– Nawet jeżeli sytuacja nie do końca jeszcze jest wyjaśniona, to parę głów powinno spaść w wyniku tej afery – ocenia politolog. – Tymczasem Tusk uznał, że wystarczy ofiara złożona ze Sławomira Nowaka. Nie wystarczy. Nie takiego kozła ofiarnego oczekiwała opinia publiczna.
Podobnego zdania jest Joanna Gepfert.
– Głowy muszą polecieć – mówi. – Nie da się skwitować całej historii stwierdzeniem: „Polacy, nic się nie stało". Opinia publiczna ma poczucie, że to jest poważna sprawa.
Uderzyć ?w ujawniających
Widać jednak wyraźnie, że rządzący przystąpili do kontrataku.
Od kilku dni oficjalny przekaz brzmi: nagrywanie prywatnych rozmów jest przestępstwem, a kto je ujawnia, jest współwinny i przyczynia się do destabilizacji państwa.
Mnożą się doniesienia podsłuchiwanych do prokuratury o popełnieniu przeciwko nim przestępstwa, a także apele, by w ogóle nie wczytywać się w nagrane rozmowy.
Na celowniku znalazła się też redakcja tygodnika „Wprost", którą atakuje się, odwołując się do przeszłości jej redaktora naczelnego. Między innymi mecenas Roman Giertych, o którego związkach z Platformą Obywatelską jest ostatnio coraz głośniej, w TVN 24 wypomniał szefowi „Wprost" Sylwestrowi Latkowskiemu zatarty już wyrok za przestępstwa kryminalne.
– Tę solidarność dziennikarzy wywołaną akcją ABW w tygodniku „Wprost" trzeba było dawno rozbić i to się dzieje – mówi Tymochowicz.
Czy to wystarczy, by uratować zszargany wizerunek rządu? Według naszych rozmówców to jest dopiero początek drogi.
Mistewicz uważa, że strategia wychodzenia z kryzysu obejmuje trzy elementy – trzeba wyjaśnić ludziom, co się stało.
– I to już zostało zrobione – mówi Mistewicz, przypominając wypowiedzi Sikorskiego i Tuska o zorganizowanej grupie przestępczej, która dokonała zamachu na państwo.
Drugi element to przeprosiny. Tak jak zrobił to Rostowski względem Danuty Hübner, o której mówił, że jest „starą komuszką", i tak jak to zrobił Belka wobec Rady Polityki Pieniężnej.
– Również Tusk i Komorowski przeprosili za język klasy politycznej, z którym mamy do czynienia – zaznacza konsultant polityczny.
Jeszcze więcej nagrań
Jego zdaniem ostatnim elementem jest szybkie wyjaśnienie sprawy, żeby zapobiec dalszemu szantażowi klasy politycznej.
Tymochowicz uważa, że ten ostatni efekt można by osiągnąć, wypuszczając do mediów większą liczbę nagrań.
– Po pierwsze, publiczność szybko znudziłaby się ich analizowaniem, po drugie, byłoby wiadomo, że na każdego jest nagranie, a po trzecie, w morzu nagrań utonęłyby te najbardziej szkodliwe – konkluduje.