Do gabinetu Donalda Tuska wchodzi piarowiec. – Mam, panie premierze! – woła od samych drzwi. – Przypomnijmy hasło wyborcze Platformy z 2005 r. Pamięta pan? 3x15! Proszę policzyć: 3x15=45. Ustalmy najwyższą stawkę PIT na 45 proc., w budżecie będzie więcej pieniędzy, a my będziemy się mogli pochwalić, że spełniamy przedwyborcze obietnice – kwituje zadowolony.
Ta krążąca ostatnio w Internecie anegdota doskonale oddaje sytuację, w jakiej znalazła się po wyborach Platforma Obywatelska. Opinii publicznej nie będą wciąż ekscytować kolejne wyskoki Janusza Palikota – w końcu i wyborcy, i media przypomną sobie, że Bronisław Komorowski i jego partia zapowiedziały w ciągu 500 dni realizację swoich obietnic wyborczych. I tych nowszych, i tych starszych – sprzed wyborów 2007 roku.
[srodtytul]Plan cudu gospodarczego[/srodtytul]
Zastanówmy się więc, co już zrealizowano, czego nie ruszono w ogóle, a co zablokował Lech Kaczyński. Rozważmy, jakie reformy teraz – posiadając już pełnię władzy – Donald Tusk gotów będzie przeprowadzić.
Warto przypomnieć, że w 2007 roku premier – w obecności dziennikarzy – złożył podpis pod zestawem dziesięciu obietnic pod wspólnym tytułem "Polska zasługuje na cud gospodarczy". Jednak pierwszy rok swoich rządów – podczas którego każdej nowej ekipie zazwyczaj najłatwiej zabrać się za reformy – Platforma całkowicie zmarnowała. I trudno tu zrzucać winę na Lecha Kaczyńskiego, bo śp. prezydentowi nie dano okazji do częstego korzystania z weta.