Wysokie ceny w śródmieściach polskich miast nie dziwią. Od dawna taki trend istnieje w innych państwach europejskich. Na ich tle nie wypadamy najgorzej. Centra polskich aglomeracji nie wymierają jeszcze po godzinach pracy, tylko tętnią życiem, choć, niestety, coraz częściej dzięki turystom wynajmującym mieszkania, a nie stałym mieszkańcom.
Na szczęście Gdańskowi czy Krakowowi daleko jeszcze choćby do Wenecji, w której zdecydowanie rządzą turyści. Ceny są tam bardzo wysokie, a zwykłe sklepy spożywcze to rzadkość. Królują sklepiki z pamiątkami, bo stałych mieszkańców jest już jak na lekarstwo. Ale Wenecja to skrajny przypadek.
Nie wolno zapominać, że w śródmieściach polskich miast wciąż dominują jeszcze budynki komunalne, w których mieszkania wynajmowane są za niski czynsz nieadekwatny do tego rynkowego. Od pokoleń mieszkają w nich te same rodziny. Bardzo często takie lokale bez wiedzy władz miast są podnajmowane za znacznie niższe kwoty, aniżeli obowiązują w wypadku luksusowych apartamentowców.
Natomiast komunalni lokatorzy mieszkają np. w domu pod miastem. I choć nie jest to legalna praktyka, to powszechna. Z reguły urzędnicy miejscy nie kontrolują, czy najemcy faktycznie mieszkają w lokalach komunalnych, czy też służą im one jedynie jako dodatkowe źródło dochodu.
Trend wyludniania się śródmieść nie dotyczy wszystkich miast, lecz tylko tych największych lub popularnych wśród turystów.