Żądanie Muzeum Auschwitz-Birkenau zwrotu połowy obozowego baraku wypożyczonego w 1989 roku przez Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie wywołało w Polsce spory rozgłos. Jak zwykle w takich drażliwych sporach pojawiły się różne głosy na temat tego, jak rozwiązać spór.
Najbardziej pryncypialne stanowisko zajął szef muzeum Piotr M. A. Cywiński. Wskazuje on, że połowa baraku została wypożyczona w ważnym dla Polski roku 1989 r. tworzącemu się dopiero Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. W umowie wyraźnie zaznaczono, że chodzi o wypożyczenie obiektu muzealnego. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej" Cywiński zaznacza, że umowa o przedłużonym wynajmie obiektu obowiązywała do 2009 r. „Od tego czasu dopominamy się o zwrot baraku. W międzyczasie zmieniło się w Polsce prawo, które mówi, że każdy wypożyczony z Polski eksponat musi wrócić do kraju najdalej po pięciu latach".
Sęk w tym, że sporny obiekt został wkomponowany w stałą ekspozycję Muzeum Holokaustu i jest jednym z najcenniejszych – bo autentycznych – eksponatów. Waszyngtońscy muzealnicy musieli zdawać sobie sprawę, że kiedyś trzeba będzie go oddać. Być może uważali jednak, że umowę o wypożyczeniu da się przedłużać o kolejne dekady. Dziś nikt nie wie, jak przebiegały rozmowy i jakie nadzieje czyniono Muzeum Holokaustu.
Cywiński: eksponat musi wrócić
Cywiński wskazuje: „Dziwi mnie argument wypowiadany w Waszyngtonie, że nie powinno się oddawać Polsce baraku z Birkenau, bo wtedy powstałe 20 lat temu amerykańskie Muzeum Holokaustu zatraci autentyczność. Autentyzmu nie tworzy sam przedmiot, ale i kontekst. Autentycznym miejscem pamięci Holokaustu jest Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Celowo na listę UNESCO wpisano tylko ten jeden były nazistowski obóz, by to miejsce stało się na całym świecie symbolem Zagłady. Przyjeżdżają tu odwiedzający z całego świata, bo chcą zobaczyć to miejsce. Dlatego każdy wypożyczony stąd eksponat musi tu wrócić, bo jesteśmy zobowiązani zachować autentyczność tego miejsca".
Napięcie dodatkowo wzmagają sugestie, że spór o barak może zakłócić wpłaty rządu USA przeznaczone na konserwację Auschwitz-Birkenau. Cywiński zaznacza: „Pierwsza (rata) ma wpłynąć w tym roku. Jeśli sprawa faktycznie zostałaby tak postawiona – albo barak zostaje w Waszyngtonie, albo nie dostajecie pieniędzy – to mnie to nie mieściłoby się w głowie. Pomijając już aspekt wręcz korupcyjny takiej propozycji, to trudno pojąć, jak można w takich kategoriach w ogóle rozważać kupczenie eksponatami z Auschwitz-Birkenau. Dla mnie to nie do przyjęcia".