W przyszłym roku mija 25 lat od rozpoczęcia polskiej transformacji. Polska zupełnie już nie przypomina tej z lat 80 – dawnego socjalistycznego kraju w różnych odcieniach szarości. Wszyscy czujemy jednak, że nasze dotychczasowe „paliwo" rozwojowe się wyczerpuje. Co może być nowym impulsem modernizacji Polski w nadchodzących latach?
Nieufność i nielojalność
Możemy powiedzieć, że udało nam się wykorzystać szansę, jaką dawała nam do tej pory integracja europejska – pełnymi garściami korzystaliśmy ze środków unijnych, ale też z europejskich regulacji, wzorów organizacyjnych czy zagranicznego kapitału. Coś nas jednak hamuje, trzyma za nogi i nie pozwala wejść na wyższe szczeble drabiny rozwoju.
Tego czegoś nie widać – bo siedzi w nas najgłębiej. Dlatego tak trudno nam to dostrzec. Są to nasze postawy i wzorce zachowań. Nie udało nam się ich uszlachetnić. Niektórzy powiedzą nawet, że nie tylko ich nie poprawiamy, ale je szybko degradujemy. To one zaś stanowią konieczny impuls do dalszej modernizacji Polski. To jest jej sedno, a nie sfera formalnych regulacji.
Regulacje nie działają w pustce – aby zmieniały rzeczywistość na lepsze, wymagają zakotwiczenia w naszych normach i wartościach. Bez tego już samo ich formalne „uchwalanie" jest trudne, a jeśli nawet to się uda, to w praktyce są często lekceważone, obchodzone, interpretowane na dziesiątki sposobów. Bez odpowiedniego podglebia kulturowo-mentalnego regulacje są narzędziem kosztownym, a do tego mało skutecznym. Dlatego w Polsce nie sprawdza się w praktyce na przykład ustawa o odpowiedzialności urzędników.
Przy obecnym stanie naszego ducha również szeroka deregulacja niewiele nam pomoże. Czy skłoni nas do współpracy, skoro tak bardzo sobie nie ufamy i nie jesteśmy wobec siebie lojalni? Czy rozbudzi w nas przedsiębiorczość i kreatywność, skoro każdy sukces budzi zazdrość i podejrzenia, a porażka – pogardę lub co najwyżej litość? Trudno w to uwierzyć.