No, nie znalazłem ani jednego - jakaś pusta przewodnikowa dziura między Chorwacją a Estonią po prostu. Odpisałem więc Mikołajowi, który wychwalał uroki Toskanii, że nie jestem deptakowym turystą, ale eksplorerem z krwi i kości, i podjąłem wyzwanie. Poleciałem do Kopenhagi. Uważam zresztą, że zaliczając Kopenhagę, mogę także odfajkować zwykłą Hagę.
Napisałem Ci z rozpędu, że to miejsce zapomniane przez Boga, ale jest akurat odwrotnie. W centrum stolicy stoi kościół św. Mikołaja, czyli obecnie galeria, biblioteka i restauracja. Mimo że byłem głodny, a jedzenie wyglądało smacznie, postanowiłem jako nieco upadły, ale jednak Polak katolik, że tam nie zjem, tym bardziej że nie było makaronu. Zjadłem więc nie w kościele, ale w miejscu z widokiem na kościół, z którego w pewnym momencie wysunął się pracownik restauracji i wyrzucił do kosza stertę mrożonych, widocznie nieświeżych ryb. Ryba, symbol chrześcijaństwa. Filmowy obrazek. Ale raczej nie z komedii, chyba że von Triera.
Ty, a wiesz, że centrum Kopenhagi jest rozkopane, bo tu też budują metro? Skoro w Warszawie budują metro i w Kopenhadze budują metro, to być może niedługo przejedziemy metrem z Warszawy do Kopenhagi! Kto wie? Ha gie wu?
Wiesz, oni tu, bez względu na to, jaki wykonują zawód, podchodzą do niego z niezrozumiałym dla nas entuzjazmem. Nawet człowiek, który w parku rozrywki Tivoli po raz tysięczny tego samego dnia włącza tę samą karuzelę, robi to z jakimś życzliwym zapałem. Ten sam człowiek, który obsługuje analogiczną karuzelę u nas, robi to z tak ostentacyjną pogardą dla dzieci, ich rodziców, w końcu dla samego siebie, że nawet ja, kandydat do Pokojowej Nagrody Nobla, mam ochotę podejść i bez słowa załadować gościa w ryj.
Dość narzekań. Jak łatwo, będąc za granicą, wpaść w spiralną pułapkę „A u nas to nigdy". Wynajduję więc to, co gorsze u nich. Centrum Kopenhagi - brud niemożliwy. Aż wzbierają torsje. Powstrzymuję się, choć widzę, że inni tego nie zrobili. Woda w fontannie taka brudna, że u nas nawet konkurs na prezesa TVP jest bardziej przejrzysty. Każdy obsikany róg raduje moje umęczone polskie serce. U nas aż tak nie ma. Oni są gorsi.