Liberalizm nie jest groźny

Liberalizm ekonomiczny to rzeczywiście domena najbiedniejszych państw europejskich. Jest tak dlatego, że liberalne rozwiązania dają szansę na szybszy rozwój – pisze ekonomista z SGH

Publikacja: 04.01.2008 02:17

Red

Bliżej mi do podatku liniowego niż do skali progresywnej. Jednak nie chciałbym zajmować się polemiką na ten temat z Tomaszem Żuradzkim („Własność to złudzenie”, „Rzeczpospolita”, 19 grudnia 2007 r.), a raczej wskazać, że dyskusja nad sposobem konstrukcji podatku dochodowego nie może odbywać się w oderwaniu od kierunku polityki gospodarczej uwzględniającego poziom rozwoju gospodarki. Podatki nakładane są przecież w konkretnym celu i mają pełnić określoną rolę.

Istniejące w Polsce rozwiązania w progresywnym podatku dochodowym od osób fizycznych najdotkliwiej oddziałują wcale nie na najbogatszych, ale na osoby zarabiające około 7 tys. zł brutto miesięcznie i choćby z tego powodu nie można mówić tu o wspominanej przez Żuradzkiego sprawiedliwości.

Strach przed liberalizmem ekonomicznym jest mitem. Liberalna gospodarka nie odbiera państwu prawa do pomocy ludziom, którzy jej potrzebują

Tomasz Żuradzki powołuje się na przykłady bogatych państw Unii Europejskiej, ukazując, że są w nich wysokie podatki i jednocześnie wysoki PKB na osobę. Jego zdaniem rozstrzyga to, że system progresywny jest godny naśladowania. Jednak gdy państwa te były na porównywalnym do Polski poziomie rozwoju, ich system podatkowy wyglądał odmiennie. Aktualny wysoki poziom redystrybucji finansowej w bogatych krajach Europy możliwy jest do sfinansowania dzięki relatywnie wysokiej, wypracowanej przez lata wydajności sektora prywatnego.

Nie można porównywać rzeczy nieporównywalnych. My dopiero aspirujemy do ligi bogatych państw. Poziom redystrybucji musi być więc i u nas mniejszy, choćby ze względu na mniej wydajny i gorzej jeszcze ukształtowany sektor prywatny. Ekonomiści wskazują na stojącą przed Polską pewną pracę do wykonania określaną jako tzw. proces doganiania.Dlatego rozwiązania przyjmowane w naszych finansach publicznych powinny uwzględniać kwestie prorozwojowe, którym sprzyjają ograniczenia w ingerencji w działania rynkowe, bo to prowadzi do aktywizacji przedsiębiorczości, a więc i szybszego tempa wzrostu gospodarczego. Według różnych szacunków przy sprzyjającym tempie wzrostu naszej gospodarki przed nami kilkadziesiąt lat pościgu.

Wprawdzie wprowadzenie podatku liniowego samo w sobie niewiele zmienia, ale w połączeniu z całą reformą sektora publicznego może przynieść ważny efekt fiskalny i psychologiczny. Dziś nie brakuje już na to dowodów, gdyż są pozytywne doświadczenia, np. Estonii i Bułgarii.O poziomie fiskalizmu lepiej informuje udział obciążeń podatkowych i parapodatkowych w wynagrodzeniu. Stosowna relacja według danych OECD w 2005 r. w Polsce wyniosła 43,6 proc., a w przywołanej przez autora jako przykład Wielkiej Brytanii 33,5 proc. I choćby to wskazuje na atrakcyjność tamtejszego rynku dla polskich emigrantów.Ekonomiści nie mają wątpliwości, że system podatkowy wpływa na inwestycje zarówno w skali jednostkowej, jak i globalnej. Spojrzenie jednostkowe zależy od poziomu i stopnia skomplikowania obciążeń fiskalnych, tu szansą jest prosty i tani w poborze podatek liniowy. Skala globalna zależy od udziału sektora publicznego w gospodarce, czyli rozmiarów redystrybucji. Z badań ekonomicznych wynika, że wzrost udziału sektora publicznego w PKB skutkuje spadkiem inwestycji. Dlatego wysokość podatków i poziom fiskalizmu mają istotne znaczenie dla rozwoju gospodarki.Liberalizm ekonomiczny nie jest groźny. Tomasz Żuradzki pisze, że liberalizm to domena najbiedniejszych państw europejskich. To prawda, bo rządzący nimi wiedzą, że tylko liberalne rozwiązania dają szansę na „większą prędkość rozwoju”. Fundamentem gospodarki rynkowej jest wolność, której ramy nadają wymogi moralne i dobre prawo oraz przedsiębiorczość inspirowana przez bodźce płynące z instytucjonalnej struktury gospodarki. Wówczas zdolności indywidualne pozwolą bogacić się ich posiadaczom, ale również podnosić będą poziom rozwoju całego społeczeństwa.Z drugiej strony wcale to nie oznacza, że biednymi i nieradzącymi sobie nikt nie będzie się interesował. Liberalna gospodarka nie odbiera państwu prawa do pomocy ludziom, którzy jej potrzebują. Strach przed liberalizmem ekonomicznym jest mitem, podobnie jak nadzwyczajna rola instytucji publicznych w procesie bogacenia się społeczeństwa.

Autor jest adiunktem w Katedrze Finansów Przedsiębiorstwa z warszawskiej Szkole Głównej Handlowej

Bliżej mi do podatku liniowego niż do skali progresywnej. Jednak nie chciałbym zajmować się polemiką na ten temat z Tomaszem Żuradzkim („Własność to złudzenie”, „Rzeczpospolita”, 19 grudnia 2007 r.), a raczej wskazać, że dyskusja nad sposobem konstrukcji podatku dochodowego nie może odbywać się w oderwaniu od kierunku polityki gospodarczej uwzględniającego poziom rozwoju gospodarki. Podatki nakładane są przecież w konkretnym celu i mają pełnić określoną rolę.

Istniejące w Polsce rozwiązania w progresywnym podatku dochodowym od osób fizycznych najdotkliwiej oddziałują wcale nie na najbogatszych, ale na osoby zarabiające około 7 tys. zł brutto miesięcznie i choćby z tego powodu nie można mówić tu o wspominanej przez Żuradzkiego sprawiedliwości.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację