W futurystycznym filmie "Raport mniejszości" ukazano świat roku 2054, w którym nie ma miejsca na zbrodnię, gdyż wszystko podlega już kontroli. W dzisiejszej Polsce roku 2011 partia rządząca (nazwijmy ją dla wygody PR) zdobyła wszystko. W mniejszości obywateli, którzy zdecydowali się głosować, uzyskała większość. Ma rząd, samorządy i prezydenta.
Uzurpacja wobec rozsądku
Ten raport mniejszości sporządzam, aby przeciwstawić się ogłupiającemu acz powszechnemu twierdzeniu polityków PR i zapatrzonych w nią mediów, że posiadanie większości jest równoznaczne z posiadaniem racji. Ta pewność dysponowania prawdą, dla której nie ma alternatywy, jest antysystemowa (by użyć ulubionego argumentu PO kierowanego w stronę PiS).
Przekonanie, że demokratyczny wybór władzy wyposaża rządzących w bezsporne prawdy, jest zarówno uzurpacją wobec zdrowego rozsądku, jak dowodem ataku na wszelką innowacyjność. Hasło firmy Apple i jej szefa Steve'a Jobsa brzmiało: "Myśl inaczej". Hasło Platformy i jej szefa Donalda Tuska brzmi: "Myśl tak samo jak ja albo zostaniesz wyautowany". Otóż zdaniem mniejszości, a być może milczącej większości, demokracja dopóty pozostaje najlepszym ze znanych ustrojów politycznych, dopóki pozwala wewnątrz i na zewnątrz PR na alternatywne myślenie i działanie.
Zdolność do przyjmowania argumentów innych niż własne jest tym ważniejsza, że weszliśmy w trudne czasy dla Europy i dla świata. Następują radykalne przewartościowania. Kryzys, którego doświadczamy także w Polsce od 2008 r., uświadomił już wszystkim, że nie mamy prostego wyboru między czystym liberalizmem a społecznym solidaryzmem.
Rynki finansowe doby globalizacji nie odegrały tej roli, którą im wyznaczono: nie lokowały optymalnie kapitału i nie panowały nad ryzykiem. "Kapitał został źle ulokowany, a ryzyko wzrosło – stwierdził Joseph Stiglitz, laureat Nobla z ekonomii w 2001 r. – W obecnym systemie uspołeczniliśmy straty i sprywatyzowaliśmy zyski. To nie jest kapitalizm, to nie jest gospodarka wolnorynkowa, lecz wypaczona ekonomia".