Dlaczego „nie” dla unii bankowej

Uczucie dyskomfortu polskich władz wynika z tego, że kluczowe decyzje w sprawie polskiej bankowości będą zapadać bez naszego udziału – piszą ekonomiści

Publikacja: 09.10.2012 22:01

Red

Panujący kryzys pozostaje nierozwiązanym problemem. Szanse na stopniowe wychodzenie z tych trudności wiążą się z koncepcją europejskiej unii bankowej. Generalnie projekt ten spotkał się z przychylnym przyjęciem, aczkolwiek nie brakuje też głosów krytycznych. O jego sukcesie lub porażce zadecydują szczegółowe rozwiązania. Natomiast z punktu widzenia krajów niebędących członkami strefy euro, w tym Polski, wyrażane są odmienne opinie. Przeważają te negatywne, aczkolwiek sporadycznie spotyka się również pozytywne. Sytuacja ta zmusza nasz kraj do zajęcia stanowiska, choć wstępne zostało już zasygnalizowane. Jednakże w tej dziedzinie opcje postępowania mogą być zróżnicowane.

Decyzje bez naszego udziału

Prawie każda unijna regulacja czy powołanie nowej instytucji europejskiej dotyczącej rynku finansowego ma bezpośredni lub pośredni wpływ na dynamikę rozwoju i konkurencyjność polskiego sektora bankowego. Ostatnie propozycje utworzenia zintegrowanego europejskiego nadzoru bankowego wywołały liczne publiczne komentarze. Prezentowane opinie są w większości dość słabo uzasadnione (z takich powodów jak „świeżość" koncepcji, brak opisu szczegółowych zasad działania, szeroka możliwość ich interpretacji, nie do końca sprecyzowana struktura organizacyjna i decyzyjna).

Przy ocenie skutków tego projektu dla Polski trudno się poruszać, gdyż z pryncypialnymi założeniami unii bankowej niełatwo polemizować, skoro ma się ona przyczynić do walki z kryzysem. Co więcej, jest zgodna z duchem tworzenia jednolitego europejskiego rynku usług finansowych. Niemniej pojawiają się poważne wątpliwości, jak na przykład te wyrażane przez prof. Leszka Pawłowicza, o potencjalnych odwrotnych efektach antykryzysowych od zamierzonych. Nie ulega jednak wątpliwości, że propozycja ta ma charakter kompleksowy, obejmuje wzajemnie powiązane obszary: zintegrowany nadzór nad sektorem bankowym, jednolity system gwarantowania depozytów, dyscyplinę egzekwowania obowiązujących regulacji oraz restrukturyzację zagrożonych banków lub likwidację nieefektywnych.

Wypracowanie stanowiska Polski dotyczącego wejścia do unii bankowej nie może leżeć tylko w gestii ministra finansów

Pojawiają się też pierwsze pomysły, kto i jak miałby to wszystko sfinansować (na przykład w ramach Europejskiego Systemu Monetarnego). Z naszej perspektywy wysokie ryzyko i uczucie dyskomfortu polskich władz wynika z tego, że kluczowe decyzje będą zapadać bez naszego udziału. Czy zatem wypowiedź Jacka Rostowskiego po niedawnym posiedzeniu unijnych ministrów finansów na Cyprze, że Polska nie przystąpi do unii bankowej w jej obecnej formie zaproponowanej przez Komisję Europejską („Nie możemy przystąpić do czegoś, w czym nie mamy głosu, a w czym bylibyśmy poddani decyzjom tej instytucji"), kończy ten temat? Czy też można ją interpretować jako taktyczne rozpoczęcie negocjacji warunków ewentualnej kohabitacji z państwami, które pozostaną poza jej strukturami?

Wielość możliwości

Rola ministra finansów w wypracowaniu stanowiska w sprawie unii bankowej jest kluczowa. Wiąże się ona z odpowiedzialnością za organizację prac analitycznych dla poszukiwania i selekcji najkorzystniejszego dla naszego kraju rozwiązania. Z pewnością nie powinien łączyć się ten proces wyłącznie z decyzją zero-jedynkową – aprobaty lub odrzucenia tej koncepcji. Zdajemy sobie sprawę z tego, że część tych działań winna być jawna, a część dyskretna.

Rozważmy tu zatem następujących pięć wariantów. Pierwszy to wariant konfrontacyjny – odrzucenie, włącznie z zawetowaniem unii bankowej w ramach struktur unijnych. Zdecydowane odrzucenie projektu unii bankowej narzuca się jako pierwsza, logiczna  i rozsądna decyzja. Nie jesteśmy członkami strefy euro, nie doprowadziliśmy do sytuacji kryzysowej, więc nie jest to nasza sprawa ani nasza odpowiedzialność za jej działanie. Jednak radykalne storpedowanie tego projektu oznacza, że nie tylko nie jesteśmy zainteresowani, jak będą realizowane cele unii bankowej, ale wetujemy projekt, który potencjalnie może ograniczać częstotliwość i skutki ekonomiczne kryzysów bankowych.

Wariant drugi – dwustrefowy, oznacza zachowanie odrębności pomiędzy strefą euro wraz z unią bankową a pozostałymi krajami członkowskimi. W świetle deklaracji ministra Rostowskiego wydaje się, że zastosowanie tego właśnie rozwiązania zostało zapowiedziane przez Polskę, czyli pozostanie poza strukturami i mechanizmami działania nowej unii bankowej. To otwiera drogę instytucjom unijnym oraz krajom strefy euro do tworzenia własnego nowego ładu finansowego. Z dużą dozą prawdopodobieństwa oznacza to faktyczne powstanie „Europy dwóch prędkości". Tym samym Polska straci wpływ na przyszły kształt bankowości w Europie.

Wariant trzeci to bierne wyczekiwanie. Istotą tego wariantu jest nie tyle odrzucanie udziału w realizacji projektu unii bankowej, ile bierne wyczekiwanie na jej konkretyzację – zakładanie, że odium ewentualnej negacji spadnie na inne państwa. Bądź też liczenie na pojawienie się korzystniejszych dla Polski, zmodyfikowanych rozwiązań wobec wstępnej propozycji. Taka postawa nie jest pożądana, bo naszym zdaniem projekt unii bankowej może się okazać sprawnym instrumentem stabilizowania europejskiego systemu finansowego.

Wariant czwarty polega na wynegocjowaniu własnych warunków dla krajów spoza strefy euro. Jesteśmy zdania, że przyjęcie koncepcji unii bankowej, a nawet uzyskanie prawa głosu w tym projekcie nie jest najważniejsze, bo te zdarzenia nie spowodują, że Polska zdobędzie realny wpływ na podejmowane decyzje nadzorcze, fiskalne, dotyczące systemu gwarantowania depozytów czy ratowania zagrożonych banków. Ważniejsze jest wypracowanie mechanizmów na szczeblu ogólnoeuropejskim i na poziomie krajowym, które nie budziłyby sprzeciwu krajów będących poza strefą euro.

Wariant piąty to przystąpienie do unii bankowej i zaaprobowanie obecnych warunków. W tych warunkach uzyskalibyśmy dostęp do informacji istotnych nie tylko dla przedkładanej propozycji, ale również tworzącego się nowego układu finansowego Europy. Pozostaje jednak pytanie, czy jesteśmy merytorycznie przygotowani do tego udziału tak, aby być odpowiednim partnerem dla innych państw ze strefy euro oraz instytucji unijnych (jak na przykład Europejski Bank Centralny). Możemy wykupić ten „bilet", ale czy cena będzie współmierna do korzyści, jakie w zamian otrzymamy? Co się wydarzy, gdy z punktu widzenia ryzyka systemowego całego rynku europejskiego działania sanacyjne muszą odbyć się kosztem naszego narodowego sektora bankowego? Czy powinniśmy partycypować w naprawianiu tego, co inni popsuli? Nie należy też odrzucać najczarniejszego scenariusza, czyli upadku euro. Jak wobec tej opcji wyglądałaby sytuacja Polski, gdybyśmy przystąpili do unii bankowej? Podobnych pytań można zadać o wiele więcej. Jednakże już z tego pobieżnego przeglądu liczba i skala zagrożeń wydaje się przeważać nad ewentualnymi korzyściami.

Nie tylko minister finansów

Przedstawiony zarys koncepcji wdrożenia unii bankowej wskazuje, że zamierza się wprowadzić narzędzie, które w relatywnie krótkim czasie może doprowadzić do wyłonienia się „Europy dwóch prędkości" przy dość powszechnej aprobacie tego projektu. Unia bankowa przez dominujący udział kapitału zagranicznego (głównie ze strefy euro) będzie miała olbrzymi wpływ na model bankowości w Polsce. Pogląd ten potwierdzałby zamówiony przez Komisję Europejską raport tzw. Grupy Liikanena na temat przyszłości sektora bankowego na naszym kontynencie. Dlatego wypracowanie stanowiska Polski nie może pozostać tylko w gestii ministra finansów. Potrzeba szerokiej dyskusji.

Prof. Stanisław Kasiewicz jest ekonomistą, wykładowcą SGH, w latach 2007–2010 był członkiem Komitetu Nauk o Finansach PAN

Dr Lech Kurkliński jest ekonomistą, wykładowcą SGH, był m.in. dyrektorem Banku Spółdzielczego Rzemiosła i prezesem zarządu Polskiego Banku Inwestycyjnego SA

Panujący kryzys pozostaje nierozwiązanym problemem. Szanse na stopniowe wychodzenie z tych trudności wiążą się z koncepcją europejskiej unii bankowej. Generalnie projekt ten spotkał się z przychylnym przyjęciem, aczkolwiek nie brakuje też głosów krytycznych. O jego sukcesie lub porażce zadecydują szczegółowe rozwiązania. Natomiast z punktu widzenia krajów niebędących członkami strefy euro, w tym Polski, wyrażane są odmienne opinie. Przeważają te negatywne, aczkolwiek sporadycznie spotyka się również pozytywne. Sytuacja ta zmusza nasz kraj do zajęcia stanowiska, choć wstępne zostało już zasygnalizowane. Jednakże w tej dziedzinie opcje postępowania mogą być zróżnicowane.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?