Półroczna prezydencja w Unii Europejskiej nie polega na przejęciu roli ciał przedstawicielskich czy Komisji Europejskiej. Warszawa nie przejmie dyktatu w Unii, jak by się to mogło komuś wydawać. A jednak każda ze stolic krajów prezydencji może podpowiadać agendę spraw ważnych dla siebie i innych krajów Wspólnoty. A także podejmować działania, by te sprawy windować na plan pierwszy.
Stąd choćby pomysł, by w styczniu w Krakowie zorganizować europejską konferencję o potrzebie utrzymania regionalnej polityki spójności. Takich pomysłów i projektów powinno być dużo więcej, zwłaszcza w sprawie dla Europy dziś najważniejszej – bezpieczeństwa. To dobrze, że ludzie przygotowujący agendę naszej prezydencji rozumieją tę kategorię tak szeroko. Bezpieczeństwo to przecież nie tylko obronność. To także inne aspekty stabilności UE, jej państw i obywateli.