Polska polityka energetyczna wymaga reorientacji - analiza Anny Ogniewskiej

Polakom mówi się, ?że energia odnawialna ?jest droga i do niej dopłacają. W rzeczywistości większość tych pieniędzy nie idzie ?na rozwój źródeł odnawialnych – pisze ekspertka Fundacji Greenpeace Polska.

Publikacja: 26.09.2014 02:25

Polska polityka energetyczna wymaga reorientacji - analiza Anny Ogniewskiej

Foto: archiwum prywatne

Red

Projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii, nad którym trwają prace w parlamencie, w rzeczywistości wspiera najbardziej koncerny energetyczne, a nie obywateli. Skandaliczne jest to, że prosumenci – osoby chcące produkować energię odnawialną na własne potrzeby, a nadwyżki oddawać do sieci, a więc są zarówno producentami, jak i konsumentami – mimo upływu lat nadal nie mogą liczyć na odpowiednie wsparcie. Tymczasem szeroko konsultowany społecznie projekt ustawy, przedstawiony w październiku 2012 roku, który zawierał korzystne dla prosumentów rozwiązania, został z niewiadomych powodów zastąpiony innym.

Kto najwięcej skorzystał

Polakom mówi się, że energia odnawialna jest droga i do niej dopłacają. W rzeczywistości większość tych pieniędzy nie idzie jednak na rozwój źródeł odnawialnych. Zgodnie z obowiązującym prawem pieniądze te zamiast trafić do sektora energetyki odnawialnej, w dużej mierze zasilają konta węglowych koncernów energetycznych. Zapis ten podtrzymuje, a nawet rozszerza rządowy projekt ustawy o OZE.

Przyjęcie proponowanych rozwiązań związanych z projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii będzie oznaczało, że rząd tylko udaje, że dba o interesy obywateli, samorządów i rolników

Obowiązujący system zielonych certyfikatów pozwala, by elektrownie współspalające węgiel z biomasą dostawały wsparcie w tej samej wysokości co producenci energii odnawialnej. W latach 2005–2012 Polacy dopłacili do współspalania (które trudno nazwać „zieloną energią") prawie 7,5 miliarda złotych. Z portfeli Polaków ciągle wypływają pieniądze, a bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju się nie zwiększa. Biomasę współspala się z węglem w istniejących kotłach, więc nie powstają żadne nowe moce wytwórcze. Projekt ustawy nie tylko utrzymuje wsparcie dla współspalania na wysokim poziomie, ale również dodaje możliwość realizacji tzw. współspalania dedykowanego, które od istniejącego dotychczas niewiele się różni.

Co więcej, z wydanych na współspalanie 7,5 miliarda złotych co najmniej 5 miliardów nie miało żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Za tę kwotę mogłoby powstać co najmniej 100 000 instalacji OZE na szkołach, przedszkolach, szpitalach lub innych budynkach użyteczności publicznej. Tymczasem pieniądze te poszły z dymem. Taki rozproszony system energetyczny oparty na lokalnych źródłach odnawialnych już dziś przyczyniałby się do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Etap raczkowania ?na wiele lat

Przepisy zaproponowane w najnowszej wersji projektu ustawy nie służą najmniejszym producentom energii – samorządom, rolnikom – i wszystkim innym prosumentom. W stosunku do rozwiązań wprowadzonych nowelizacją prawa energetycznego z września ubiegłego roku system zasadniczo się nie zmieni.

Sytuacja nadal będzie wyglądać tak, że gdy prosument będzie chciał sprzedać energię do sieci, dostanie około 15–18 groszy za kWh. Gdy będzie jednak potrzebował zakupić energię z sieci, zapłaci pełną stawkę – 60–65 groszy za kWh.

Dla obywatela jest to niesprawiedliwa strata. Mikroinstalacje OZE nie tylko zostaną pozbawione wsparcia. Wiele wskazuje na to, że nie dostaną też prawa do rozliczania się na zasadach tzw. pełnego net meteringu (opomiarowania netto), który w okresie półrocznym pozwoliłby każdemu prosumentowi odebrać z sieci tyle samo kilowatogodzin, ile do niej wprowadził (wyprodukował ze swojej instalacji odnawialnej), bez dodatkowych opłat.

