Technologia regeneracji robotów

Przyszłość opisywana w książkach sci-fi zaczyna się materializować. Nawet z połamanymi nogami.

Publikacja: 25.07.2014 11:24

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Lubię wracać do powieści Stanisława Lema „Niezwyciężony". W porównaniu do większości innych jego książek jest mniejsza objętościowo, ale na niecałych 200 stronach Lemowi udało stworzyć się świat tak spójny, groźny i przekonujący, że aż wielokrotnie przyciągający do ponownego czytania. W tym roku mija 50 lat od opublikowania „Niezwyciężonego" i właśnie teraz pojawia się informacja o jednej z technologii stanowiącej główną istotę fabuły.

Technologia z powieści

Tytułowy „Niezwyciężony" to kosmiczny krążownik II klasy. Ląduje na planecie Regis III, by odszukać inny krążownik, bliźniaczy, z którym utracono łączność. Naukowcy prowadzą badania i starają się zrozumieć, co zabiło poprzednią ekspedycję. Źródłem zła w powieści okazują się maleńkie roboty wielkości muszek, które łączą się w wielkie chmury i pod postacią rojów niszczą życie polem magnetycznym. Informacje w mózgach zostają kasowane, a ludzie tym samym umierają. Te robociki są w pojedynkę niegroźne, ale wraz z innymi egzemplarzami mają ogromną moc.

Lem stworzył świat, w którym ewolucja dotknęła sztuczną inteligencję. Lata przed przybyciem wspominanych krążowników na planecie rozbił się statek z robotami, które zaczęły się adaptować do nowych warunków. W wyniku takiego doboru nienaturalnego okazało się, że największe szanse przeżycia mają małe roboty. Te duże, choć były autonomiczne i zdolne naprawiać siebie same, w rezultacie przegrały. Lem pół wieku temu prognozował, że w przyszłości pojawią się maszyny, które będą w stanie usprawnić popełniane przez siebie błędy i które naprawią się w zależności od potrzeb. Okazuje się, że takie roboty już są.

Zostały opracowane we Francji, na paryskiej Sorbonie. Zespół pod kierownictwem Antoine'a Cully'ego zaprezentował niedawno najnowszą technologię, dzięki której uszkodzony robot potrafi zaadaptować się do nowych warunków i szybko pokonać trudności. Robot ma sześć nóg, chodzi jak owad i gdy łamie mu się jedną z kończyn, potrafi w ciągu kilku sekund nauczyć się nowego rodzaju chodzenia. Jak można nauczyć maszynę tak szybkiej adaptacji? Kluczem okazuje się przygotowanie jej na każdą ewentualność.

Francuski robot chodzi ze złamaną nogą

Francuski robot został „nauczony" wcześniej każdej konfiguracji możliwych do wykonania kroków. Ma 6 nóg, na każdej po 3 silniczki, co łącznie daje 18 motorków działających w 36 różnych wariantów chodzenia. Cel robota jest tylko jeden – ma chodzić jak najszybciej. Nie musi zatem analizować niczego innego, może skupić się na porównywaniu swojej szybkości.

Robot ma być jak Usain Bolt na bieżni. Sprinter bez jednej sprawnej nogi już nie pobiegnie, ale jak ma się 5 innych do dyspozycji, zawsze można próbować. Maszyna z przetrąconą nogą zaczyna zatem chodzić po nowemu. Podczas pierwszej próby skręca zanadto w lewo i powiedzmy osiąga prędkość 10 centymetrów na sekundę. Następnie wypróbowuje kolejną metodę i w prawo odbija już prawie dwa razy szybciej. W kolejnym podejściu udaje się już utrzymać kierunek na wprost oraz robot odkrywa, że zaczyna biec trzykrotnie szybciej niż na początku. Ten rodzaj kuśtykania wygrywa z pozostałymi i można dostosowywać się jeszcze lepiej. Robot wie, na co mogą pozwolić mu możliwości jego stawów, stąd jego inteligencja podczas adaptacji do nowej sytuacji wynika z tego, że korzysta z bazy wiedzy. Ta nauka, która nam kojarzy się z samonaprawianiem się, przypomina odtwórcze korzystanie z wiedzy, wzorem średniowiecznego studiowania wiedzy, którą stworzono wcześniej. Bez nowych odkryć, bazując tylko na tym, co wymyślono wcześniej.

Nowa technologia daje znać, że kolejny postęp jest coraz bliżej. Pewnie potrwa jeszcze trochę zanim inteligentny robot sam sobie połamaną nogę nastawi (albo wyprodukuje jej zamiennik i zamontuje), ale coraz bliżej nam do autonomicznej inteligencji. Na wszelki wypadek lepiej przeczytać „Niezwyciężonego", bo poza tym, że to świetna książka, zawsze będzie wiadomo, jak się robotom z przyszłości ewentualnie przeciwstawić, kiedy odkryją w sobie złe zamiary wobec ludzkości.

Lubię wracać do powieści Stanisława Lema „Niezwyciężony". W porównaniu do większości innych jego książek jest mniejsza objętościowo, ale na niecałych 200 stronach Lemowi udało stworzyć się świat tak spójny, groźny i przekonujący, że aż wielokrotnie przyciągający do ponownego czytania. W tym roku mija 50 lat od opublikowania „Niezwyciężonego" i właśnie teraz pojawia się informacja o jednej z technologii stanowiącej główną istotę fabuły.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?