Flotylla Wolności i granice siły

Siła militarna ma ogromne znaczenie. To narzędzie, które ma zapobiec zniszczeniu i podbiciu Izraela, ma ocalić nasze życie i wolność. Ale siła jest skuteczna tylko wtedy, gdy stosuje się ją w obronie własnej – pisze izraelski pisarz

Aktualizacja: 11.06.2010 08:22 Publikacja: 11.06.2010 04:25

Amos Oz

Amos Oz

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Red

Przez 2 tysiące lat jedyną formą przemocy, jaką znali Żydzi, była ta, która spadała na nich samych. Ale od kilku dekad potrafimy też sami ją stosować. I raz za razem upajamy się poczuciem siły. Raz za razem wyobrażamy sobie, że każdy napotkany problem rozwiążemy za jej pomocą. Jak mówi przysłowie, dla człowieka z wielkim młotkiem każdy problem przybiera kształt gwoździa.

Przed powstaniem Państwa Izrael duża część żydowskiej populacji w Palestynie nie rozumiała, co to są granice siły. Uważano, że można ją stosować do osiągania każdego celu. Na szczęście w pierwszych latach istnienia kraju tacy przywódcy, jak David Ben Gurion i Levi Eshkol, świetnie zdawali sobie sprawę z tych granic i starali się ich nie przekraczać. Jednak od czasu wojny sześciodniowej w 1967 roku Izrael ma obsesję militarnej potęgi. Nieustannie powtarzana mantra brzmi: to, co można osiągnąć siłą, da się tym bardziej osiągnąć za pomocą jeszcze większej siły.

[wyimek]Hamas to także pewna idea. A jeszcze nigdy nikomu nie udało się unicestwić idei czołgami czy komandosami[/wyimek]

Izraelskie oblężenie Strefy Gazy jest tego klasycznym przykładem. U jego podłoża leży błędne założenie, że Hamas da się pokonać środkami militarnymi, czyli że problem palestyński w szerszym sensie można nie tyle rozwiązać, ile zdławić.

Ale Hamas to nie tylko organizacja terrorystyczna. Hamas to pewna idea. Idea przepełniona fanatyzmem i desperacją, które wyrosły z poczucia frustracji i nieszczęścia wielu Palestyńczyków. Jeszcze nigdy nikomu nie udało się unicestwić idei bombardowaniem, oblężeniem, czołgami czy komandosami. Aby pokonać ideę, trzeba zaproponować na jej miejsce coś atrakcyjniejszego, łatwiejszego do zaakceptowania. Jedyną szansą na zepchnięcie Hamasu na margines jest dla Izraela jak najszybsze dojście do porozumienia z Palestyńczykami w sprawie ich niepodległego państwa w granicach z 1967 roku ze stolicą we Wschodniej Jerozolimie. Izrael musi podpisać porozumienie pokojowe z Mahmuddem Abbasem i jego rządem (kontrolującym Zachodni Brzeg Jordanu – red.), ograniczając konflikt izraelsko-palestyński do konfliktu Izraela ze Strefą Gazy. Ten drugi konflikt ostatecznie będzie mógł zostać rozwiązany jedynie poprzez negocjacje z Hamasem lub, co może być jeszcze rozsądniejsze, poprzez zintegrowanie Fatahu Abbasa z Hamasem.

Ani przechwytując sto kolejnych statków zmierzających do Strefy Gazy, ani wysyłając wojska, aby okupowały Strefę sto kolejnych razy, Izrael nie rozwiąże problemu. Niezależnie od tego, ile razy i jak wiele policji, armii i sił specjalnych by użył. Problem polega na tym, że my nie jesteśmy sami na tej ziemi i Palestyńczycy nie są na niej sami. My nie jesteśmy sami w Jerozolimie i Palestyńczycy nie są w niej sami. Dopóki my i Palestyńczycy nie zaakceptujemy logicznych konsekwencji tego prostego faktu, będziemy żyć w stanie permanentnego oblężenia Strefy Gazy przez Izrael i permanentnego oblężenia Izraela przez arabską i międzynarodową opinię publiczną.

Nie podważam całkowicie znaczenia siły militarnej. Ma ona dla Izraela ogromne znaczenie. Bez niej kraj nie przetrwałby nawet jednego dnia. Biada krajom, które nie doceniają skuteczności takiej siły. Ale nawet na moment nie wolno nam zapomnieć, że siła jest skuteczna jedynie wtedy, gdy stosuje się ją jako zabezpieczenie. Narzędzie, które ma zapobiec zniszczeniu i podbiciu Izraela i które ma ocalić nasze życie i wolność. Każda próba użycia siły nie w obronie własnej, ale jako środka do usuwania problemów i unicestwiania idei, będzie prowadzić do kolejnych katastrof – takich jak ta, którą ściągnęliśmy na siebie na międzynarodowych wodach u brzegów Strefy Gazy.

[i]Amos Oz © 2010[/i]

[i] —tłum. lor[/i]

[ramka][srodtytul]Pisali w opiniach[/srodtytul]

[b]Szewach Weiss[/b]

[link=http://www.rp.pl/artykul/491225.html]„Cyniczna prowokacja terrorystów”[/link]

[i]8 czerwca 2010[/i]

[b]Jerzy Haszczyński[/b]

[link=http://www.rp.pl/artykul/490463.html]„Co zobaczyły ślepe barany w Strefie Gazy”[/link]

[i]7 czerwca 2010[/i]

[b]Agnieszka Kołakowska[/b]

[link=http://www.rp.pl/artykul/489102.html]„Medialny triumf terrorystów”[/link]

[i]3 czerwca 2010[/i][/ramka]

[ramka][i]Autor jest izraelskim pisarzem i eseistą piszącym w języku hebrajskim, wykładowcą literatury na Uniwersytecie im. Ben Guriona w Beer Szewie. Urodził się w 1939 roku w Jerozolimie, brał udział w arabsko-izraelskich wojnach: sześciodniowej w 1967 r. (na półwyspie Synaj) i w wojnie Jom Kippur w 1973 r. (na Wzgórzach Golan). Jako pisarz debiutował w roku 1965, obecnie wymieniany jest jako kandydat do literackiej Nagrody Nobla[/i][/ramka]

Przez 2 tysiące lat jedyną formą przemocy, jaką znali Żydzi, była ta, która spadała na nich samych. Ale od kilku dekad potrafimy też sami ją stosować. I raz za razem upajamy się poczuciem siły. Raz za razem wyobrażamy sobie, że każdy napotkany problem rozwiążemy za jej pomocą. Jak mówi przysłowie, dla człowieka z wielkim młotkiem każdy problem przybiera kształt gwoździa.

Przed powstaniem Państwa Izrael duża część żydowskiej populacji w Palestynie nie rozumiała, co to są granice siły. Uważano, że można ją stosować do osiągania każdego celu. Na szczęście w pierwszych latach istnienia kraju tacy przywódcy, jak David Ben Gurion i Levi Eshkol, świetnie zdawali sobie sprawę z tych granic i starali się ich nie przekraczać. Jednak od czasu wojny sześciodniowej w 1967 roku Izrael ma obsesję militarnej potęgi. Nieustannie powtarzana mantra brzmi: to, co można osiągnąć siłą, da się tym bardziej osiągnąć za pomocą jeszcze większej siły.

Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA