Dbajmy o wartość pieniądza

Jakiekolwiek inicjatywy wprowadzania dodatkowych narzędzi kontroli nad NBP niosą poważne ryzyko naruszenia zasady niezależności banku centralnego.

Publikacja: 21.01.2019 20:00

Dbajmy o wartość pieniądza

Foto: pexels.com

Komunikacja jest istotnym elementem codziennej pracy banków centralnych oraz jednym z najważniejszych narzędzi prowadzenia polityki pieniężnej. Przekazywanie informacji na temat wysokości stóp procentowych czy kursu walut stanowi jej ważny komponent. I choć jest to tylko fragment działalności tych instytucji, to ma kluczowy wpływ na ich wiarygodność. Właściwa strategia komunikacji polityki monetarnej nie tylko ułatwia jej prowadzenie, ale jest podstawowym narzędziem wpływania na zachowania rynków finansowych.

Skuteczność tych działań zależy z jednej strony od przewidywalności i transparentności podejmowanych decyzji, z drugiej zaś – od zatrzymywania pewnych informacji i danych wyłącznie dla siebie. Dlatego przed każdym posiedzeniem komitetów decydujących o wysokości stóp procentowych, a często także przed publikacjami ważnych raportów banki centralne ograniczają komunikację, stosując tzw. zasadę ciszy (blackout period lub purdah).

Ewolucja komunikacji banków centralnych

Zasadnicza zmiana sposobu komunikacji w bankach centralnych nastąpiła w ostatnich trzech dekadach: od wiedzy praktykowanej wyłącznie przez bankierów centralnych, przez większą otwartość i przewidywalność działań, aż po efektywne zarządzanie oczekiwaniami podmiotów rynkowych. Prestiż polityki informacyjnej zaczął rosnąć, gdy instytucje te rozpoczęły wprowadzanie strategii bezpośredniego celu inflacyjnego.

Sposób, w jaki zaczęły się one komunikować z otoczeniem, pokazuje, że dbałość o reputację stała się tak samo ważna jak zasadnicza działalność wynikająca z powierzonego im mandatu. Zapoczątkowało to długofalową tendencję do upubliczniania zbyt wielu informacji. Zapewnienie polityce pieniężnej jak największej transparentności oraz rozszerzanie zakresu danych przekazywanych uczestnikom życia gospodarczego spowodowały wzrost ryzyka i niepewności w systemie finansowym.

W efekcie stało się to pośrednio przyczyną wybuchu globalnego kryzysu finansowego w 2008 r. W niespotykany dotąd sposób podważył on zaufanie do banków centralnych i instytucji finansowych w największych gospodarkach rozwiniętych.

Najdobitniej ilustruje to przykład amerykańskiej Federalnej Rezerwy. Była ona jedynym pomiotem uprawnionym do wprowadzenia odpowiednich regulacji zapobiegawczych, ale nie tylko nie powstrzymała zalewu toksycznych kredytów hipotecznych, lecz wręcz zachęcała do jeszcze większego korzystania z tzw. dźwigni finansowej, której stosowanie było główną przyczyną wybuchu kryzysu.

Grzechy Rezerwy Federalnej

Tak właśnie w gruzach legły reputacja i nadmierna wiara w nieomylność największego banku centralnego na świecie, a skuteczność przeciwdziałania negatywnym skutkom dla gospodarki w razie wystąpienia turbulencji na rynkach finansowych podano w wątpliwość. W założeniu bowiem Rezerwa Federalna miała łagodzić negatywne skutki dla gospodarki, zapewniając niskie stopy procentowe i płynność. W praktyce jednak Departament Stanu pogrążał się w niemożliwym do utrzymania deficycie i sprzedawał obligacje, by nie zbankrutować.

W tym samym czasie Fed emitował pieniądze na ich zakup, ponosząc tym samym straty. W rezultacie załamanie się cen nieruchomości na rynku amerykańskim spowodowało nie tylko największy w dziejach globalny kryzys zadłużeniowy, ale przede wszystkim doprowadziło miliony amerykańskich rodzin do utraty swoich domów i mieszkań.

Wspieranie idei taniego kredytowania oraz wzrost konsumpcji kreowanej przez niekontrolowane zadłużanie się gospodarstw domowych przyczyniły się do klęski polityki gospodarczej opartej na wierze w „niewidzialną rękę rynku". Rękę, która sama – bez interwencji państwa – poradzi sobie z nierównowagami ekonomicznymi i społecznymi.

Warte podkreślenia jest, że sytuacja w Polsce nie wymagała w analogicznym czasie „wpompowywania" pieniędzy polskiego podatnika dla ratowania upadających banków, jak miało to miejsce w wielu krajach na świecie. Właściwa polityka Narodowego Banku Polskiego, odpowiedni nadzór Komisji Nadzoru Finansowego oraz wzorowa współpraca z rządem pozwoliły naszemu sektorowi finansowemu przejść przez ów kryzys bez większych zawirowań.

Kluczowa niezależność NBP

Było to możliwe dzięki – zagwarantowanej Konstytucją RP – niezależności NBP od innych organów państwa. Zasadnym więc wydaje się stwierdzenie, że w obecnej sytuacji gospodarczej takie umocowanie prawne, uszczegółowione ustawą o Narodowym Banku Polskim, należy uznać za wystarczające.

Jakiekolwiek inicjatywy wprowadzania dodatkowych narzędzi kontroli nad NBP niosą ze sobą poważne ryzyko naruszenia zasady niezależności, która jest jednym z filarów instytucjonalnych ram organizacji i funkcjonowania banków centralnych ustanowionych w Traktacie o Unii Europejskiej oraz statucie Europejskiego Systemu Banków Centralnych. Tym samym należy założyć, że narzucanie dodatkowych ustawowych regulacji w tym zakresie może stanowić podstawę do zdecydowanej reakcji Europejskiego Banku Centralnego i Komisji Europejskiej dotyczącej niedostosowania prawa krajowego w ramach tzw. konwergencji prawnej.

Marcin Kaszuba był dyrektorem komunikacji Narodowego Banku Polskiego w latach 2010–2016.

Lead i śródtytuły – od redakcji

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację