W ciągu dwudziestu lat od upadku komunistycznego reżimu przez Polskę wielokrotnie przetaczały się masowe protesty najróżniejszych grup zawodowych. Artyści nigdy nie brali w nich udziału, ani ich czynnie nie popierali. Gdy jednak latem 2007 r. przed kancelarią premiera Kaczyńskiego stanęło słynne Białe Miasteczko, aktorzy, piosenkarze, satyrycy zwarli szeregi z czołowymi politykami Platformy Obywatelskiej, by dodać otuchy protestującym pielęgniarkom w potyczce z IV RP.
Tekst lewicowego „Przeglądu” o tamtych wydarzeniach przypomina relacje z manifestacji „dzieci kwiatów” przeciwko wojnie w Wietnamie:
[ramka] Plastyk Andrzej Pągowski wykonał dla pielęgniarek okolicznościowy plakat (…). Postulaty pielęgniarek otwarcie popierali także: Andrzej Stasiuk, Kazimierz Kutz, Daniel Olbrychski, Jerzy Kryszak, Wojciech Malajkat, Muniek Staszczyk, Michał Ogórek, Krzysztof Piasecki, Hanna Śleszyńska, Renata Dancewicz, Agnieszka Włodarczyk i Artur Barciś. (…) Dla mieszkańców białego miasteczka zaśpiewała Urszula Dudziak. (…) – Co ja mogłam dać pielęgniarkom? Swój głos, dobrą energię – tłumaczy słynna śpiewaczka. (…) W środę największe hity światowego grunge’u zagrał zespół niemający nawet własnej nazwy. W jego skład weszli jednak wyśmienici muzycy: Gareth Saunders z Kapitan Da, Bartosz Staniszewski z Leszczy i Kuba Jabłoński z Lady Pank. – Dlaczego zagraliśmy? Bo po prostu popieramy ten strajk – tłumaczy Bartosz Staniszewski. Repertuar grunge’owy podobał się słuchaczom, jednak po koncercie publika zażądała piosenek Johna Lennona. Utwory tego artysty cieszyły się popularnością podczas koncertu Eweliny Flinty, która zaśpiewała piosenkę „Imagine”. Z biegiem czasu mieszkańcy białego miasteczka postanowili przejść od politycznych ballad do wyrazistych protest songów. Zażądali piosenek „Power to the People” i „Give Peace a Chance”. – Tej drugiej piosenki nie możemy zagrać. W Polsce jej treść może źle się kojarzyć, przynajmniej tutaj – wyjaśnił Gareth Saunders. („Przegląd”, 16.07.2007, Bartosz Machalica „Jeszcze tu wrócimy” )[/ramka]
[srodtytul]Jeden naród, dwóch wodzów[/srodtytul]
W grudniu 2007 r. „Newsweek Polska” zamieścił tekst Mariusza Cieślika o tym, jak IV RP pobudzała wyobraźnię braci literackiej, teatralnej i performerskiej. W „Szewcach u bram” Jana Klaty (na motywach Witkacego), ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro został sportretowany jako prokurator Scurvy, a po scenie przechadzali się Dziarscy Chłopcy w kominiarkach i w mundurach z sugestywnym napisem A Wu Be. „Elbląski rzeźbiarz Waldemar Cichoń przygotował prowokacyjny obiekt „Kaczka dziwaczka” – pisał Cieślik. „Użył szpitalnej kaczki, na której szyjkę nałożył kawałek wydzierganej włóczki – niebieski moherowy beret”. Z kolei Radykalna Akcja Twórcza z Gdańska na wystawie w Muzeum Plakatu w Wilanowie pokazała pracę przedstawiającą Rydzyka i braci Kaczyńskich z prowokacyjnym podpisem „Jeden naród, jeden kościół, dwóch wodzów”. W październiku 2007 r. Michał Zygmunt wydał powieść „New Romantic”. „Nazywam się Michał Zygmunt i zabiłem prezydenta Kaczyńskiego. Co prawda tylko na stronach mojej książki, ale to zawsze coś” – promował się Zygmunt na autorskiej stronie internetowej. Zaś wydawnictwo Ha!art zachwalało swój najnowszy produkt tymi oto słowy: „Wybory w Polsce. Na terenie całego kraju grasują rewolucyjne szajki robotniczo-gejowskie. W momencie ogłoszenia wyników stacje telewizyjne informują o zorganizowanych zamachach. Giną wszyscy prominentni kandydaci, w tym jeden z bliźniaków. Zakazana literatura IV RP. Pierwsza Polska powieść antykaczyńska”. Cieślik tak kończy swój tekst: „Polityczna inicjacja grupy wybitnych i obiecujących twórców już się dokonała. Ponieważ wielu z nich nie ukrywa swoich przekonań – lewicowych czy konserwatywnych – wcale bym się nie zdziwił, gdyby za kilkanaście miesięcy pojawiła się fala przedstawień i wystaw wymierzonych w zgniły liberalizm Platformy Obywatelskiej”.
