Największym wygranym tego tygodnia jest moim zdaniem rzecznik SLD Dariusz Joński. Swymi wypowiedziami dla TVN24 przedstawiającymi stan jego wiedzy historycznej pokazał, jak wielką pracę wykonała lewica w odcinaniu korzeni od przeszłości i wyciąganiu rozmaitych trupów z szafy.
Poseł Joński bez wahania wskazał datę Chrztu Polski, ale całkiem wyłożył się na historii XX wieku. Jego zdaniem powstanie warszawskie wybuchło w 1988 roku, a Stan Wojenny wprowadzono rok później w 1989 roku, zapewne jako reperkusję za Powstanie. Wypowiedzi tej broń Boże nie uznałbym za dowodzącą braku wykształcenie posła Jońskiego.
Wręcz przeciwnie. Pokazuje to jak SLD walczy ze swym postkomunistycznym balastem. Jakże można winić władców PRL, którzy tworzyli po 1989 roku SLD o to, że choćby przez całe lata osiemdziesiąte w niewyjaśnionych okolicznościach z rąk SB zginęło kilkadziesiąt osób w tym wielu znanych księży, skoro, zdaniem rzecznika tej partii w 1988 roku na ulicach Warszawy młodzi powstańcy i sanitariuszki walczyli z hitlerowcami? To po pierwsze.
Po drugie widać jak dobrze udała się operacja na świadomości historycznej promowana przez "pewne środowiska". Obrońcy gen. Wojciecha Jaruzelskiego zawsze twierdzą, że wcale nie zdusił za pomocą czołgów solidarnościowego karnawału, by utrzymać się przy władzy, lecz by uratować Polskę przed Sowiecką interwencją. Wedle tej narracji Jaruzelski, który później zgodził się na okrągły stół, czerwcowe wybory i oddał władzę Solidarności, Stanem Wojennym niemal rozpoczął proces demokratyzacji Polski. Nic więc dziwnego, że rzecznik SLD powtarza tę kalkę - skoro Stan Wojenny to początek demokratyzacji, to musiał się wydarzyć... w 1989 roku.
Wniosek trzeci: obrońcy dotychczasowego systemu nauczania historii nie mają racji. To nieprawda, że dalsze ograniczanie liczby lekcji historii doprowadzi do tego, że powstanie pokolenie Polaków, które będzie zupełnie wykorzenione i przez nieznajomość dziejów swego kraju, zupełnie oderwane od tradycji, patriotyzmu itp. Przecież poseł Joński ma dziś trzydzieści trzy lata, chodził do szkoły przed reformą gimnazjalną, ukończył politechnikę i prawnicze studia podyplomowe. Skoro tak wykształcona osoba ma takie podejście do historii, cóż myśleć o zwykłych śmiertelnikach. Lepiej nie myśleć, bo bojaźń ogarnia iście niewielkanocna.