja ekonomiczna powinna się stać niezbędnym elementem wykształcenia każdego obywatela. Na równi z wiedzą obywatelską – twierdzi filozof i publicysta

Publikacja: 23.11.2009 23:20

Czy odrobimy lekcję kryzysu?

Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Red

Od kilkunastu miesięcy żyjemy w cieniu globalnego kryzysu finansowego. Jego fala przetoczyła się przez świat, zmieniając nie tylko krajobraz gospodarczy, uderzając w niewzruszone – jak wcześniej sądzono – doktryny ekonomiczne, lecz także podważyła zaufanie zwykłych obywateli do reguł rządzących znaną im dotąd rzeczywistością. Dziś, gdy szczyt tej fali mamy już chyba za sobą, lęk miesza się ciągle z nadzieją.

[srodtytul]Rewizja neoliberalnej ortodoksji[/srodtytul]

Czy przyszłość może być prostym powrotem do znanej przeszłości? Jeśli tak się stanie, doświadczenie kryzysu zostanie zmarnowane. Pamiętać bowiem należy o pierwotnym znaczeniu tego pojęcia – pochodzi ono od greckiego słowa oznaczającego czynność dzielenia, wybierania, decydowania, osądzania lub też walki z czymś. Zawsze zaś chodziło Grekom o sytuację przesilenia, decydującej zmiany. Kryzys zatem to zagrożenie, ale i szansa, moment obciążony ryzykiem porażki, ale i dający nadzieję na zwycięstwo, na nowy początek.

Tak rozumiany kryzys – jako sytuacja wyboru i przesilenia – odegrał już swoją rolę. Spowodował rewizję neoliberalnej ortodoksji. I nie chodzi tutaj o jej wymiar akademicki, bowiem spory naukowców toczyły się z takim samym niezmiennym ożywieniem w ostatnich dziesięcioleciach, jak toczyły się wcześniej.

Chodzi raczej o zjawisko, które można nazwać potocznym wymiarem neoliberalnej ortodoksji – o ton komentarzy prasowych i telewizyjnych, o przekonania środowisk opiniotwórczych i większość nadającą ton opinii publicznej.

Do serc i umysłów najbardziej żarliwych wyznawców wiary w dogmat prymatu rynku i nieomylności jego mechanizmów samoregulacyjnych wkradł się niepokój. Zachwiał się także inny niewzruszony dotąd dogmat – o szkodliwej roli państwa. Nagle się okazało, że tylko instytucja państwa narodowego może pełnić funkcję gwaranta reguł i bezpieczeństwa w trudnym zadaniu żeglowania po wzburzonym żywiole gospodarki.

[srodtytul]Trzeba być silnym[/srodtytul]

Lekcja kryzysu zostanie odrobiona jednak w pełni wtedy, gdy zrozumiemy, że chodzi tutaj o coś więcej niż tylko o państwo. Moment zagrożenia, jakiego doświadczyliśmy rok temu, nie dotyczył tylko „gospodarki”, dla której instrumentem ochrony okazało się „państwo”. Ten moment niepewności i lęku ukazał nam, że podmiotem, który został wystawiony na wielkie, globalne procesy ekonomiczne, była wspólnota o wiele szersza. Całością, która doświadczyła chwili niepewności i zagrożenia, była zbiorowość Polaków jako taka – inaczej: polska wspólnota polityczna.

W tej jednej chwili prysło przekonanie o globalizacji jako procesie, który znosi granice narodowe, obezwładnia państwa i którego podmiotem jest uniwersalny byt nazywany ludzkością. Spekulacyjne ataki na złotówkę, ograniczenia krajowego kredytu przez lokalne instytucje finansowe stosujące się do dyrektyw zapadających w ich macierzystych krajach, przepływ nagle zwiększonych dywidend, protekcjonistyczne pomysły europejskich mocarstw, które w latach 90. udzielały nam pouczeń o konieczności maksymalnej deregulacji, prywatyzacji i otwartości – wszystko to były sygnały, że wtedy, gdy jest źle, przeważa interes silniejszego.

Chodzi więc o to, aby być w tej grze silnym, a nie słabym. Do tego potrzebne są w pierwszym rzędzie silne instytucje – państwo, bank centralny, silny rodzimy biznes. Ta lekcja już została przerobiona i podejście do konieczności prowadzenia aktywnej i zdecydowanej polityki w sferze rynku zasadniczo uległo zmianie. Polska gospodarka może być konkurencyjna, może się rozwijać tylko wtedy, jeśli jej rozwój wsparty będzie przez silne instytucje, które zapewnią jej podmiotowy status w europejskiej grze opartej na przenikaniu się rywalizacji i współpracy.

[srodtytul]Ekonomia dla każdego[/srodtytul]

Ale jest jeszcze jeden wymiar lekcji, jaką może być doświadczenie kryzysu. Wymiar, który można określić jako obywatelski. W potocznym neoliberalnym stereotypie podmiotami rynkowej gry były racjonalne i egoistyczne jednostki. Wiedza ekonomiczna stanowiła narzędzie osobistego sukcesu. Świadomość powiązania tego sukcesu ze stanem, w jakim znajdowała się wspólnota, w której jednostka funkcjonowała, pozostawała w cieniu lub była zbywana frazesem o tym, że niewidzialna ręka rynku przemieni indywidualny sukces w cegiełkę dołożoną do gmachu zbiorowego bogactwa, i współzależności od niego.

Kryzys pokazał, że sukces agresywnych, przebojowych jednostek zależy w o wiele większym stopniu od wspólnoty losu z pozostałymi członkami zbiorowości, niż wydawało się to jeszcze pięć czy dziesięć lat temu.

Jaka płynie stąd nauka? Że konieczny jest proces demokratyzacji wiedzy ekonomicznej. Chodzi tutaj o dwie rzeczy. O wyrównywanie szans w konkurencji rynkowej w szerokiej skali oraz o wpojenie poczucia współodpowiedzialności za całość wspólnoty u najbardziej dynamicznej części społeczeństwa.

Edukacja ekonomiczna powinna się stać niezbędnym elementem wykształcenia każdego obywatela – na równi z wiedzą obywatelską. Pojęcia takie jak kredyt, inflacja, zdolność kredytowa, inwestycje, poziom zadłużenia państwa czy mechanizmy zabezpieczeń emerytalnych – wszystko to powinno się stać abecadłem, takim samym jak opanowanie podstaw matematyki czy kanonu lektur szkolnych.

To, że lepiej wyedukowani uczestnicy gry rynkowej będą podejmowali bardziej racjonalne decyzje gospodarcze, przyczyniając się do wzrostu gospodarczego, jest oczywiste. Chodzi o coś więcej – o umiejętność powiązania indywidualnej perspektywy gry o osobisty sukces z umiejętnością oceny zjawisk gospodarczych w szerszej skali. Cały czas przy tym należy pamiętać, iż kształci się nie tyle uczestników abstrakcyjnej gry rynkowej, ile raczej młodych obywateli, którzy powinni zrozumieć, że ich osobisty ekonomiczny sukces zależy od siły i bezpieczeństwa szerzej rozumianej wspólnoty politycznej, której częścią lub inaczej – innym aspektem – jest obszar gospodarki narodowej ściśle powiązanej ze sferą polityki.

Wymaga to nowego podejścia do kwestii edukacji ekonomicznej. Mamy za sobą rok, w którym miliony Polaków zaczynały swój dzień pracy od sprawdzania kursu franka szwajcarskiego lub euro. Rok, w którym się okazało, że bezpieczeństwo własnej rodziny powiązane jest ściśle nie tyle z osobistymi zdolnościami, ile z kondycją polskiej gospodarki rozumianej jako całość i ze sprawnością polskiego państwa jako narzędzia chroniącego najważniejsze zbiorowe interesy Polaków.

[srodtytul]NBP nauczycielem?[/srodtytul]

Zaufanie do wizji świata, w którym wzrost jest nieskończony, a konsumpcja może tylko rosnąć, uległo zachwianiu. Przyszłość będzie pełna zasadzek i niespodzianek. A przyszłość to rzeczywistość, w której przyjdzie żyć naszym dzieciom. Dlatego już dziś należy zadbać o to, aby mogły jej stawić czoło – wykorzystując przyszłe szanse i wychodząc obronną ręką z przyszłych zagrożeń.

Pytanie, kto miałby się zająć taką edukacją. Dla tradycyjnej szkoły edukacja ekonomiczna to tylko jeden z wielu obszarów działania, w dodatku nieco zaniedbany w toku bezustannych reform i przemian modeli edukacyjnych.

Wydaje się, iż rolę instytucji, która w znacznej mierze może wziąć na siebie zadanie wypracowania nowego modelu edukacji ekonomicznej, modelu dostosowanego do świeżej ciągle lekcji kryzysu, jest bank centralny. Narodowy Bank Polski ma w tej mierze wielkie doświadczenie, prowadzi już bowiem zakrojone na szeroką skalę projekty edukacyjne, szkoli nauczycieli, wpiera rozwój nauk ekonomicznych, systematycznie przy tym w ostatnich latach zwiększając budżet na edukację. Można i należy do tych działań dodać nowe.

Chodzi na przykład o nowoczesne, oparte na Internecie i wzbogacone o wątki interdyscyplinarne programy nauczania, o szerokim zasięgu wykraczającym poza ramy branżowe, które stworzą nową jakość odpowiadającą wyzwaniom obecnej sytuacji. Inny element to projekty ogniskujące uwagę opinii publicznej.

Warszawa jest na przykład jedną z niewielu stolic na świecie, w której nie ma dotąd nowoczesnego muzeum pieniądza. Nie chodzi tu o miejsce, w którym w szklanych gablotach można obejrzeć dawne monety, banknoty czy papiery wartościowe. Money museum to rodzaj instytucji, której adresatami nie są tylko ludzie zawodowo zainteresowani historią pieniądza czy historią gospodarczą, lecz także szeroka publiczność. To miejsca pełniące funkcję centrum edukacyjnego, w którym ekspozycja pokazująca dawne pieniądze splata się z nowoczesną, multimedialną opowieścią o mechanizmach funkcjonowania świata ekonomii.

To tylko jeden z przykładów nowych rozwiązań, które mogą wzbogacić dotychczasowe działania. Rozwiązań, które sprawią, że odrobimy lekcję, jaką był dla nas kryzys.

Autor jest historykiem idei, filozofem, socjologiem i publicystą. Wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, szef Instytutu Starzyńskiego. Kierownik Zakładu Społeczeństwa Obywatelskiego w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Zajmuje się historią polskiej myśli politycznej i społecznej, filozofią polityczną oraz problematyką związaną z polityką historyczną

Od kilkunastu miesięcy żyjemy w cieniu globalnego kryzysu finansowego. Jego fala przetoczyła się przez świat, zmieniając nie tylko krajobraz gospodarczy, uderzając w niewzruszone – jak wcześniej sądzono – doktryny ekonomiczne, lecz także podważyła zaufanie zwykłych obywateli do reguł rządzących znaną im dotąd rzeczywistością. Dziś, gdy szczyt tej fali mamy już chyba za sobą, lęk miesza się ciągle z nadzieją.

[srodtytul]Rewizja neoliberalnej ortodoksji[/srodtytul]

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?