No jakoś, dziwnym trafem, się nie pojawiła.
[srodtytul]Coś szydzącego o Donaldzie?[/srodtytul]
Nie pojawiła się, bo nawet ktoś tak „bezstronnie” drwiący ze wszystkich polityków jak Kuba Wojewódzki ma z tym problem.
[b]Program „Teraz My” w TVN, 4.03.2008[/b]
[ramka] [b] Tomasz Dudziński, poseł PiS: To powiedz coś śmiesznego o Donaldzie Tusku. [/b]
Kuba Wojewódzki: O Donaldzie Tusku i wy to wykorzystacie?
[b]Tomasz Dudziński: Coś szydzącego. [/b]
Kuba Wojewódzki: Szydzącego o Donaldzie Tusku? Ja nie jestem chłopcem który wymyśla dowcipy na zawołanie, od tego macie Bielana i Kamińskiego, chociaż coraz niższy poziom reprezentują. Ja nie jestem analitykiem sceny politycznej. Ja jestem tym od wygłupiania się w telewizji. Ja się wygłupiam i drwię z każdej władzy natomiast…
[b]Tomasz Sekielski: Jesteś człowiekiem, który potrafi kreować swój wizerunek. Nie masz wrażenia że… [/b]
Kuba Wojewódzki: Obciach Donalda jest mniejszy niż pana Jarka Jacka i Placka.[/ramka]
Pół roku wcześniej Wojewódzki zdradził w swoim show, że doradza PO w kampanii wyborczej i że podchodzi do niej „strasznie emocjonalnie”. „To były przyjacielskie rady. Za skonstruowanie kampanii odpowiadał sztab” – potwierdzał słowa Wojewódzkiego Grzegorz Schetyna (w wypowiedzi dla „Dziennika”). Czyż można się zatem dziwić Joannie Kluzik-Rostkowskiej, która w ostatnim wyskoku Wojewódzkiego (osławiony rap o Jarosławie Kaczyńskim idącym „po trupach do celu”) dopatruje się politycznych intencji Platformy Obywatelskiej? Czy piosenka Wojewódzkiego nie jest po prostu logiczną konsekwencją lawiny wypowiedzi polityków PO „przestrzegających” przed wykorzystywaniem w kampanii ofiar tragedii smoleńskiej?
[srodtytul]Epilog[/srodtytul]
Skupiłem się na środowisku artystów, gdyż o pozostałych dwóch grupach wymienionych przez Wielowieyską: naukowcach i publicystach, należałoby napisać osobne, sążniste teksty. Dziennikarze oddani Platformie Obywatelskiej zasługują nawet na całą encyklopedię, i to wielotomową. Tom I: hasła od Brat do Cze; tom II: Miecu – Parad; tom III: Szost – Włady.
Plus osobny suplement z nazwiskami zaczynającymi się na „Woł”.