Zorganizowane w 1986 przez bł. Jana Pawła II spotkanie międzyreligijne w Asyżu należy już do historii. Publiczności w świecie kojarzy się z szeroko kolportowanym obrazem wielobarwnego tłumu „liderów religijnych", wśród których biała sutanna papieża zdaje się być po prostu pogodną zgodą na pluralizm i „różne drogi do Boga".
Jednak nie wszyscy obecni wówczas na miejscu tego spotkania wspominali je w sposób tak bezproblemowy. Np. kardynał Silvio Oddi, prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa oraz legat papieski do bazyliki w Asyżu, jeszcze po latach opowiadał z bólem: „Byłem świadkiem profanacji. Widziałem buddystów tańczących wokół ołtarza, na którym na miejscu przeznaczonym dla Chrystusa ustawiono posążek Buddy... Nie krzyczałem, ale zgorszenie było w moim sercu. Widać było wyraźnie dezorientację na twarzach katolików uczestniczących w ceremonii".
Siła relatywizmu
Ta dezorientacja katolików – nieplanowana, lecz realna – to rzeczywistość, nad którą trudno przejść do porządku dziennego z punktu widzenia człowieka wierzącego. W cieniu różnie interpretowanego „wydarzenia w Asyżu" wzmocniona została w Kościele także opinia mocno rozbieżna z wieloma fundamentalnymi przeświadczeniami chrześcijańskimi, gotowa do zastąpienia „przestarzałych" katechizmów kolejnymi „Asyżami".
Jan Paweł II musiał być mocno zdziwiony, gdy po latach to najwięksi entuzjaści „ducha Asyżu" okazywali się największymi oponentami deklaracji Dominus Iesus – stwierdzającej po prostu, że Chrystus jest jedynym i powszechnym pośrednikiem, Zbawicielem. Relatywizm pokazywał swoją ukrytą siłę.
Niedziwne, że po ogłoszeniu przez Benedykta XVI decyzji o odbyciu kolejnego spotkania międzyreligijnego w Asyżu rozległy się także protesty i znaki zapytania. Nie pozostały bez echa. W odpowiedzi na wątpliwości niemieckiego pastora luterańskiego Petera Beyerhausa Benedykt XVI wyjaśniał w liście, który pojawił się w Internecie: „Bardzo dobrze rozumiem zaniepokojenie moim uczestnictwem w jubileuszowym spotkaniu w Asyżu. Jednak obchód ten musiałby się odbyć i tak, a więc wydało mi się lepszym rozwiązaniem udać się tam osobiście, aby móc w ten sposób określić kierunek całości. W każdym razie uczynię wszystko, aby niemożliwa była synkretystyczna lub relatywistyczna interpretacja tego wydarzenia".