Przyjęcie proponowanych rozwiązań będzie oznaczało, że rząd udaje, iż dba o interesy obywateli, samorządów czy rolników. Na terenach rolnych rozwój energii odnawialnej to nie tylko kwestia ograniczenia kosztów produkcji (zapotrzebowanie na energię w rolnictwie jest wysokie i będzie rosło), ale również zapewnienia stabilnych dostaw energii, dywersyfikacji dochodów i zabezpieczenia przed wzrostem cen. W projekcie nie ma mechanizmów, które rzeczywiście wpierałyby rozwój energetyki obywatelskiej na terenach rolnych.

Ustawa nie wychodzi też naprzeciw samorządom, które energetykę odnawialną chcą rozwijać, ale potrzebują do tego przejrzystych przepisów ułatwiających jej rozwój. Dziś samorządy chcące promować OZE w regionach są w trudnej sytuacji – nie ma przyjaznego, przejrzystego prawa ani efektywnych mechanizmów wsparcia, ani dobrze zaprojektowanych programów dofinansowania. Obecnie budynki użyteczności publicznej, takie jak szkoły czy przedszkola, prosumentem być nie mogą. Twardych efektów z programu „Prosument" Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który ruszył już w maju i miał wspierać samorządy, na razie nie widać. Trudno też zakładać, że środki przeznaczone na realizację tego programu zaspokoją potrzeby mieszkańców blisko 2500 polskich gmin.

Przyjęcie ustawy w obecnym kształcie doprowadzi do sytuacji, w której polska energetyka obywatelska pozostanie na etapie raczkowania jeszcze przez wiele lat. Trudno nie odnieść takiego wrażenia, skoro po blisko roku od wejścia w życie zmian w prawie energetycznym zostało zarejestrowanych 239 prosumentów. Z kolei w krajach, w których rozwój sektora energetycznego jest oparty na przemyślanej strategii, przydomowe mikroelektrownie OZE są traktowane jako źródła zwiększające bezpieczeństwo energetyczne kraju i wspierane.

Przykładem mogą być tu Niemcy, gdzie prosumenci stanowią grupę 4 milionów osób, czy Japonia, w której miesięcznie powstaje 23 000 przydomowych mikroelektrowni. Niestety, rządowy projekt ustawy o OZE sytuacji zasadniczo nie zmieni – Polska w dalszym ciągu znajdować się będzie na szarym końcu wśród krajów Unii Europejskiej pod względem liczby mikroinstalacji.

Konieczna decentralizacja

W Polsce musi zostać kompleksowo uregulowana kwestia energetyki rozproszonej, która staje się równie ważna co energetyka systemowa. Szczególnie w sytuacji, w której wiele regionów ma problemy z przynajmniej częściowym zbilansowaniem potrzeb odbiorców i lokalnego wytwarzania energii (na przykład województwa warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, pomorskie, kujawsko-pomorskie czy małopolskie).

Nieplanowane przerwy w dostawie energii wynoszą w Polsce rocznie około 530 minut (średnia w Niemczech to około 27 minut, a w skali Unii Europejskiej – 80). Właśnie dlatego rozwój potencjału energetyki odnawialnej w regionach jest absolutnie niezbędny. Powinien być on oparty na miejscowych źródłach OZE, małych i średnich przedsiębiorstwach tworzących lokalne miejsca pracy, spółdzielniach energetycznych i przydomowych mikroelektrowniach.

Tak rozumiane bezpieczeństwo energetyczne w warunkach decentralizacji wytwarzania energii prowadzi do obniżenia kosztów, a także będzie odpowiadać potrzebom i możliwościom systemu, w którym kluczową rolę integrującą odgrywają regiony.

Wymaga to reorientacji polityki energetycznej państwa, a w szczególności tworzenia jej w sposób oddolny, we współpracy z samorządami terytorialnymi. Niestety, w obecnym kształcie projekt nie wpłynie pozytywnie ani na rozwój energetyki obywatelskiej, ani na podniesienie bezpieczeństwa energetycznego w regionach.

Projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii, nad którym trwają prace w parlamencie, w rzeczywistości wspiera najbardziej koncerny energetyczne, a nie obywateli. Skandaliczne jest to, że prosumenci – osoby chcące produkować energię odnawialną na własne potrzeby, a nadwyżki oddawać do sieci, a więc są zarówno producentami, jak i konsumentami – mimo upływu lat nadal nie mogą liczyć na odpowiednie wsparcie. Tymczasem szeroko konsultowany społecznie projekt ustawy, przedstawiony w październiku 2012 roku, który zawierał korzystne dla prosumentów rozwiązania, został z niewiadomych powodów zastąpiony innym.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?