Zamki w powietrzu

Wyrzeknijmy się wreszcie pańszczyźnianego kodu kulturowego, który nieustannie każe czekać nam na „lepszego pana" – wzywają organizatorzy Kongresu Obywatelskiego.

Publikacja: 25.10.2013 01:55

Piotr Zbieranek

Piotr Zbieranek

Foto: materiały IBnGR

Red

W przyszłym roku mija 25 lat od rozpoczęcia polskiej transformacji. Polska zupełnie już nie przypomina tej z lat 80 – dawnego socjalistycznego kraju w różnych odcieniach szarości. Wszyscy czujemy jednak, że nasze dotychczasowe „paliwo" rozwojowe się wyczerpuje. Co może być nowym impulsem modernizacji Polski w nadchodzących latach?

Nieufność i nielojalność

Możemy powiedzieć, że udało nam się wykorzystać szansę, jaką dawała nam do tej pory integracja europejska – pełnymi garściami korzystaliśmy ze środków unijnych, ale też z europejskich regulacji, wzorów organizacyjnych czy zagranicznego kapitału. Coś nas jednak hamuje, trzyma za nogi i nie pozwala wejść na wyższe szczeble drabiny rozwoju.

Tego czegoś nie widać – bo siedzi w nas najgłębiej. Dlatego tak trudno nam to dostrzec. Są to nasze postawy i wzorce zachowań. Nie udało nam się ich uszlachetnić. Niektórzy powiedzą nawet, że nie tylko ich nie poprawiamy, ale je szybko degradujemy. To one zaś stanowią konieczny impuls do dalszej modernizacji Polski. To jest jej sedno, a nie sfera formalnych regulacji.

Regulacje nie działają w pustce – aby zmieniały rzeczywistość na lepsze, wymagają zakotwiczenia w naszych normach i wartościach. Bez tego już samo ich formalne „uchwalanie" jest trudne, a jeśli nawet to się uda, to w praktyce są często lekceważone, obchodzone, interpretowane na dziesiątki sposobów. Bez odpowiedniego podglebia kulturowo-mentalnego regulacje są narzędziem kosztownym, a do tego mało skutecznym. Dlatego w Polsce nie sprawdza się w praktyce na przykład ustawa o odpowiedzialności urzędników.

Przy obecnym stanie naszego ducha również szeroka deregulacja niewiele nam pomoże. Czy skłoni nas do współpracy, skoro tak bardzo sobie nie ufamy i nie jesteśmy wobec siebie lojalni? Czy rozbudzi w nas przedsiębiorczość i kreatywność, skoro każdy sukces budzi zazdrość i podejrzenia, a porażka – pogardę lub co najwyżej litość? Trudno w to uwierzyć.

Jeżeli chcemy dalej się rozwijać, wejść na nowe tory modernizacji, potrzebujemy nowych postaw, nowej kultury działania i nowych etosów. To właśnie nowe kompetencje cywilizacyjne będą trwałym fundamentem naszego rozwoju. Co się na nie składa? To przede wszystkim wszystko to, co znajduje się „pomiędzy" – nie stanowi naszego indywidualnego, lecz wspólnotowy kapitał.

Właśnie do tego zaliczyć można umiejętność konstruktywnego dialogu i współpracy, w tym radzenia sobie ze sporami i konfliktami. To zaś wymaga umiejętnego równoważenia interesów własnych i potrzeb szerszej wspólnoty – a co za tym idzie, odnowienia naszej wspólnotowości w duchu wzajemnego szacunku, uznania i zaufania oraz ugruntowania związanej z nią tożsamości.

Nie jest dobre dla naszego rozwoju, gdy z przyczyn ekonomicznych bądź konfliktów ideowych jakaś część z nas jest wyrzucana na margines życia społecznego. Istotna jest także potrzeba społecznej równowagi sił. Nadmierna przewaga jednych grup nad innymi – na co pokazuje długowiekowa Polska historia – przynosi szkody wszystkim. To także zdolność do refleksyjności, w tym uczenia się na błędach; czerpania inspiracji z własnych – indywidualnych i wspólnotowych – doświadczeń.

Myślenie życzeniowe

Nie możemy zapominać, że modernizacja Polski nie rozpoczęła się w 1989 roku. To proces wielowiekowy i wieloetapowy, a wiele problemów, przed jakimi stoimy dziś, próbowano już wielokrotnie i na różny sposób rozwiązywać. Możemy do tej „skrzynki z narzędziami" zaliczyć podmiotowość – zdolność do samodzielnego wyznaczania celów swojego rozwoju i ich skutecznej realizacji. Bez niej będziemy skazani na ciągły „import" wzorców z pogrążonej obecnie w rozwojowej stagnacji Europy.

Brak podstawowych kompetencji cywilizacyjnych i wynikający z niego brak empatycznej administracji jest powodem przyjęcia w ostatnich latach kursu na modernizację technokratyczną. W jej ramach państwo skupia się na budowaniu „zamków w powietrzu" – nie starając się zrozumieć rzeczywistości, lecz kierując się myśleniem życzeniowym, odgórnie ją kreować.

W efekcie twarde inwestycje rozmijają się z potrzebami „miękkiego" rozwoju, realnymi potrzebami społeczeństwa. Taka postawa przyświeca np. budowie dziesiątek parków naukowo-technologicznych, spełniających de facto rolę kolejnych powierzchni biurowych, zamiast kreować rzeczywiste środowisko innowacyjne.

Dzieje się tak, ponieważ środowisko innowacyjne – liderzy, pasjonaci i ich talenty – realizuje się w innych miejscach. To oni – zgromadzeni w niesformalizowanych przestrzeniach kreatywnych (nazywanych z angielska makerspace lub hackerspace) – tworzą w interdyscyplinarnych zespołach rzeczywiste innowacje.

Niestety, mało kto ich pyta o zdanie, jaki sposób wsparcia byłby przez nich preferowany i mógłby realnie im dopomóc. W zamian tego skupiamy się na próbach odgórnego „zadekretowania" rzeczywistości. Budujemy różne kosztowne instytucje – np. centra innowacji – a mechanizm kreowania innowacyjności i tak nie działa.

Nowy etap naszej modernizacji nie może dłużej opierać się jedynie na żywiołowej aktywności mającej na celu własny, indywidualny dobrobyt. To paliwo bowiem – które zapewniało nam nieprzerwany rozwój od 1989 roku – już się wyczerpuje. Potrzeba nam działań, u których podstaw leży wyznaczanie sobie wspólnotowych celów, a następnie ich konsekwentna realizacja. Nie dotyczy to jedynie państwa i instytucji publicznych. Dotyczy to także – a może właśnie przede wszystkim – tych obszarów, które do tej pory decydowały o naszym pędzie do przodu – biznesu i sektora obywatelskiego.

Stoimy obecnie przed wieloma barierami dalszego rozwoju w sferze gospodarki, które nazwać możemy szklanym sufitem, gdyż często ich przyczyny pozostają dla nas niewidoczne. Jeden z przykładów tego zjawiska w naszej gospodarce występuje na tym etapie rozwoju polskich przedsiębiorstw, na którym muszą one wejść na rynki globalne i zacząć działać opierając się na kreowaniu innowacji. A wejście na rynki globalne jest konieczne, ponieważ nasza gospodarka i nasi konsumenci nie tworzą „ssania" innowacyjnego.

Przeciąganie liny

Tę ekspansję też utrudniają nasze postawy. Z jednej strony ograniczone i defensywne ambicje przedsiębiorców. Po osiągnięciu pewnego poziomu życia uważają oni często, że z dalszym rozwojem firmy wiąże się więcej zagrożeń niż potencjalnych zysków. Z drugiej dotyka nas nieumiejętność współpracy i łączenia sił.

Wspólne działanie – z innymi przedstawicielami swojej branży, ale też z otoczeniem (uczelniami, administracją publiczną czy też klientami) – uniemożliwia bowiem pełną kontrolę nad nowymi przedsięwzięciami. Wobec braku zaufania i wzajemnej lojalności doprowadza to do tego, że w oczach wszystkich uczestników tej gry potencjalne straty przeważają nad zyskami. Ryzyko zaś staje się na tyle wysokie, że skutecznie blokuje podjęcie współpracy i wspólnych inwestycji.

Ten brak akceptacji dla ryzyka, wynikający między innymi z głębokiej nieufności do ludzi sukcesu, która występuje w całym społeczeństwie, blokuje także wsparcie publiczne dla rodzimych innowacji. To dlatego polska administracja, a także państwowe korporacje, woli zamawiać innowacyjne produkty u zagranicznych dostawców lub też zamiast na jakość produktów, kłaść nacisk na ich cenę. Dzięki temu bowiem nikt im nie zarzuci, że preferowali – z jakichś niejasnych względów – tego czy innego krajowego dostawcę.

Patrząc szerzej – mamy w przypadku rozwoju polskiej gospodarki do czynienia z pewną formą zaklętego kręgu. Nie tworząc gospodarki opartej na innowacjach, nie jesteśmy w stanie zapewnić Polakom atrakcyjnych miejsc pracy. Bez atrakcyjnych i dobrze płatnych miejsc pracy nie jesteśmy w stanie rozbudować rynku wewnętrznego i rozbudzić popytu na innowacje.

„Rak" wzajemnej nieufności toczy także to, co – zdaniem wielu – najbardziej nam się udało w toku modernizacji, czyli lokalne wspólnoty samorządowe. To właśnie w nich zaobserwować można swoiste pęknięcie, a samorządowcy i mieszkańcy, w tym lokalni działacze obywatelscy, prowadzą ze sobą zimną wojnę. Zapominają przy tym, że przyświeca im wspólny cel – podniesienie jakości życia wspólnoty. Propozycje zmian legislacyjnych ukazujące „przeciąganie liny" pomiędzy administracją samorządową a organizacjami obywatelskimi to tylko jeden z objawów tej choroby.

Kto lub co może dać nam nowy impuls, dostarczyć – tak potrzebnych – nowych kompetencji cywilizacyjnych? Wydaje się, że nikt za nas tego nie zrobi, zdobyć je możemy tylko my sami. Przebijemy szklany sufit, jeżeli każdy z nas codziennie będzie działał bardziej świadomie, refleksyjnie. Lepsze państwo, biznes, organizacje społeczne wymagają przede wszystkim, abyśmy byli bardziej podmiotowi – chcieli i umieli tacy być. Nie szukali alibi w tym, że ktoś nam na działanie nie pozwala. Musimy sami – jak Baron Münchhausen – „wyciągnąć się za włosy".

Efekt domina

Jak można ten proces wesprzeć? Twórzmy przestrzenie dla refleksji i działania – współpracy, wymiany doświadczeń i dyskusji – pasjonatów, innowatorów, twórców i liderów środowiskowych we wszystkich obszarach naszego życia. To masa krytyczna takich – oddolnych w założeniu – przedsięwzięć może wywołać efekt pozytywnego domina. Działania, zgodnie z tym myśleniem, zainicjują kolejne inicjatywy i stopniowo, w toku ich realizacji zmienią się także nasze postawy i uzyskamy potrzebne nam kompetencje cywilizacyjne. Paradoksalnie kryzys i konieczność przywracania równowagi będą temu sprzyjały.

Za jedną z takich przestrzeni uważamy Kongres Obywatelski – to właśnie ta logika przyświeca naszemu wieloletniemu wysiłkowi. Wierzymy, że dzięki energii i inspiracji, jakie przekazują sobie nawzajem uczestnicy Kongresu, idee leżące u jego podstaw będą przenosiły się do coraz większej liczby środowisk. Chcemy uruchamiać procesy oddolnej – a więc prawdziwej, „uwewnętrznionej", a przez to trwałej modernizacji kulturowo-mentalnej.

Jeżeli chcemy zmienić nasze postawy, musi się zmienić nasza edukacja. Od wielu lat postulujemy, by przede wszystkim odnowić kulturę działania polskiej edukacji. Tak żeby od samego początku,  od edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej stawiać na rozwój osobowy, podmiotowość, kreatywność i umiejętność współpracy. Wychowywać młodych ludzi do bycia liderem, dając im oparcie w poczuciu własnej wartości i szacunku do samego siebie i do innych.

Proces ten może zachodzić zarówno w szkole, jak i poza nią. Stąd między innymi zastanowimy się na nadchodzącym Kongresie, jak dokonać oddolnego przewrotu kopernikańskiego w edukacji.

Nie czekajmy na to, aż zmienią się regulacje i instytucje, ponieważ nie w nich leży klucz do lepszej przyszłości Polski. Rezerwy rozwojowe Polski tkwią w nas samych. Zastanówmy się wspólnie nad tym, jak je uwolnić. W jaki sposób działać w rzeczywistości takiej, jaka jest, i oddolnie modernizować Polskę – wyrzeknijmy się wreszcie pańszczyźnianego kodu kulturowego, który nieustannie każe czekać nam na „lepszego pana".

Upodmiotowiając samych siebie, będziemy rozwijać się i uzyskiwać nowe cywilizacyjne kompetencje w naszym codziennym działaniu. Bo to one w ostatecznym rozrachunku pozwolą na podniesienie naszej jakości życia i pozwolą naszemu krajowi na dalszy rozwój oraz dokończenie procesu transformacji. Nad tym, jak tego dokonać, będziemy dyskutować na VIII Kongresie Obywatelskim, na który serdecznie zapraszamy.

Autorzy są pracownikami Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową – organizatora Kongresu Obywatelskiego

VIII Kongres Obywatelski


Jaka modernizacja Polski?

Politechnika Warszawska,

W przyszłym roku mija 25 lat od rozpoczęcia polskiej transformacji. Polska zupełnie już nie przypomina tej z lat 80 – dawnego socjalistycznego kraju w różnych odcieniach szarości. Wszyscy czujemy jednak, że nasze dotychczasowe „paliwo" rozwojowe się wyczerpuje. Co może być nowym impulsem modernizacji Polski w nadchodzących latach?

Nieufność i nielojalność

Pozostało 97% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?