Chrabota i Maziarski - felieton Stanisława Remuszki

Obaj uważają, że 2 + 2 = 4.

Publikacja: 09.08.2014 21:07

Stanisław Remuszko

Stanisław Remuszko

Foto: rp.pl

Red

To dobry przykład porozumienia ponad podziałami. W cywilizowanym świecie rządząca koalicja polityczna zwalcza polityczną opozycję (i na odwrót), rozmaite środowiska ideowe, kręgi towarzyskie oraz konkurencyjne media podgryzają się wzajemnie, ale są też wartości wspólne, które uznają i szanują wszyscy. „Od zawsze" należała do nich arytmetyka, a ostatnio – wydaje się – dołącza do niej internet.

Ponad rok temu redaktor naczelny „Rzeczpospolitej" pan Bogusław Chrabota opublikował arcytrafny artykulik na temat anonimowości w sieci, a przed paroma dniami komentarz identyczny – co do tenoru i konkluzji – ogłosił czołowy publicysta „Gazety Wyborczej" pan Wojciech Maziarski. Dla mnie jest to znakomity przykład tzw. myślenia równoległego, gdy ludzie „różnych wyznań" całkiem niezależnie od siebie dochodzą do tożsamych wniosków. Regulamin zabrania podawać linki, więc podam namiary: B.C, „Rz", 12.07.13, „Profanum doby internetu" oraz WM, „GW", 07.08.14, „Doktor Jekyll w realu i pan Hyde w necie".

Dzięki wyszukiwarkom, każdy może oba te krótkie teksty łatwo odnaleźć, przeczytać i samemu suwerennie ocenić. Uważam je za wprost świetne erystycznie (rzeczowe, logiczne, klarowne, spuentowane), i nie wiem doprawdy, co merytorycznego dałoby się do nich jeszcze dodać. Dlatego nie będę ich streszczał, tylko powiem, że przedstawione argumenty podzielam co do jednego i w całej rozciągłości. Sądzę, że anonimowość internautów była jedną z głównych zalet powstającej Sieci, lecz z czasem stała się jedną z jej głównych wad.

Rzecz jasna, anonimowość nie czyni ludzi złymi. Ona tylko wydobywa z niektórych ludzi istniejące w nich zło, pozwala im publicznie je artykułować i zarażać nim innych ludzi. Mówiąc o „niektórych ludziach", mam na myśli nieliczną grupę tchórzliwych sadystycznych psychopatów, których liczebność wielki Stanisław Lem oceniał na zaledwie kilka procent populacji. Jednak na internetowych forach to przede wszystkim ich widać i słychać, to oni krzywdzą (zadają ból) innym ludziom, to dzięki nim narodziło się nowe słowo i nowe pojęcie: „hejting".

Psychicznej natury człowieka, także w jej aspektach patologicznych, szybko zmienić się raczej nie da, ale chyba nadeszła pora, by hejting po prostu od ręki zlikwidować. Siłą software'u, czyli technicznie.

Jak? Zabrać narzędzie, przy pomocy których hejterzy bezinteresownie znęcają się nad Bogu ducha winnymi internautami. Tym narzędziem jest niczym nieograniczona anonimowość. W odróżnieniu od stadionowych kiboli i ulicznych chuliganów, normalni kibice i demonstranci nie zakładają kominiarek i nie zasłaniają twarzy. Uważam, że poważne odpowiedzialne portale powinny wprowadzić – przynajmniej na swoich poważnych i odpowiedzialnych forach – obowiązkową rejestrację internautów oraz blokowanie IP hejterów-recydywistów. Anonimowość jak najbardziej pozostanie anonimowością; tylko hejting zniknie jak zły sen.

Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : -)

To dobry przykład porozumienia ponad podziałami. W cywilizowanym świecie rządząca koalicja polityczna zwalcza polityczną opozycję (i na odwrót), rozmaite środowiska ideowe, kręgi towarzyskie oraz konkurencyjne media podgryzają się wzajemnie, ale są też wartości wspólne, które uznają i szanują wszyscy. „Od zawsze" należała do nich arytmetyka, a ostatnio – wydaje się – dołącza do niej internet.

Ponad rok temu redaktor naczelny „Rzeczpospolitej" pan Bogusław Chrabota opublikował arcytrafny artykulik na temat anonimowości w sieci, a przed paroma dniami komentarz identyczny – co do tenoru i konkluzji – ogłosił czołowy publicysta „Gazety Wyborczej" pan Wojciech Maziarski. Dla mnie jest to znakomity przykład tzw. myślenia równoległego, gdy ludzie „różnych wyznań" całkiem niezależnie od siebie dochodzą do tożsamych wniosków. Regulamin zabrania podawać linki, więc podam namiary: B.C, „Rz", 12.07.13, „Profanum doby internetu" oraz WM, „GW", 07.08.14, „Doktor Jekyll w realu i pan Hyde w necie".

Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?
Opinie polityczno - społeczne
Psychoterapeuci: Nowy zawód zaufania publicznego
analizy
Powódź i co dalej? Tak robią to Brytyjczycy: potrzebujemy wdrożyć nasz raport Pitta
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką