Stan Borys kontra Peja: nie walczę z hip-hopem

Twórczość intelektualna jest chroniona przez prawo. Jeżeli ktoś chce z niej korzystać, zarabiać na niej, musi mieć zgodę i musi za to zapłacić – pisze piosenkarz

Aktualizacja: 08.11.2010 19:13 Publikacja: 07.11.2010 23:50

Stan Borys

Stan Borys

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

Kiedy na początku 2004 roku przyjechałem do Polski, po koncercie w Poznaniu zostałem zaproszony przez Radio Mercury do udzielenia wywiadu. Redaktor w radiu zapytał, czy znam piosenkę „Głucha noc” Pei, czyli rapera Ryszarda Andrzejewskiego, i czy chciałbym usłyszeć obie wersje. Obie, czyli moją piosenkę „Chmurami zatańczy sen” oraz zawierającą jej przetworzone fragmenty „Głuchą noc”, po której wysłuchaniu zdrętwiałem.

Nie dowierzając, zacząłem rozpytywać na blokowiskach, na salonach, na ulicy, w szkołach i kościołach. Dowiedziałem się, że wszyscy to znają i dziwią się, że nie słyszałem takiego hitu. Po naradzie i konsultacji z adwokatem stwierdziliśmy, że poprosimy wytwórnię Pomaton EMI America, która tę płytę wydała, o polubowne rozwiązanie sprawy. Do porozumienia nie doszło, gdyż wytwórnia stwierdziła, że płyta bardzo źle się sprzedaje, że w ogóle nie ma o czym mówić. Zacząłem znowu pytać różnych fanów, a oni na to: – Człowieku, to był superhit, grały go wszystkie radia… Była złota płyta, platynowa płyta i koncerty, i kupa forsy.

[wyimek]Sekcja skrzypiec z mojej piosenki została przerobiona komputerowo na cienki flecik, słowa i głos są moje – Peja się pod tym tylko podpisał[/wyimek]

Nie ścigam za coś, co mi się nie należy, pragnę tylko porządku i prawdy (choć to utopijne). Chodzi o prawo własności do moich myśli i moich tworów – w tym przypadku tekstu mojej piosenki i mojego głosu. Sampling [użycie fragmentu wcześniej dokonanego nagrania muzycznego jako elementu tworzonego utworu – red.] jest popularnym zabiegiem we współczesnej muzyce, toteż nie ścigam nikogo za samplowanie. Natomiast nie chcę, aby dochodziło do celowego zniekształcania mojego głosu bez mojej zgody.

[srodtytul]Polski falsyfikat[/srodtytul]

Nie sądzę, żeby z mojego powodu miała się stać krzywda raperom i hiphopowcom. Jeżeli mówimy o jakiejkolwiek krzywdzie, to dotknęła ona mnie. Nie uważam też, by ta muzyka poprzez mój protest mogła coś stracić. Nasuwa się jednak pytanie: co to za muzyka? Sekcja skrzypiec z mojej piosenki została przerobiona komputerowo na cienki flecik, słowa są moje, a głos – nie jest Ryśka „Pei”, on się pod tym tylko podpisał.

Za ten wyczyn w innym kraju można by wygrać dużo więcej. Kwota przyznana przez sąd to zaledwie pokrycie kosztów procesu, listów, znaczków pocztowych i tak dalej. Cały ten proceder natomiast przyniósł pewnie dużo większy dochód Ryśkowi, wytwórni i jeszcze innym pośrednikom.

Wszyscy znają wielokrotnie przerabianą piosenkę „Every breath you take” Stinga. Raperzy nie wzięli jej sobie ot tak, z komputera. Nikt by się nie odważył tego zrobić, bo w Ameryce prawo jest surowsze wobec kradzieży.

Mieszkałem w Stanach Zjednoczonych sporo lat i byłem świadkiem narodzin rapu i hip-hopu – we wschodnim Los Angeles, na Brooklynie czy Bronksie. Słyszałem i widziałem prawie wszystko. Dlatego nie zawsze pasuje mi ta wasza muzyka – polska kopia i falsyfikat.

Książki, wiersze, piosenki, artykuły, filmy, płyty, muzyka, CD, DVD mają napis „copyright” – czyli należą do tego, kto je stworzył. Kopiowanie, odtwarzanie publiczne, sprzedawanie i zarabianie na tym wymaga zezwolenia producenta lub twórcy, w przeciwnym razie podlega karze. Twórczość intelektualna jest chroniona przez branżowe związki. Jeżeli ktoś chce z niej korzystać, zarabiać na niej, musi mieć zgodę i musi za to zapłacić.

Pamiętam pierwszą publiczną reakcję Rycha. Mówił w gazecie: „Pocałujcie mnie wszyscy w d... A co to ja jestem jakiś pan Franek, będę jeździł po Ameryce i go szukał, i pytał o zgodę?”. Pytam więc: „Masz komputer, umiałeś kliknąć i popsuć mój głos, a nie umiesz kliknąć jeszcze raz, aby znaleźć kontakt do mnie i chociaż mnie o tym poinformować?”. Od lat wszyscy wiedzą, że w Internecie bardzo łatwo jest kogokolwiek znaleźć.

