Jak wypromować futbol w świecie krykieta i polo?

Indie nie kojarzą się z sukcesami w piłce nożnej. Jednak wielu osobom zależy, żeby futbol stał się tu popularny na dużą skalę.

Publikacja: 16.10.2014 16:15

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Piłkarska kadra narodowa zajmuje obecnie w rankingu FIFA 158. miejsce. Najwyżej w historii była klasyfikowana na 94., było to na początku 1996 roku. Do azjatyckiego pucharu AFC kwalifikuje się w kratkę, do największych sukcesów należą te sprzed wielu, wielu lat jak na przykład 4. miejsce na olimpiadzie w Melbourne w 1956 roku, czy dwa puchary Azjatyckich Gier (Asian Games) w 1951 i 1962 roku. Te lata stanowiły złotą erę w indyjskim futbolu i to pomimo faktu, że niektórych piłkarzy nie stać było na własne buty. Indie nawet grając na bosaka na przełomie lat 50. i 60. XX wieku grały najlepiej w Azji. Jednak ten czas dawno przeminął.

Sukcesy sprzed ponad 60 lat

Jeżeli chodzi o występy na mundialu, bywało jeszcze gorzej. W 1950 roku Indie zakwalifikowały się na MŚ dość nietypowo, ponieważ wszyscy ich przeciwnicy w eliminacjach się wycofali (Birma, Indonezja i Filipiny). Jednak wtedy rodzima federacja piłkarska nie podjęła wyzwania i nie wysłała piłkarzy do Brazylii. Wtedy uważano, że podróż byłaby zbyt droga, zawodnicy nieprzygotowani i przez to za bardzo zmęczeni po dotarciu na miejsce, do tego przygotowania do olimpiady były dla Indii ważniejsze. Piłkarze po latach przyznawali, że nie mieli pojęcia, czym jest mundial, za to doskonale znali wagę igrzysk olimpijskich. Oficjalne losowanie FIFA umieściło ich w grupie C z Włochami, Szwecją i Paragwajem, ale indyjskie media opublikowały jedynie zdawkową informację, że związek AIFF podjął decyzję o wycofaniu się z imprezy. Ówczesne Mistrzostwa Świata w Brazylii były pierwszymi po drugiej wojnie światowej i wiele państw było z niej wycofywanych ze względu na brak czasu na odpowiednie przygotowanie, albo nie otrzymywało pozwolenia na grę ze względu na przynależność do bloku Osi.

Nie wiadomo, co pokazaliby światu indyjscy bosonodzy piłkarze w 1950 roku, ale losowanie gwarantowało im mocnych wówczas przeciwników. Szwecja zajęła trzecie miejsce, a Włosi bronili tytułu z 1938 roku. Następne kwalifikacje przynosiły porażki, przez lata Indie nie były w stanie nawet podjąć się kwalifikacji do kolejnych mundiali. Pierwszy raz na poważnie piłkarze z tego kraju zagrali w 1985 przed meksykańskich pucharem, ale także bez powodzenia.

Jak wypromować futbol?

Jak zatem w kraju, który piłkarskie lata świetności ma dawno za sobą (czy może bardziej zgodnie z prawdą: nie pozwolił sobie nawet na sprawdzenie sił z rywalami na świecie), zachęcić ludzi do tego sportu? Najlepiej przy pomocy zagranicznych gwiazd. Tak obecnie coraz częściej wygląda aktywnośc największych i najbardziej popularnych piłkarzy. Mecze pokazowe, zwane czasami objazdowymi cyrkami, z którymi podróżują po niegdyś egzotycznych, dziś z każdym rokiem bardziej otwartych na turystykę rejonach Azji.

Właśnie rozpoczął się pierwszy w historii oficjalny sezon indyjskiej ekstraklasy piłkarskiej. Nazywa się Super Ligą (Indian Super League, ISL), a nawet Hero ISL, ze względu na tytularnego sponsora, producenta popularnych w Indiach skuterów i motorów. Meczów nie będzie wiele, wszystkie zostaną rozegrane pomiędzy 12 października a 20 grudnia 2014 roku. Drużyn jest 8, stworzono je pod koniec 2013 roku na drodze przetargów nadzorowanych przez specjalistów z firmy Ernst & Young. Swoje zespoły zakładali gwiazdorzy krykieta, znane twarze z filmów Bollywood i krajowi biznesmeni. W ISL grają zatem drużyny: Atletico de Kalkuta, Chennaiyin z Madrasu, stołeczni Delhi Dynamos, Goa, Kerala Blasters z południa Indii, druzyna Mumbai City z Bombaju, NorthEast United z prowincji Assam oraz FC Pune City z miasta Pune obok Bombaju. Wśród inwestorów znalazły się także kluby z europejskich lig (m.in. Atletico Madryt czy ACF Fiorentina). Wystarczyło zapłacić co najmniej 2 mln dolarów, by stać się właścicielem własnego klubu.

