To dobry przykład porozumienia ponad podziałami. W cywilizowanym świecie rządząca koalicja polityczna zwalcza polityczną opozycję (i na odwrót), rozmaite środowiska ideowe, kręgi towarzyskie oraz konkurencyjne media podgryzają się wzajemnie, ale są też wartości wspólne, które uznają i szanują wszyscy. „Od zawsze" należała do nich arytmetyka, a ostatnio – wydaje się – dołącza do niej internet.
Ponad rok temu redaktor naczelny „Rzeczpospolitej" pan Bogusław Chrabota opublikował arcytrafny artykulik na temat anonimowości w sieci, a przed paroma dniami komentarz identyczny – co do tenoru i konkluzji – ogłosił czołowy publicysta „Gazety Wyborczej" pan Wojciech Maziarski. Dla mnie jest to znakomity przykład tzw. myślenia równoległego, gdy ludzie „różnych wyznań" całkiem niezależnie od siebie dochodzą do tożsamych wniosków. Regulamin zabrania podawać linki, więc podam namiary: B.C, „Rz", 12.07.13, „Profanum doby internetu" oraz WM, „GW", 07.08.14, „Doktor Jekyll w realu i pan Hyde w necie".
Dzięki wyszukiwarkom, każdy może oba te krótkie teksty łatwo odnaleźć, przeczytać i samemu suwerennie ocenić. Uważam je za wprost świetne erystycznie (rzeczowe, logiczne, klarowne, spuentowane), i nie wiem doprawdy, co merytorycznego dałoby się do nich jeszcze dodać. Dlatego nie będę ich streszczał, tylko powiem, że przedstawione argumenty podzielam co do jednego i w całej rozciągłości. Sądzę, że anonimowość internautów była jedną z głównych zalet powstającej Sieci, lecz z czasem stała się jedną z jej głównych wad.
Rzecz jasna, anonimowość nie czyni ludzi złymi. Ona tylko wydobywa z niektórych ludzi istniejące w nich zło, pozwala im publicznie je artykułować i zarażać nim innych ludzi. Mówiąc o „niektórych ludziach", mam na myśli nieliczną grupę tchórzliwych sadystycznych psychopatów, których liczebność wielki Stanisław Lem oceniał na zaledwie kilka procent populacji. Jednak na internetowych forach to przede wszystkim ich widać i słychać, to oni krzywdzą (zadają ból) innym ludziom, to dzięki nim narodziło się nowe słowo i nowe pojęcie: „hejting".
Psychicznej natury człowieka, także w jej aspektach patologicznych, szybko zmienić się raczej nie da, ale chyba nadeszła pora, by hejting po prostu od ręki zlikwidować. Siłą software'u, czyli technicznie.