[srodtytul]Zbrodnia i kara[/srodtytul]

Dostojewski to najlepiej tłumaczy: była zbrodnia, musi być i kara. Jeśli na jarmarku w Przemyślu Wania ukradnie gruszkę z koszyka kramarki, to co będzie? Pani kramarka będzie krzyczała: „Łapać złodzieja”.

Wolność artystyczna nie powinna bazować na samowoli w rodzaju: nikt nie widzi? no to bierzemy! Czy mam się czuć tak, jakbym przyłapał kogoś na gorącym uczynku i bał się mówić o tym głośno? Bo z nimi to nic nie wiadomo, sądząc po incydencie na zielonogórskim koncercie Pei. Czy mam się czuć winny, że robię krzywdę rozwijającej się wielkiej hiphopowej „tfurczosci”?

Spotkałem się z argumentem, że ta piosenka była nieznana w moim wykonaniu, a dopiero Rychu zrobił z tego superhit. Spróbujmy zrobić tak. Proszę odłączyć moje słowa i ten mój zakichany, zniekształcony falset, stworzony w ciągu 30 sekund na komputerze. Odrzućmy „ciemno już, zgasły wszystkie światła, ciemno już, noc nadchodzi głucha”. I wtedy róbcie sobie swój hit.

[srodtytul]Scena to nie ring[/srodtytul]

Czy mam zatem się cieszyć, jak uważają niektórzy, że Rychu przywrócił moją minioną popularność? Nie – powtarzam: nie! Nie zależy mi na takiej sławie. Twórzcie sobie sami swoją „muzę”, nie opierajcie się na tym, co stworzyli inni w latach 60. czy 70., ci, którzy posiadali talent, umiejętności i głos. Pisali piosenki, muzykę i kompozycje, pracowali w dużo trudniejszych warunkach i czasach, tworzyli muzykę i teksty, które często czekały na półkach cenzury przez lata. Teraz nieważne są umiejętności muzyczne, szacunek do instrumentu i lata ćwiczeń. Wystarczą bazy setek tysięcy samplingów, które wymagają tylko kliknięcia jednym palcem na komputerze. Nie liczy się instrumentalista, tylko skrzeczący „puszczacz płyt”, czyli DJ.

W trakcie mojej nauki i praktyki nauczyłem się szacunku do ludzi i traktuję scenę jak świątynię sztuki. Nie uważam, że scena może być areną, ringiem służącym do bluzgania, nawoływania do bicia niewinnych ludzi. Widzę, że Rychu sam to zauważył i uczy się powoli szacunku do siebie, do ludzi i do sceny. Może kiedyś nawet nauczy się śpiewać zamiast bluzgać, czego mu serdecznie życzę. Został ukarany za swój czyn, zapłacił za swoją głupotę i widzę, że zmiękł i nie bluzga. Może będzie to kiedyś fajny facet.

Nieprawdą jest, że chcę powstrzymać ruch rapu i hip-hopu. Niech się kręci, ale w swoim własnym sosie, bez żerowania na twórczości innych. Może kiedyś, gdy głos mi zamrze, a talent przeminie, sam zacznę rapować.

[i]Autor jest wokalistą, kompozytorem, aktorem i poetą. Początkowo członek zespołu Blackout, od 1969 r. robi karierę solową. W latach 1975 – 2004 mieszkał za granicą – w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie[/i]

Kiedy na początku 2004 roku przyjechałem do Polski, po koncercie w Poznaniu zostałem zaproszony przez Radio Mercury do udzielenia wywiadu. Redaktor w radiu zapytał, czy znam piosenkę „Głucha noc” Pei, czyli rapera Ryszarda Andrzejewskiego, i czy chciałbym usłyszeć obie wersje. Obie, czyli moją piosenkę „Chmurami zatańczy sen” oraz zawierającą jej przetworzone fragmenty „Głuchą noc”, po której wysłuchaniu zdrętwiałem.

Nie dowierzając, zacząłem rozpytywać na blokowiskach, na salonach, na ulicy, w szkołach i kościołach. Dowiedziałem się, że wszyscy to znają i dziwią się, że nie słyszałem takiego hitu. Po naradzie i konsultacji z adwokatem stwierdziliśmy, że poprosimy wytwórnię Pomaton EMI America, która tę płytę wydała, o polubowne rozwiązanie sprawy. Do porozumienia nie doszło, gdyż wytwórnia stwierdziła, że płyta bardzo źle się sprzedaje, że w ogóle nie ma o czym mówić. Zacząłem znowu pytać różnych fanów, a oni na to: – Człowieku, to był superhit, grały go wszystkie radia… Była złota płyta, platynowa płyta i koncerty, i kupa forsy.

Pozostało 83% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Zmiana unijnego paradygmatu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił