Jako rodzice dzieci sześcioletnich czujemy się lekceważeni przez najwyższych urzędników państwowych. Źle przygotowana administracyjnie, finansowo i merytorycznie reforma obniżenia wieku szkolnego jest wdrażana bez elementarnego planu, przy braku poszanowania dzieci i ich rodziców, z pogardą dla procedur demokratycznych. Rodzice, którzy chcą zdecydować o edukacji swojego sześcioletniego dziecka są w Polsce ubezwłasnowolnieni. Tymczasem coraz więcej jest dzieci, które płacą za udział w tym edukacyjnym eksperymencie obniżeniem poczucia własnej wartości, utratą poczucia bezpieczeństwa a nawet nerwicami. Już od sześciu lat wskazujemy, że potencjał sześciolatków, które są bardzo inteligentne i twórcze, jest marnowany. Program nauczania dla klas pierwszych, który stanowi skumulowanie wymagań dawnej zerówki i pierwszej klasy, jest dla młodszych dzieci za trudny. Spontaniczna radość ze zdobywania wiedzy jest gaszona: sześciolatki są sadzane na wiele godzin w ławkach, a po powrocie do domów muszą godzinami nadganiać materiał, aby nie odstawać od o rok starszych dzieci. Problemy nasilają się w kolejnych latach, gdyż program następnych klas również nie odpowiada etapowi rozwojowemu uczniów o rok młodszych.

Od sześciu lat alarmujemy również, że ani kadra nauczycielska, ani szkoły w naszym kraju nie zostały przygotowane na przyjęcie rocznika młodszych dzieci. W wielu placówkach brakuje cywilizacyjnego minimum, jakim jest świetlica w godnych warunkach, bezpieczny transport, ciepłe posiłki, szatnia. Mimo to rząd nie podjął poważniejszej refleksji ani próby zmiany tego stanu rzeczy. Politycy, jak to mają w zwyczaju, upolitycznili problem i deprecjonowali nie tylko doniesienia rodziców, ale również wyniki badań Najwyższej Izby Kontroli, która wykazała brak przygotowania szkół na przyjęcie młodszych dzieci. Jako obywatele wykorzystaliśmy wszystkie narzędzia demokratycznego wpływu na rząd i parlament. Do Sejmu przynieśliśmy obywatelski projekt ustawy oraz wniosek o referendum. Podpisało je w sumie blisko 1,4 miliona obywateli, ale Sejm zlekceważył nasze postulaty. Rząd, sejm, politycy, odrzucili nasz głos, głos rodziców, obywateli RP, którym konstytucja daje prawo do decydowania o edukacji swoich dzieci. Kumulacja problemu ma nastąpić już wkrótce, we wrześniu tego roku. Dotychczas decyzję w sprawie posłania sześciolatka do szkoły mogli podjąć rodzice. Teraz zostaną tego prawa pozbawieni. W szkole ma się spotkać sztucznie spiętrzony rocznik: dzieci urodzone w roku 2007 oraz dzieci urodzone między 1 stycznia a 30 czerwca 2008 roku. W sumie ponad pół miliona uczniów. Rząd wykazał się daleko posuniętą niefrasobliwością wyznaczając początek kumulacji uczniów w 1. klasach na moment, gdy naukę rozpoczynają roczniki najliczniejsze od 15 lat. Nasze dzieci będą miały nie tylko utrudniony start szkolny, ale też większą konkurencję w czasie egzaminów i na rynku pracy. Podział rocznika na dwie połowy stanowi złamanie konstytucyjnej zasady równości wobec prawa. Dzieci urodzone w pierwszej połowie rocznika 2008 mają być dyskryminowane w dostępie do edukacji przedszkolnej na wysokim poziomie, oraz pozbawione roku nauki. Skrajnie różna będzie sytuacja dziecka urodzonego 30 czerwca i 1 lipca, choć w obliczu szeregu innych przepisów, dzieci te będą traktowane jako rówieśnicy. Nam, rodzicom odmówiono prawa do decydowania o tym, co jest najlepsze dla naszych dzieci. Obowiązek szkolny egzekwowany jest przez państwo wobec małego obywatela niczym przymus służby wojskowej. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku publiczne poradnie psychologiczno-pedagogiczne zostały poddane naciskom ze strony władz samorządowych i opinie o braku gotowości nie są wydawane nawet dzieciom, które mają bardzo poważne problemy zdrowotne albo urodziły się jako wcześniaki. Wbrew obietnicy pani minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, którą usłyszeliśmy w obecności pana premiera Donalda Tuska, na spotkaniu w kancelarii premiera 27 grudnia ubiegłego roku, w wielu szkołach nie są honorowane opinie z poradni niepublicznych. Wszystko to sprawia, że nasze dzieci nie mogą wziąć udział w rekrutacjach do grupy przedszkolnej na kolejny rok. Rząd mimo obietnic zwleka z uregulowaniem sytuacji, tymczasem w niektórych gminach rekrutacje w przedszkolach wkrótce się zakończą lub już się skończyły. Czujemy się ubezwłasnowolnieni w kwestii decydowania o losie naszych dzieci. Odbieramy to jako najbardziej dotkliwe upokorzenie jakie mogło nas spotkać ze strony naszego państwa. Rząd zapomniał najwyraźniej, że najważniejszym składnikiem dobrej polityki prorodzinnej jest szacunek dla dzieci i rodziców. Wiemy, że los polskich rodzin nie jest Panu Prezydentowi obojętny. Konieczna jest jak najpilniejsza zmiana prawa w zakresie obowiązku szkolnego sześciolatków z rocznika 2008. Liczymy na Prezydencką inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie, na rzecz poprawy sytuacji naszych dzieci i na rzecz uszanowania naszych konstytucyjnych, rodzicielskich praw. Panie Prezydencie, Pańska pomoc jest naszą ostatnią nadzieją na uszanowanie demokratycznego porządku rzeczy i naszych konstytucyjnych, rodzicielskich praw.

- z poważaniem

Tomasz Elbanowski, ojciec dziecka z rocznika 2008, pełnomocnik Wniosku o Referendum Edukacyjne „Ratuj Maluchy i starsze dzieci też", przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Sześciolatki do przedszkola", prezes Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców