Ukryte w twardych skorupach, zakopane w ziemi ziarna czekają w uśpieniu na właściwy moment. I kiedy wreszcie przychodzi upragniona, gwałtowna ulewa, budzą się. W ciągu kilku godzin pustynia rozkwita, wyrastają na niej niezliczone kwiaty, rozsiewają się kolejne nasiona. Kiedy kończy się woda, kończy się też cud. A nasiona roślin zasypiają w swoich skorupach, by po kilku latach suszy znów obudzić się do życia.
W Polsce wybory prezydenckie też odbywają się co pięć lat. I wtedy również Polska rozkwita, przynajmniej w wizjach roztaczanych przez polityków. Wystarczy przymknąć oczy, by jak młody junak z „Misia" wszystko to zobaczyć... zobaczyć to oczami wyobraźni.
Z superlotnisk startują wielkie odrzutowce LOT, na rozchodzące się jak szprychy po całym kraju tory bezszelestnie wyjeżdżają superszybkie pociągi, po niebie suną floty ultranowoczesnych dronów, po autostradach pędzą miliony wyprodukowanych w kraju elektrycznych samochodów, przez przekopane mierzeje przepływają wielkie wycieczkowce i promy. Jedyną przeszkodą na drodze tych wszystkich pojazdów są budowane na każdym kroku miliony mieszkań. A wszystko to za miliardy złotych z własnego budżetu i miliardy euro funduszy unijnych (Unia nie wtrąca się w nasze sprawy i nie zmniejsza nam funduszy, choć przecież już należymy do jej najbogatszych członków).
No i oczywiście nasze powietrze jest czyste jak łza, dzięki szybkiej i radykalnej modernizacji energetyki. Energetyka dokona prawdziwego cudu: odejdzie od węgla, dostarczy nam wszystkim niezwykle tani i czysty prąd, a jednocześnie zapewni górnikom niemal nieograniczony zbyt ich czarnego złota (po satysfakcjonującej dla nich cenie), w pierwszej kolejności wprowadzając embargo na import węgla z zagranicy.
A do tego pensje! Pensje są już prawie na poziomie niemieckich, oczywiście przy utrzymaniu niskich polskich cen. A co ciekawe, choć w sklepach ceny żywności spadają, ogromnie wzrastają za to ceny skupu dla sprzedających żywność rolników.