Jak na razie trudno o rekordowe wyniki czy serie strzelonych bramek, bo ISL rozegrała dopiero pierwszą kolejkę, w której łącznie padło 7 goli na 8 zespołów. Jednak na kolejne można czekać spokojnie – o poziom rozgrywek mają dbać nie tylko zagraniczni trenerzy, ale także piłkarskie gwiazdy. Do tych pierwszych należą Brazylijczyk Zico nazywany „Białym Pele", David James, były angielski bramkarz z kadry, Peter Reid popularny piłkarz z lat 80. XX wieku, czy wreszcie sam Marco Materazzi, który w finale mundialu w 2006 roku dostał „z główki" od Zidane'a. Drudzy to tak zwani „Marquee", czyli gracze „doświadczeni", kapitanowie swoich nowych, indyjskich klubów. Należą do nich Robert Pires, francuski mistrz świata, wieloletni gracz Arsenalu Londyn, Luis Garcia, Katalończyk znany z występów w Barcelonie, Atletico Madryt i Liverpoolu, czy wreszcie David Trezeguet, kolejny Francuz, który najdłużej grał w Juventusie i był jednym z najbardziej skutecznych napastników kadry narodowej. Poza nimi na stadionach subkontynentu można trafić na boisku na Alessandro del Piero, Fredrika Ljungberga i Joana Capdevilla.

Gwiazdy, Bollywood i pieniądze

Sukces powinien zatem leżeć w zasięgu. Są znani (przed laty) gracze, trenerzy, inwestorzy, gwiazdy kina i pozostałych sportów, którzy wspierają swoje kluby. Jest wielka energia i rozmach. Superstrzelcy strzelają 3 bramki w pierwszej kolejce. Jednak ISL to podejście do krajowej ligi numer dwa. Pierwsze nie wypaliło. Na początku miała być liga bengalska (Bengal Premier League) z Piresem, Robbiem Fowlerem, Fabio Cannavaro i Hernanem Crespo, ale pomysłu nie dało rady zrealizować ani w 2012, ani w 2013 roku ze względu na niekompletny budżet.

Tym razem ISL ruszyła z ceremonią otwarcia w bollywoodzkim stylu. Na stadionie w Kalkucie oglądało to na żywo ponad 70 tys. osób. Wszystko wskazywało na to, że wielkie państwo, któremu wciąż brak futbolowych sukcesów, wchodzi na ścieżkę rozwoju. Historia zna przypadki ożywania zainteresowania piłką nożną w krajach, które tradycyjnie śledziły inne sporty. W USA w latach 70. i 80. XX wieku stworzenie ligi udało się dzięki zaproszeniu do gry Pelego, Johana Cruyffa i Franza Beckenbauera. Po klubie New York Cosmos zaczęły powstawać kolejne. Czasem może się tez nie udać, jak np. w Chinach. Na nic zdało się zatrudnienie Didiera Drogby i Nicolasa Anelki w chińskiej super lidze. Jak na razie budżet ISL wynosi 2,4 mld dolarów, a podczas gdy angielska Premier League wydała tego lata na same transfery 1,3 mld dolarów. Zwycięzca ligi japońskiej dostaje 2 mln dolarów nagrody.

Co dalej?

Rozmach, gwiazdy i plany są. Potrzeba tylko zaangażowania kibiców. Przedsięwzięcie może się zwrócić, bo jak na razie na podstawie kontraktu na 114 mln dolarów z 2010 roku podpisanego pomiędzy indyjskim związkiem piłki nożnej a biznesmenami z rodzimym Reliance Industries i amerykańskim International Management Group meczów w sezonie ma być docelowo 61. Pomiędzy październikiem a grudniem. Następna w kolejce do rozbudowania jest I-League, indyjska liga, która działa już kilka lat i konsekwentnie gromadzi widzów, ale nie jest tak naszpikowana gwiazdami jak ISL. Trzeba się też zająć prawami do transmisji telewizyjnej, bo mecze reprezentacji nawet nie są nadawane. Pomiędzy obiema ligami powstanie większe powiązanie, które być może w przyszłości umocni jedną z nich jako tą prawdziwie ogólnoindyjską.

Piłkarska kadra narodowa zajmuje obecnie w rankingu FIFA 158. miejsce. Najwyżej w historii była klasyfikowana na 94., było to na początku 1996 roku. Do azjatyckiego pucharu AFC kwalifikuje się w kratkę, do największych sukcesów należą te sprzed wielu, wielu lat jak na przykład 4. miejsce na olimpiadzie w Melbourne w 1956 roku, czy dwa puchary Azjatyckich Gier (Asian Games) w 1951 i 1962 roku. Te lata stanowiły złotą erę w indyjskim futbolu i to pomimo faktu, że niektórych piłkarzy nie stać było na własne buty. Indie nawet grając na bosaka na przełomie lat 50. i 60. XX wieku grały najlepiej w Azji. Jednak ten czas dawno przeminął.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
felietony
Życzenia na dzień powszedni