Hunwejbinizm minister Kudryckiej

Od momentu, kiedy w apogeum „sprawy Zyzaka” minister Kudrycka wysłała na Uniwersytet Jagielloński karną ekspedycję (mającą przywrócić porządek na krakowskiej Alma Mater, która ośmieliła się dopuścić pracę magisterską stawiającą tezę, iż Lech Wałęsa był niegdyś konfidentem Służby Bezpieczeństwa), wydawało mi się, że pani minister niczym mnie już nie jest w stanie zaskoczyć.

Publikacja: 30.01.2013 19:28

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Do czasu. Do chwili, kiedy to Barbara Kudrycka opublikowała (najpierw na portalu NaTemat, a potem na oficjalnej stronie ministerstwa!) tekst o etyce naukowca. Z nie byle jakiej okazji – komisja PAN zakończyła właśnie prace nad kodeksem etycznym naukowca.

I cóż między innymi sprzeczne jest z owym kodeksem? Oddajmy głos pani minister: „Pierwsze skojarzenia z naruszeniem etyki w nauce to plagiat, sfabrykowane badania albo nepotyzm. Ale nie mniej ciężkim przewinieniem jest choćby próba zarażania studentów swoim światopoglądem – zwłaszcza gdy ten światopogląd wymyka się regułom uznawanej powszechnie wiedzy, dotychczasowym ustaleniom naukowym i rzetelnej metodologii” – pisze minister.

I Wielka Interpretatorka ukonkretnia, kto i czym zaraża: „Od czasu do czasu w salach wykładowych zjawiają się apostołowie rozmaitych prawd objawionych... Zdarzają się więc fizycy gotowi przysiąc, że tupolew został zestrzelony rosyjską rakietą w sztucznej mgle albo medioznawcy twierdzący, że ojciec Rydzyk jest fundamentem demokracji w Polsce” – pisze minister Barbara Kudrycka i dodaje, że „naganne jest wykorzystywanie naukowego autorytetu w publicznych wypowiedziach – zwłaszcza spoza obszaru swoich kompetencji”.

Jeśli ktoś sądzi, że sprawcy tych zbrodni pozostaną bezkarni, myli się. Nadzorczyni polskich uczelni groźnie marszczy brew: „Każdy, kto zatrudnia naukowców, jest odpowiedzialny za ujawnianie etycznych naruszeń. I każde takie przewinienie musi zostać wyjaśnione. Kodeks Etyki Pracownika Naukowego nie powstał po to, by zalegał w szufladach i na półkach z książkami. Mam nadzieję, że coraz powszechniej wypełniać będzie uczelnianą codzienność”.

Starczy cytatów i żartów. Krótkie, bo nasuwają się poważne pytania: czy artykuł pani minister można zinterpretować inaczej, niż jako groźby wobec uczelni, których pracownicy mają czelność zajmować w debacie publicznej stanowisko inne niż rząd i wspierające go media? Jako próbę organizowania na te uczelnie nagonki, zmuszenia ich, aby same represjonowały niepokornych naukowców? Co w takim razie na to zwierzchnik pani minister – premier?

Moim zdaniem, dopuszczając się tego kolejnego ekscesu, Barbara Kudrycka udowodniła, że nie ma ani intelektualnych ani moralnych kwalifikacji do sprawowania funkcji ministra w dziedzinie nauki, w której podstawową zasadą jest intelektualna swoboda.
Ale może Donaldowi Tuskowi postępowanie Kudryckiej właśnie się podoba?

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?