Dawno nie pisałem takich notatek, więc dla wprawki postanowiłem sobie przypomnieć, jak się to robi. Jaki tu wybrać temat...? No cóż, wyobraźmy sobie (wyłącznie dla potrzeb ćwiczenia), że obecny prezydent z jakiegoś powodu poprosił mnie o opinię przed wizytą w Leżajsku. „Chcę powiedzieć, że Unia Europejska to wyimaginowana wspólnota, z której dla nas niewiele wynika – powiedział. – To właściwe postawienie sprawy, prawda?".
Moja notatka brzmiałaby mniej więcej tak:
„Panie Prezydencie, nie sądzę, by uznawanie Unii za wyimaginowaną wspólnotę, z której dla Polski niewiele wynika, było z ekonomicznego punktu widzenia prawidłowe.
Po pierwsze, polska gospodarka jest dziś tak ściśle powiązana z gospodarką pozostałych krajów Unii, że tamtejsza koniunktura gospodarcza ma wielokrotnie większe znaczenie dla naszego wzrostu produkcji niż najwspanialsze posunięcia naszego rządu. Proszę do końca nie wierzyć informacjom ministrów – to, że w ciągu ostatnich trzech lat mamy tak dobre wyniki wzrostu PKB, w ok. 70 proc. (według oceny statystycznej) zawdzięczamy wzrostowi w Unii.
Po drugie, wspaniałe perspektywy rozwoju, które tak pięknie rysuje premier Morawiecki, zależą od naszego członkostwa w Unii. Być może uda się zachęcić firmy do inwestowania, zbudować superlotnisko, a nawet wyprodukować milion aut elektrycznych. Ale jeśli Polska nie będzie miała dostępu do unijnego rynku, inwestorzy przeniosą swoje fabryki do Czech, Węgier i Rumunii, miliony Polaków pójdą na bezrobocie, lotnisko zbankrutuje, a większość wyprodukowanych aut pozostanie na fabrycznych parkingach, bo nie znajdzie nabywców.