Lubię wracać do powieści Stanisława Lema „Niezwyciężony". W porównaniu do większości innych jego książek jest mniejsza objętościowo, ale na niecałych 200 stronach Lemowi udało stworzyć się świat tak spójny, groźny i przekonujący, że aż wielokrotnie przyciągający do ponownego czytania. W tym roku mija 50 lat od opublikowania „Niezwyciężonego" i właśnie teraz pojawia się informacja o jednej z technologii stanowiącej główną istotę fabuły.
Technologia z powieści
Tytułowy „Niezwyciężony" to kosmiczny krążownik II klasy. Ląduje na planecie Regis III, by odszukać inny krążownik, bliźniaczy, z którym utracono łączność. Naukowcy prowadzą badania i starają się zrozumieć, co zabiło poprzednią ekspedycję. Źródłem zła w powieści okazują się maleńkie roboty wielkości muszek, które łączą się w wielkie chmury i pod postacią rojów niszczą życie polem magnetycznym. Informacje w mózgach zostają kasowane, a ludzie tym samym umierają. Te robociki są w pojedynkę niegroźne, ale wraz z innymi egzemplarzami mają ogromną moc.
Lem stworzył świat, w którym ewolucja dotknęła sztuczną inteligencję. Lata przed przybyciem wspominanych krążowników na planecie rozbił się statek z robotami, które zaczęły się adaptować do nowych warunków. W wyniku takiego doboru nienaturalnego okazało się, że największe szanse przeżycia mają małe roboty. Te duże, choć były autonomiczne i zdolne naprawiać siebie same, w rezultacie przegrały. Lem pół wieku temu prognozował, że w przyszłości pojawią się maszyny, które będą w stanie usprawnić popełniane przez siebie błędy i które naprawią się w zależności od potrzeb. Okazuje się, że takie roboty już są.
Zostały opracowane we Francji, na paryskiej Sorbonie. Zespół pod kierownictwem Antoine'a Cully'ego zaprezentował niedawno najnowszą technologię, dzięki której uszkodzony robot potrafi zaadaptować się do nowych warunków i szybko pokonać trudności. Robot ma sześć nóg, chodzi jak owad i gdy łamie mu się jedną z kończyn, potrafi w ciągu kilku sekund nauczyć się nowego rodzaju chodzenia. Jak można nauczyć maszynę tak szybkiej adaptacji? Kluczem okazuje się przygotowanie jej na każdą ewentualność.
Francuski robot chodzi ze złamaną nogą
Francuski robot został „nauczony" wcześniej każdej konfiguracji możliwych do wykonania kroków. Ma 6 nóg, na każdej po 3 silniczki, co łącznie daje 18 motorków działających w 36 różnych wariantów chodzenia. Cel robota jest tylko jeden – ma chodzić jak najszybciej. Nie musi zatem analizować niczego innego, może skupić się na porównywaniu swojej szybkości.