Muzeum Holokaustu i sporny barak - Piotr Semka

Muzealnicy z Waszyngtonu wybrali metodę faktów dokonanych, a nie negocjacji z władzami Muzeum Auschwitz-Birkenau. To musi budzić głęboki sprzeciw – twierdzi publicysta

Publikacja: 07.03.2012 19:11

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

Żądanie Muzeum Auschwitz-Birkenau zwrotu połowy obozowego baraku wypożyczonego w 1989 roku przez Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie wywołało w Polsce spory rozgłos. Jak zwykle w takich drażliwych sporach pojawiły się różne głosy na temat tego, jak rozwiązać spór.

Najbardziej pryncypialne stanowisko zajął szef muzeum Piotr M. A. Cywiński. Wskazuje on, że połowa baraku została wypożyczona w ważnym dla Polski roku 1989 r. tworzącemu się dopiero Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. W umowie wyraźnie zaznaczono, że chodzi o wypożyczenie obiektu muzealnego. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej" Cywiński zaznacza, że umowa o przedłużonym wynajmie obiektu obowiązywała do 2009 r. „Od tego czasu dopominamy się o zwrot baraku. W międzyczasie zmieniło się w Polsce prawo, które mówi, że każdy wypożyczony z Polski eksponat musi wrócić do kraju najdalej po pięciu latach".

Sęk w tym, że sporny obiekt został wkomponowany w stałą ekspozycję Muzeum Holokaustu i jest jednym z najcenniejszych – bo autentycznych – eksponatów. Waszyngtońscy muzealnicy musieli zdawać sobie sprawę, że kiedyś trzeba będzie go oddać. Być może uważali jednak, że umowę o wypożyczeniu da się przedłużać o kolejne dekady. Dziś nikt nie wie, jak przebiegały rozmowy i jakie nadzieje czyniono Muzeum Holokaustu.

Cywiński: eksponat musi wrócić

Cywiński wskazuje: „Dziwi mnie argument wypowiadany w Waszyngtonie, że nie powinno się oddawać Polsce baraku z Birkenau, bo wtedy powstałe 20 lat temu amerykańskie Muzeum Holokaustu zatraci autentyczność. Autentyzmu nie tworzy sam przedmiot, ale i kontekst. Autentycznym miejscem pamięci Holokaustu jest Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Celowo na listę UNESCO wpisano tylko ten jeden były nazistowski obóz, by to miejsce stało się na całym świecie symbolem Zagłady. Przyjeżdżają tu odwiedzający z całego świata, bo chcą zobaczyć to miejsce. Dlatego każdy wypożyczony stąd eksponat musi tu wrócić, bo jesteśmy zobowiązani zachować autentyczność tego miejsca".

Napięcie dodatkowo wzmagają sugestie, że spór o barak może zakłócić wpłaty rządu USA przeznaczone na konserwację Auschwitz-Birkenau. Cywiński zaznacza: „Pierwsza (rata) ma wpłynąć w tym roku. Jeśli sprawa faktycznie zostałaby tak postawiona – albo barak zostaje w Waszyngtonie, albo nie dostajecie pieniędzy – to mnie to nie mieściłoby się w głowie. Pomijając już aspekt wręcz korupcyjny takiej propozycji, to trudno pojąć, jak można w takich kategoriach w ogóle rozważać kupczenie eksponatami z Auschwitz-Birkenau. Dla mnie to nie do przyjęcia".

Dyrektor Muzeum Auschwitz-Birkenau informuje, że w rozmowy ze stroną amerykańską „zaangażowani są minister kultury Bogdan Zdrojewski i prof. Władysław Bartoszewski, przewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, którzy popierają starania Muzeum o zwrot eksponatu".

Siwiec: baraki niszczeją w Birkenau

Głos w sprawie zabrał też Marek Siwiec, eurodeputowany lewicy, przewodniczący Stowarzyszenia European Friends of Israel, zaangażowany w dialog ze społecznością żydowską w czasie pracy w Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. W felietonie zatytułowanym „Wstyd. Ręce opadają..." Siwiec wskazuje, że głównym problemem Muzeum Holokaustu jest to, że „choć zorganizowane jest perfekcyjnie, z wielką starannością o dokumentację, dysponuje przede wszystkim zapisami i kopiami eksponatów. Jednym z nielicznych autentyków jest sławny od kilku dni barak z Birkenau".

„Dziesiątki takich baraków niszczeją cały czas na terenie Birkenau, a ten jeden fragment w Waszyngtonie działa na rzecz edukacji o Holokauście i w moim przekonaniu pokazuje, że Polacy też o tę pamięć dbają (zresztą całe muzeum jest pod tym względem bardzo poprawne). A tu mamy wojnę. Po jednej stronie dzielny dyrektor Cywiński, któremu chyba rozum odjęło i zamiast myśleć, jak tę pryczę i kilka desek zostawić w Waszyngtonie, postanowił ją odzyskać. Wspierają go inni, mówiąc, że nie damy się szantażować, a prawo w Polsce znaczy prawo! Po tamtej stronie odzywają się z kolei duchy niedalekiej przeszłości, gdy wypadało potępiać nas za istnienie tzw. polskich obozów koncentracyjnych. Wstyd... " – podkreśla.

Siwiec kończy wpis apelem do ministra spraw zagranicznych Radka Sikorskiego, aby zajął się tą sprawą osobiście, by „konflikt zamknąć i szybko o nim zapomnieć". Na koniec dodaje: „Oczywiście barak powinien zostać w Waszyngtonie".

Barbur: wystudzić emocje

Godne uwagi wyjaśnienie okoliczności wypożyczenia baraku 23 lata temu podaje polsko-żydowski publicysta Eli Barbur. „W 1989 roku Żydzi z budującego się dopiero Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie pożyczyli go na 20 lat od świeżo wyzwolonych spod komuny muzealników z Auschwitz-Birkenau. Jak znam życie, barak miał być rekompensatą za zadymy z klasztorem i krzyżami pod dawnym magazynem cyklonu B. W latach 80. stojący na terenie obozu budynek Starego Teatru (Theatergebaude), gdzie Niemcy składowali cyklon B – przerobiony został na konwent Karmelitanek Bosych. W lipcu 1989 r. nowojorski rabin Avi Weiss chciał wyłamać klasztorną bramę i został usunięty przez polskich robotników. Afera buchnęła w świat – krzyże na Żwirowisku, biskupi & rabini, niedożywiony Świtoń – w końcu JP II kazał siostrom zmienić lokal, który przeznaczono na »centrum edukacyjne«. Takie były czasy; teraz dyr. Cywiński, raczej nie występujący w barwach Kościoła, domaga się zwrotu baraczka. Żydzi z Ameryki nie chcą oddać, żeby Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie nie »zatraciło autentyczności« – z drugiej strony Ameryka daje dolce, bez których autentyczność mogłoby zatracić muzeum w Auschwitz... Sprawa nade wszystko wymaga wystudzenia emocji, co właśnie zalecam obu stronom".

Piotrowski: uhonorować rotmistrza Pileckiego

Zupełnie inny rodzaj myślenia o sporze zaprezentował na internetowym Forum Żydów Polskich Jarosław S. Piotrowski, członek redakcji tego portalu: „Zgodnie z polskim prawem barak powinien zostać zwrócony Muzeum Auschwitz. Jednocześnie jego zwrot pozbawiłby Muzeum w Waszyngtonie najbardziej widocznego, materialnego i wymownego przez swoje milczenie-krzyk świadka tragedii Zagłady. Czy w takiej sytuacji możliwy jest jakiś zdrowy kompromis? Rodzi się więc kolejne pytanie, czy oświęcimski barak umieszczony w muzeum waszyngtońskim spełnia te cele i czy spełnia je na tyle skutecznie, że dla spełnienia formalnych wymogów prawa polskiego warto niszczyć pełną siły oddziaływania ekspozycję waszyngtońską. Moim zdaniem nie warto!!!".

Szukając rozwiązania problemu Piotrowski proponuje kompromis: „Właśnie czciliśmy w Polsce pamięć o Żołnierzach Wyklętych. Poczesne miejsce wśród nich zajmuje rotmistrz Pilecki. Jest to postać godna najwyższych honorów, także godna honorów ze strony Żydów. Jest to postać zapomniana wśród Żydów, a przecież jest ona tak ważna jak postać Jana Karskiego. A kto wie, czy w swoim cichym dziele nie ważniejsza i niezwykle tragiczna. Swoim życiem zapłacił on za wierność ideałom. Wiemy jednocześnie, że świadomość tej postaci oraz czynu Rotmistrza wśród Żydów nie jest dostatecznie rozpowszechniona.

Połączenie tych dwóch spraw – baraku i pamięci o rtm. Pileckim podpowiada moim zdaniem dobre rozwiązanie: niech barak przez kolejne 99 lat zostanie w Waszyngtonie, a Muzeum Waszyngtońskie niech udostępni część jego przestrzeni na ekspozycję Muzeum Auschwitz poświęconą rtm. Pileckiemu. (...) W ten sposób Muzeum w Waszyngtonie nie straci siły oddziaływania swojej ekspozycji, a opinia światowa dowie się więcej o zapomnianym bohaterze dwóch narodów – polskiego i żydowskiego, o Witoldzie Pileckim".

Prawo własności ma znaczenie

Zaprezentowałem trzy stanowiska w sprawie sporu. Piotr Cywiński trzyma się zasady prawa i respektowania reguł wypożyczenia baraku, co jest naturalne dla właściciela przetrzymywanego eksponatu. Marek Siwiec chce zapobiec zadrażnieniom w stosunkach polsko-żydowskich i proponuje legalizację stałej obecności baraku w Waszyngtonie. A Jarosław S. Piotrowski z Forum Żydów Polskich podobnie jak Siwiec uważa, że baraku nie da się odzyskać, ale występuje z koncyliacyjną propozycją: zgoda na pozostawienie baraku w Waszyngtonie w zamian za odpowiednie uhonorowanie Polaka, który jako jeden z pierwszych ujawnił światu prawdę o Auschwitz. Inicjatywę ma wspierać całe Forum Żydów Polskich.

Argumentów o wyjątkowości Muzeum Holokaustu nie wolno bagatelizować, ale problem leży gdzie indziej. Muzealnicy z Waszyngtonu wybrali metodę faktów dokonanych, a nie negocjacji z władzami Muzeum Auschwitz-Birkenau. To musi budzić głęboki sprzeciw. Punktem wyjścia mogą być bowiem wyłącznie negocjacje z dyrektorem Cywińskim. Zasada, że wypożyczony eksponat musi być zwrócony, jest oczywista dla każdego muzealnika i winna być warunkiem rozpoczęcia dyskusji. Polskie władze powinny bronić praw Muzeum Auschwitz-Birkenau bez obaw i kompleksów. Dopiero wtedy można się zastanawiać, czy barak ma wrócić do Polski, czy też powinien być uzupełniony opowieścią o misji rotmistrza Pileckiego czy szerzej o wkładzie Polaków w ratowanie Żydów.

Na razie postępowanie Amerykanów przywołuje złe wspomnienia o skuciu ze ścian i wywiezieniu do Izraela fresków Brunona Schulza z Drohobycza. Izraelczycy tłumaczyli wtedy, że żydowskie pamiątki pozostawione w autentycznym miejscu są narażone na zniszczenie. Posługujący się podobną retoryką Marek Siwiec powinien wpierw zapoznać się z tym, co robi muzeum Auschwitz-Birkenau, a dopiero potem z taką dezynwolturą pisać o niszczejących barakach.

Na koniec muszę wyznać, że jest mi – tak po ludzku – przykro, iż cała ta bolesna sprawa postawiła w centrum sporu właśnie Piotra Cywińskiego, który od wczesnej młodości jest zaangażowany w dialog Polaków i Żydów. Chrześcijanina, który podejmując funkcję dyrektora Muzeum Auschwitz-Birkenau, chciał osobistym przykładem wnieść wkład w pojednanie polsko-żydowskie. Człowieka, z którym przedstawiciele Muzeum Holokaustu powinni siąść do stołu, a nie traktować go jak kłopotliwego dłużnika.

Żądanie Muzeum Auschwitz-Birkenau zwrotu połowy obozowego baraku wypożyczonego w 1989 roku przez Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie wywołało w Polsce spory rozgłos. Jak zwykle w takich drażliwych sporach pojawiły się różne głosy na temat tego, jak rozwiązać spór.

Najbardziej pryncypialne stanowisko zajął szef muzeum Piotr M. A. Cywiński. Wskazuje on, że połowa baraku została wypożyczona w ważnym dla Polski roku 1989 r. tworzącemu się dopiero Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. W umowie wyraźnie zaznaczono, że chodzi o wypożyczenie obiektu muzealnego. W wywiadzie dla „Gazety Wyborczej" Cywiński zaznacza, że umowa o przedłużonym wynajmie obiektu obowiązywała do 2009 r. „Od tego czasu dopominamy się o zwrot baraku. W międzyczasie zmieniło się w Polsce prawo, które mówi, że każdy wypożyczony z Polski eksponat musi wrócić do kraju najdalej po pięciu latach".

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne