Stary dowcip o Jarosławie Kaczyńskim - a może raczej o jego przeciwnikach - mówi, że lider PiS przekracza Wisłę, idąc po wodzie. Na co jeden zwolennik PO powiada do drugiego: „Popatrz, co za ofiara. Nawet pływać nie umie".
Po programowym wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego takiej krytyki było stosunkowo niewiele (co trafnie dostrzegł w swoim tekście w „Rz" Piotr Gursztyn). Cały rytualny teatr, jaki się wokół niego odbył, sprawiał wrażenie zorganizowanego nieco na siłę, jak gdyby tylko z rozpędu. Faktycznie, jeszcze kilkanaście miesięcy temu byłaby to okazja do trwających tydzień ataków na lidera opozycji, choćby nawet przedstawił najbardziej merytoryczne plany. Dziś, w obliczu nadciągających coraz nieuchronniej lat suchych, jest to trudniejsze. Co z tego wynika dla PiS?
Odkleić gębę
Przemówienie było wyjątkowo rzeczowe, pozbawione złośliwych wycieczek pod adresem rządzących oraz bez wspominania o katastrofie smoleńskiej. Są dwie możliwości: że to początek większej strategii - jak sugerowałyby płynące z PiS głosy - lub że to jedynie swego rodzaju incydent. Czyli element mozaiki w stylu „dla każdego coś miłego". W jednym wystąpieniu Kaczyński mówi o propozycjach ekonomicznych, a w innym wraca do kwestii katastrofy i konieczności ukarania winnych. W takim wypadku nie mielibyśmy do czynienia z żadną zmianą, a znaczenie wystąpienia Kaczyńskiego dla losów jego formacji byłoby zerowe.
Jeżeli jednak mamy faktycznie do czynienia z nowym zamysłem, to lider PiS staje - który to już raz? - przed tym samym problemem: w jaki sposób uwiarygodnić ten zwrot i utrzymać się na obranej drodze.
Takich prób mieliśmy w ostatnich latach wiele, z czego najbardziej znacząca była ta podjęta przez Kaczyńskiego jako kandydata na prezydenta. Została szybko zarzucona po przegranych wyborach, dostarczając argumentu tym, którzy każdy kolejny podobny manewr chcą kwitować jako próbę oszukania ludzi przez prezesa. I tym razem ta narracja z pewnością się pojawi. Jarosławowi Kaczyńskiemu jego polityczni przeciwnicy przyprawili bardzo skutecznie gębę - trzeba dodać, nie bez jego wydatnej pomocy - a pozbycie się takiej politycznej gęby jest bardzo trudne. Nie ma na to innej rady niż żelazna konsekwencja.