W ostatnich tygodniach słychać coraz więcej głosów na temat konieczności przeprowadzenia w szerszej skali reprywatyzacji w Polsce. Pomysł ten zresztą – jak wykazały sondaże – jest popierany przez dużą część społeczeństwa. Warto więc pójść krok dalej i spróbować odpowiedzieć na pytania: jak konkretnie ta reprywatyzacja ma wyglądać?, kiedy oddawać zabrane majątki w naturze, kiedy płacić odszkodowanie i jaka powinna być jego ewentualna wysokość? Wyjaśnianie tych zagadnień będzie miało dodatkowy walor: może pomóc nam zdefiniować nowoczesne rozumienie prawa własności.
Rzecz jasna diabeł tkwi w szczegółach, które najlepiej obrazują skrajne głosy w rozpoczynającej się dyskusji. Według jednego z prezentowanych poglądów trzeba zwracać w naturze wszystkie majątki, nie bacząc na konsekwencje społeczne. Cóż z tego, że ucierpią na tym na przykład obecni lokatorzy potencjalnie zwracanych kamienic? – pytają zwolennicy tego punktu widzenia. – Niech cierpią i przystosowują się do realiów rynkowych!
Według zupełnie przeciwnej opinii w zaistniałej sytuacji coś trzeba zrobić, ale jedynie dla świętego spokoju, bez jakiejkolwiek zmiany dotychczasowych stosunków społecznych. Ot, najlepiej poprzez rzucenie jakiejś symbolicznej jałmużny. Jeszcze niedawno takie poglądy prezentowała większość lewicy, a i teraz takich głosów jest sporo. Co więcej, podstaw prawnych, na mocy których w PRL odbierano majątki, było wiele. Popularna jest w związku z tym propozycja, by nie prowadzić jednej generalnej dyskusji o reprywatyzacji, lecz kilka równorzędnych.
Mała i duża ustawa
Tak czy inaczej można się spodziewać, że w debacie publicznej powracać będzie wątek dotyczący zwrotu majątków w naturze. Zaryzykuję tezę, że obecnie wyrażana jest względem powyższego wariantu zbyt duża wstrzemięźliwość i zbyt duża nieufność wobec byłych właścicieli.
Najlepiej obrazuje to tzw. mała ustawa reprywatyzacyjna, czyli ustawa z 25 czerwca 2015 r. zmieniająca ustawę o gospodarce nieruchomościami. Odnosi się ona do tzw. dekretu Bieruta, czyli dekretu z 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze miasta stołecznego Warszawy (przestrzegałbym przed sprowadzaniem jego treści tylko do funkcji techniczno-planistycznej). Warto wskazać cztery przypadki wyłączające fizyczny zwrot nieruchomości wskazane przez ten akt prawny. Chodzi tu o sytuacje, gdy grunt został sprzedany lub oddany w użytkowanie wieczyste na rzecz osób trzecich; został zabudowany przez państwo lub samorząd w taki sposób, że wartość zabudowy znacznie przewyższa wartość gruntu, lub też stojącą tam zabudowę odbudowano lub odremontowano ze środków publicznych budynków zniszczonych w latach 1939–1945 więcej niż w 66 proc.; stanowi obecnie część większej działki, której ze względów planistycznych nie można wydzielić, lub wreszcie – jest przeznaczony na cele publiczne.