Wotum, czyli przełom?

Z punktu widzenia opozycji, operację konstruktywnego wotum należałoby przeprowadzić - i nieznacznie przegrać. Najlepiej jednym głosem - pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 07.09.2012 20:21

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Sprawa Amber Gold zdominowała mijający tydzień i nic na razie nie wskazuje, żeby dała się propagandowo zabić. Co więcej, można postawić tezę, że przy jej okazji obserwujemy przekształcenie polskiej sceny politycznej.

Przekształcenie uderzające. Bo w ciągu ostatnich siedmiu lat scena organizowała się według linii podziału, którą dobrze oddawał refren piosenki, śpiewanej w 2006 r. przez Szymona Majewskiego „Teraz jest wojna - PiS kontra reszta świata”. Innymi słowy - celem wszystkich niepisowskich sił politycznych była walka z partią Jarosława Kaczyńskiego.

Gdy w 2007 roku Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory i oddało władzę, sytuacja ta osiągnęła apogeum pozornego absurdu. Absurdu - bo z punktu widzenia zachodnich demokracji tylko tak można określić sytuację, w której dla sił opozycyjnych głównym celem wydaje się być nie osłabienie partii rządzącej i przejęcie władzy, tylko zniszczenie innego ugrupowania opozycyjnego. Absurdu pozornego - bo sytuacja ta była efektem innego niż w państwach „starej Unii” układu społecznego, w którym wszystkie środowiska elitarne czuły się na równi zagrożone przez PiS jako ugrupowanie antysystemowe.

Tak było, ale sytuacja ta z każdym tygodniem staje się coraz bardziej nieaktualna.

Wojna z kaczyzmem już nie najważniejsza

Świadczy o tym fakt, że cała opozycja poparła wniosek o utworzenie komisji śledczej w sprawie Amber Gold. A jeszcze bardziej - frazeologia, której przy tej okazji niepisowska opozycja zaczęła używać. Frazeologia kojarząca się z diagnozą stanu kraju formułowaną przez partię Kaczyńskiego.

Leszek Miller składa wniosek o komisję śledczą. Ryszard Kalisz - to zwłaszcza charakterystyczne, bo ten polityk SLD był długo i nie bez przyczyn uważany za uosobienie „układowości”, za kogoś aż przebierającego nogami, by roztopić lewicę w skupionej wokół Platformy formacji „mądrego centrum”, formułujący najdalej idące propozycje ukarania Kaczyńskiego i Ziobry za sprawę Blidy - teraz mówi o „pomorskiej rzeczpospolitej PO”...

A Janusz Palikot zgłasza koncepcję odwołania rządu Tuska drogą konstruktywnego wotum nieufności i woła do Kaczyńskiego z sejmowej trybuny: „Drogi Jarku, odwołajmy tę karawanę”.

Wszystko to świadczy o zasadniczej zmianie frontów. Spowodowana jest ona najpewniej przez trzy główne czynniki.
Po pierwsze, przywódcy niepisowskiej opozycji czują zmianę nastawienia swoich elektoratów. Czują, że choć ich wyborcy pozostają oczywiście antypisowscy, to zarazem wojna ze „strasznym Kaczorem” przestaje być dla nich najważniejsza. Przestaje być podstawowym czynnikiem organizującym ich widzenie świata. Odchodzi na drugi plan. Na pierwszy plan wysuwa się niechęć do Tuska, rządu i PO.

Po drugie, poczuli zagrożenie związane z systemem Tuska. Systemem wszechwładzy, systemem skupiającym establishment, monopolizującym rozdział konfitur. Robiącym wrażenie systemu, poza którym - a tym bardziej wbrew któremu - kariery się w Polsce nie zrobi.

A po trzecie, wystraszywszy się, przywódcy niepisowskiej opozycji poczuli, że Tusk słabnie. Że budowany przez niego system nie jest już tak potężny, przestaje robić wrażenie czegoś, co lada chwila się domknie.

Potężny sygnał

Wszystko to razem doprowadziło do poważnej zmiany na scenie politycznej, której przejawem stało się hasło konstruktywnego wotum nieufności.

Jest to moment istotny, mimo że urzeczywistnienie tego postulatu wydaje się niemożliwe - PO i PSL mają przecież większość.

Ale samo pojawienie się tego hasła oznacza wysłanie do wyborców poważnego sygnału. A ewentualne podjęcie próby jego realizacji byłoby sygnałem jeszcze poważniejszym.

Sygnałem o treści: wszystkie siły polityczne poza Platformą uważają, że Donald Tusk jest takim zagrożeniem dla kraju, iż jego rządy oznaczają takie zło, że uzasadnia to posunięcia ekstraordynaryjne. Uzasadnia taktyczne połączenie wysiłków polityków i ugrupowań, generalnie przecież sobie obcych i wrogich.

Wielka byłaby siła perswazyjna takiego sygnału. Sądzę, że możliwe jest, iż miałby on samodzielną siłę sprawczą - że zintensyfikowałby proces odchodzenia od Platformy części wyborców, mniej z nią związanych emocjonalnie.

Oczywiście - operacja pt. konstruktywne wotum nieufności, aby być społecznie skuteczna, musi być nieudana. Bo gdyby przypadkiem udało się odwołać rząd, zaczęłyby się schody. Trudno wyobrazić sobie wspólne rządy - bo jednak w jakiś sposób byłyby to wspólne rządy - Kaczyńskiego, Palikota i Millera. Zwłaszcza z tak potężną i dysponującą takim wsparciem medialnym opozycją, jaką byłaby Platforma.

Dlatego, z punktu widzenia obecnej opozycji, operację konstruktywnego wotum należałoby przeprowadzić - i nieznacznie przegrać. Idealnie byłoby przegrać ją jednym głosem.

To pokazałoby ludności nie tylko, że Tusk w oczach wszystkich nieplatformersów jest największym złem, ale i to, że jego obalenie leży w zasięgu możliwości.

Zręczna próba przeprowadzenia akcji konstruktywnego wotum mogłaby zapoczątkować epokę, w której rządy PO zaczęłyby naprawdę śmierdzieć trupem.

 

 

 

Sprawa Amber Gold zdominowała mijający tydzień i nic na razie nie wskazuje, żeby dała się propagandowo zabić. Co więcej, można postawić tezę, że przy jej okazji obserwujemy przekształcenie polskiej sceny politycznej.

Przekształcenie uderzające. Bo w ciągu ostatnich siedmiu lat scena organizowała się według linii podziału, którą dobrze oddawał refren piosenki, śpiewanej w 2006 r. przez Szymona Majewskiego „Teraz jest wojna - PiS kontra reszta świata”. Innymi słowy - celem wszystkich niepisowskich sił politycznych była walka z partią Jarosława Kaczyńskiego.

Pozostało 89% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?