Franciszek bez rewolucji

Zabicie nienarodzonego jeszcze dziecka Kościół od dawna zalicza do kategorii grzechów najcięższych. Ale wiernemu, który się dopuścił tego czynu, nikt nie zamyka drogi powrotu. I nie jest to żadna nowość – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".

Aktualizacja: 03.09.2015 20:03 Publikacja: 02.09.2015 19:32

Papież Franciszek

Papież Franciszek

Foto: AFP

List papieża Franciszka na Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, w którym m.in. zezwolił wszystkim księżom na świecie na udzielanie rozgrzeszenia z grzechu aborcji, wywołał lawinę komentarzy. Media światowe, ale także polskie, papieską decyzję niemal natychmiast okrzyknęły jako rewolucyjną. Jeden z niemieckich portali internetowych obwieścił: „Księża przez rok mogą przebaczać aborcję". Wtórował mu portal polski: „Franciszek zmienia Kościół. Papież pozwolił na rozgrzeszenie »grzechu aborcji«".

Fakt medialny

Owe teksty oraz komentarze przeciętny czytelnik mógł zrozumieć następująco: Kościół skazywał dotąd osoby, które dokonały aborcji, na potępienie i odmawiał im rozgrzeszenia. Teraz papież to zmienia i otwiera furtkę dla wszystkich. Gdyby było to prawdą, to istotnie mielibyśmy do czynienia z rewolucją. Byłby to także sygnał, że na kilka tygodni przed synodem na temat rodziny, na którym ma być m.in. poruszany problem komunii św. dla rozwodników, furtka do uzyskania rozgrzeszenia otworzy się także dla tych, którzy po rozwodach zawarli nowe związki.

Tymczasem żadnej rewolucji nie ma. Bardzo trafnie określił to bloger Tomasz Adamski, stwierdzając, że rewolucjonizm Franciszka jest faktem medialnym, który z faktem rzeczywistym ma tyle wspólnego, ile polskie zespoły piłkarskie z Ligą Mistrzów.

Zabicie nienarodzonego jeszcze dziecka Kościół od dawna zalicza do kategorii grzechów najcięższych. Jest to jedna z niewielu przewin, za które wierny Kościoła katolickiego ściąga na siebie automatycznie karę ekskomuniki. O tej karze mówi kanon 1398 kodeksu prawa kanonicznego. W myśl jego zapisów matka, która dokonała przerwania ciąży, a także wszystkie osoby uczestniczące w tym procederze, czyli lekarze, pielęgniarki i inny personel pomocniczy, oraz wspólnicy (np. mąż, narzeczony, rodzice nieletniej) zostają wyłączeni ze wspólnoty Kościoła. Ale nikt nie zamyka im drogi powrotu! Jeśli zrozumieją swoje postępowanie, uznają je za grzech i będą za niego żałować, to po sakramentalnej spowiedzi i uzyskaniu rozgrzeszenia mogą do Kościoła powrócić. Dokonując uproszczenia: wystarczy szczera spowiedź i żal za grzech.

Brak wiedzy

Tezy o rzekomej rewolucyjności papieża w odniesieniu do rozgrzeszenia z grzechu aborcji biorą się w moim przekonaniu z braku odpowiedniej wiedzy piszących i komentujących, a także poszczególnych wiernych. Z odczytanego pobieżnie kodeksu prawa kanonicznego – szczególnie części dotyczącej ustania kar – płynie wniosek, że z ekskomuniki może uwolnić biskup (kan. 1358 § 2). Ale to nie do końca prawda. Inne kanony dają takie prawo penitencjarzom diecezjalnym, kapelanom szpitalnym, więziennym, duchownym pracującym na statkach, a w szczególnych sytuacjach także innym spowiednikom. Prawo do rozgrzeszenia z aborcji ma nawet kapłan, który jest pozbawiony upoważnienia do spowiedzi, np. ten, który porzucił kapłaństwo, ale nie został oficjalnie wydalony ze stanu duchownego. Może on ważnie rozgrzeszać każdego w sytuacji skrajnej, np. w obliczu niebezpieczeństwa śmierci (kan. 976).

Prócz tego każdy biskup diecezjalny do zdjęcia kary ekskomuniki i udzielenia ważnego rozgrzeszenia może upoważnić innych duchownych. W Polsce już w połowie lat 80. episkopat wydał normy obowiązujące we wszystkich diecezjach. Zgodnie z nimi prawo do uwolnienia z ekskomuniki otrzymali wszyscy dziekani i ich zastępcy, proboszczowie i administratorzy parafialni, wszyscy spowiednicy posługujący w kościołach katedralnych i sanktuariach diecezjalnych, a także przełożeni zakonni. Proboszczów i administratorów jest w Polsce około 12 tys. (tyle mamy parafii), a jeśli doliczymy do tego pozostałych duchownych, liczba ta wzrośnie do około 15 tys. To zaś oznacza, że połowa księży w naszym kraju (wszystkich jest około 30 tys.) każdego dnia może uwolnić z ekskomuniki i udzielić rozgrzeszenia!

Na tym jednak nie koniec. Ten sam dokument episkopatu rozszerza to prawo na wszystkich spowiedników. Mogą oni zwalniać z ekskomuniki przy okazji komunii wielkanocnej (50 dni po Wielkanocy), w czasie misji i rekolekcji, podczas wizyt kanonicznych biskupów, przy spowiedzi kobiet w ciąży, narzeczonych, żołnierzy, więźniów, chorych w szpitalach i tych, którzy nie wychodzą z domu. Prawo to przysługuje także wszystkim księżom w czasie odpustu parafialnego.

Wszystko będzie po staremu

Poza tymi ogólnymi normami obowiązującymi w Kościele polskim jażdy ordynariusz może zdecydować, że grupa księży z prawem do zdjęcia ekskomuniki, a następnie rozgrzeszenia z aborcji, może być jeszcze większa. W archidiecezji warszawskiej prawo takie mają wszyscy duchowni powyżej trzeciego roku kapłaństwa – jest ich około 540 (wszystkich około 600), a więc około 90 proc.

Z przedstawionych tu wyliczeń wyraźnie wynika, że duchownych, którzy mogą rozgrzeszać z aborcji, jest w Polsce wielu, a ich liczba wzrasta w poszczególnych okresach roku liturgicznego. „Rewolucyjna" decyzja papieża oznacza jedynie, że na jeden rok (od 8 grudnia 2015 r. do 20 listopada 2016 r.) prawo do rozgrzeszenia aborcji otrzymają wszyscy kapłani. Jeśli w międzyczasie papież nie wprowadzi nowych uregulowań w tym zakresie, to od 21 listopada 2016 r. wszystko będzie po staremu.

Powielana u nas w ślad za dziennikarzami zagranicznymi teza o rewolucji może mieć jednak pewne uzasadnienie. Ale znów wynika ona z niewiedzy rodzimych dziennikarzy. O ile media włoskie mają prawo do obwieszczania jakiejś rewolucji, bo tamtejsi kapłani nie dysponują tak szerokimi prerogatywami jak opisane wyżej, o tyle polskie powinny w tym zakresie zachowywać pewną powściągliwość.

Jeśli jednak chcemy kurczowo trzymać się „rewolucji", to istotnie w liście Franciszka jej elementy w co najmniej dwóch miejscach się pojawiają. Pierwszy to upoważnienie do zdjęcia ekskomuniki i udzielenia rozgrzeszenia z aborcji duchownych posługujących w Bractwie św. Piusa X. Jego członkowie – od lat 70. kwestionujący ustalenia Soboru Watykańskiego II – nie pozostają w pełnej łączności z Kościołem. Stolica Apostolska uznaje wprawdzie ważność święceń kapłańskich udzielanych przez biskupów bractwa, ale traktuje księży jako suspendowanych. Oznacza to, że msze przez nich sprawowane są ważne, ale odprawiane wbrew prawu. Uczestnictwo w takiej mszy Kościół traktuje jako wypełnienie obowiązku niedzielnego, ale za nieważne uznawane są sakramenty pokuty i małżeństwa udzielone przez kapłanów bractwa. Nie mają oni bowiem stosownego pozwolenia biskupa miejsca.

Teraz w odniesieniu do spowiedzi takie zezwolenie otrzymali od samego papieża. Duchownych należących do bractwa jest wprawdzie na świecie jedynie około 700, ale być może ów „ojcowski gest" – jak określili go sami członkowie bractwa – stanie się kolejnym krokiem na drodze do pełnego pojednania.

I ostatnia kwestia. Z Rokiem Miłosierdzia zawsze wiąże się przywilej otrzymania odpustów. Dotychczas wierni mogli je otrzymać w czterech rzymskich bazylikach oraz w tych kościołach, które w swoich diecezjach wyznaczyli poszczególni biskupi. Warunkiem uzyskania takiego odpustu jest pozostawanie w stanie łaski uświęcającej, wyznanie wiary, modlitwa za papieża oraz w intencjach, za które on się modli. Teraz Franciszek rozszerzył katalog miejsc, w których ów odpust będzie można uzyskać. Przede wszystkim wyszedł tu do osób chorych, które nie mają możliwości dotarcia do kościoła jubileuszowego. Będą one mogły uzyskać odpust także za pośrednictwem radia i telewizji. Papież wyszedł też do więźniów, którzy odpust będą mogli uzyskać w kaplicach więziennych, „a kiedy będą przechodzili przez drzwi swojej celi, kierując myśli i modlitwę do Ojca, niech za każdym razem ten gest oznacza dla nich przejście przez Drzwi Święte, ponieważ miłosierdzie Boże, które potrafi przemienić serca, jest również w stanie przeobrazić kraty w doświadczenie wolności".

Wbrew intencjom papieża temat aborcji stał się niejako lejtmotywem Roku Miłosierdzia. Tymczasem jasno trzeba powiedzieć – zwrócił na to uwagę m.in. dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej jezuita ojciec Federico Lombardi – że papież nie zmienia nauczania Kościoła w sprawie aborcji. Nie ma tu mowy o żadnej rewolucji. Papież chce dać jedynie wiernym możliwość dotarcia do spowiedników, do odnowienia kontaktu z Kościołem. W roku, w którym w centrum życia każdego chrześcijanina ma się znaleźć problematyka Bożego miłosierdzia, chce zachęcić do powrotu wszystkich, którzy dziś znajdują się na „peryferiach" Kościoła.

Polscy biskupi jak papież

Można doszukiwać się tu analogii do przypowieści o Dobrym Pasterzu, który zostawia stado i rusza na poszukiwanie jednej zagubionej owcy. Franciszek pisze: „Niech kapłani przygotują się do tego wielkiego zadania, by potrafili łączyć słowa szczerego przyjęcia z refleksją, która pomoże zrozumieć popełniony grzech oraz wskaże drogę autentycznego nawrócenia, by pojąć prawdziwe i wielkoduszne przebaczenie Ojca, który wszystko odnawia swoją obecnością".

Wróćmy jeszcze na polskie podwórko. Przy okazji listu papieża w niektórych mediach pojawiły się nieudolne próby przeciwstawienia Franciszka naszym biskupom. Z niektórych wypowiedzi można wysnuć wniosek, że papież i polski episkopat reprezentują odrębne Kościoły. Drzwi do tego Franciszkowego są otwarte na oścież, a w Polsce jedynie lekko uchylone.

Tymczasem uprawnione jest twierdzenie, że swoim listem i dyspozycjami w nim zawartymi papież przedłuża trwający nad Wisłą pod hasłem „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię" rok duszpasterski. Kiedy zaczynał się w listopadzie 2014 roku, przewodniczący episkopatu arcybiskup Stanisław Gądecki mówił, że jego głównym celem jest poszukiwanie nowych form towarzyszenia ludziom w drodze do nawrócenia. „Na tej drodze potrzeba osób towarzyszących: doświadczonych duszpasterzy, stałych spowiedników i kierowników duchowych, którzy pomogą odczytywać znaki, dadzą wsparcie w trudnych chwilach i przez to wzmocnią wierność Bogu i gotowość otwarcia się na Jego obecność. Poznanie Boga winno owocować żywą relacją z Nim i życiem z wiary" – stwierdzał.

Czy zatem dziś Franciszek nie mówi przypadkiem jak polscy biskupi?

Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku